Zastanowiłam się chwilę, po czym odpowiedziałam.
-Jak zwykle, w wolnym czasie zajmuję się dręczeniem młodszych, czyli standard. Nie mam chłopaka i mieć go nie zamierzam. Dziewczyny też nie mam. Przyjaciół nie mam. Kolegów nie mam. Znajomych też nie. Wrogów też nie bardzo. Kurde, co ja robię ze swoim życiem?
Chłopakowi chwilę zajęło, zanim załapał i się zaśmiał.
-Czyli w porządku-domyślił się.
-No.
-To chyba dobrze?
-Jak jest w porządku to przeważnie jest to dobre. Chociaż... w moim przypadku nie dla wszystkich-uśmiechnęłam się diabolicznie.
-Zawsze byłaś przerażająca, Voli. Nie sądziłem, że aż tak.
Chciał się zaśmiać, ale chyba przeszkodziła mu różdżka wbita pod podbródek. Zbliżyłam swoją twarz do jego i syknęłam:
-Nie mów do mnie Voli.
Odsunęłam się i schowałam różdżkę do kieszeni, a David rozmasował podbródek. Nadal uśmiechał się bezczelnie.
-Zapamiętam.
Coś go to nie obeszło. Nie lubię, kiedy ludzi nie obchodzi mój gniew. Zarabiają wtedy punkty karne i trafiają na czarną listę.
-O, spokojnie. Ja też zapamiętam.-wycedziłam. Teraz dopiero się zaniepokoił.
-Eem... ale co?
-Nic, nic-uśmiechnęłam się słodko.
Coś tam mruknął, ale nie zrozumiałam.
-Dasz się zaprosić na piwo kremowe? Nie bij.-dodał szybko.
-Hm... A twoja dziewczyna nie będzie pultać?
Wzruszył ramionami i znowu coś mruknął.
-OK-zgodziłam się łaskawie.
David? Sorry:
-że tak długo nie odpisywałam
-za to "nie bij". Nie mogłam się powstrzymać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz