-I jak? Jak poszło?
Tutaj wyrzucił z siebie wiązankę przekleństw, o których istnieniu nawet nie wiedziałem.
-Ah... czyli źle?
-Fatalnie! Z początku było nawet OK, ale potem wparował jakiś kolo i, klęcząc przed nią zaczął deklamować poematy o ich miłości, że go porzuciła albo co! Wyobrażasz sobie?
-Oj tak. I musiało to wyglądać źle.
-A żebyś wiedział!-westchnął i klapnął ciężko na kanapę-Może to znak od niebios, że powinienem się odczepić od Vi, bo ktoś inny jest jej pisany?
-Musiało być naprawdę źle, zaraz ty mi tu zaczniesz deklamować-jęknąłem i usiadłem obok kumpla-Czyli Summery nie? Pomyślmy...
-Daj już spokój, Dan! Nie widzisz, że próbuję się załamywać!?-jęknął w odpowiedzi Vako.
-Nie dam spokoju i widzę, że próbujesz, ale usiłuję tego nie dostrzegać! Może w takim razie Lilianne Lavali? Jest przyjaciółką Vinylii, a ja kumplowałem się z jej chłopakiem Zgodzi się udawać zakochaną w tobie, dla szczęścia przyjaciółki...
-Żartujesz!?-prychnął.-Ona jest niezrównoważona psychicznie. One latały pod kołdrami po korytarzu, udając, że to peleryny-niewidki!
-Latały razem z Vinylią-uzupełniłem.
-Pewnie czuła się głupio, ale nie chciała robić przykrości przyjaciółkom.-uciął rozmowę.
-Czyli nie Lilianne?
-Nie Lilianne.
-A może jednaaak...
-Nie.
-No weź, to ma sens, bodziec dla Vinylii będzie mocniejszy, jeśli zaprosisz jej przyjaciółkę...
-Nie-e.
-Nadal sądzę, że to dobry pomysł.
-Nie!
-Eej...
-NIE!!!
Vako? Sam dialog ;-;
Zarąbiste, a i tak Vako mu ulegnie on ciągle mu ulega xD
OdpowiedzUsuń