Statystyka

Październik! ~~~

Październik
Nauka, nauka i nauka!
Powoli Robi Się Coraz chłodniej. Weekendy uczniowie spędzają w miasteczku.


Punkty przyznawane SĄ dopiero od roku szkolnego AŻ zrobić Początku wakacji - wtedy na Początku piszecie nazwę domu :. Od ... do / CD ...]
W WAKACJE Piszcie TYLKO od kogo ma kogo! Bez domu ponieważ nie nie SA przyznawane wtedy Punkty! :)

Opowiadania DO DOKOŃCZENIA!


Od Ell cd Rosalie - Czy Rosalie


Od Jonasza zrobić ... - Trzecioroczniaka Z Belle.
Od Lili cd. Jonasza - Do Jonasza
, Od Vinyli cd Lili - Czy Bianki i Lili



Od Avalone cd Daniela - CZY Daniela & Vako

sobota, 18 kwietnia 2015

Papillonlisse: Od Aidena -c.d. Davida

- Smacznego drogi kumplu. Dobre wychowanie zawsze na pierwszym miejscu -uśmiechnąłem się. -Może serwetki? Albo od razu śliniaczek? Mama mi mówiła zawsze. Pytaj się o takie rzeczy bo to cecha dobrego wychowania. Tak więc? Różowy śliniaczek?
- Taa, Dzięki un.. Ale podziękuję - Powiedział uśmiechając się lekko. Lecz po chwili zapadła cisza, którą przerywało jedynie brzdęk odkładanego talerza. Siedzieliśmy tak jeszcze jakiś czas, nim odwarzyłem się odezwać. - Ai...
-Hym? -mruknąłem pon nosem.
- Podobasz mi się.
Nie odpowiedziałem kiedy nagle do pokoju wpadli ciut upici współlokatorzy. Mówiłem im że następnym razem jak tak przyjdą to się wynoszę. Jednakże teraz nie był odpowiedni moment na te słowa. Stanęli na przeciw mnie. Stanley zmierzył wzrokiem blondyna.
- Ej patrz! Lalunia znalazła sobie chłoptasia! -wyszczerzył się. Chyba nawet nie zauważył kolorów luniaków w jego szacie. Zmarszczył brwi jakby próbował się skupić. -Coś mi tu śmierdzi panowie...
- Ja wiem co ci śmierdzi. -powiedział Ludwik. -To jest luniak. Jeszcze aż taki pijany nie jestem żeby tego nie zauważyć. Precelku czemu ściągnąłeś tutaj wroga! To zdrada stanu! A za zdradę traci się głowy.
- Zwołać posiłki! -ryknął Olivier do Stana i Ludwiczka. -Ludwi ty już żyjesz tylko rewolucją. Może się jeszcze poprawi. Coś się utnie coś przyszyje i Ai powróci jak nowy! Precelku! Dlaczego?! -Oliver spojrzał na mnie. Do naszego pokoju wtargnęły te osiłki które bez problemu jednym uderzeniem złamałyby nos no i parę żeber. -Vincent ty bierz blondyna!
- Którego? -kupa mięśni spojrzał to na mnie to na Davida. Olivier wskazał na Davida a ten podszedł do niego. -Idziesz z nami! Znaczy się... Gdzie mam go zabrać?
- Zostawcie go! -warknąłem. Wiedziałem dokładnie że wyżyją się na nim zanim go puszczą. Skopią i pobiją co podobnie zrobią ze mną by odświeżyć pamięć iż luniaki nie są naszymi sprzymierzeńcami tak samo i my ich nie jesteśmy. -Nie powinniśmy temu zaprzestać?!
-Gada jak potłuczony! Omamił go! Vincent wynieś tego luniaka. Ja się rozprawię z młodym -powiedział i zaczął kierować się w moim kierunku. Odruchowo sięgnąłem po różdżkę. -Ej ,ej. Nie chcemy się bić. Przecież wiesz.
-Wiem tylko tyle że gdybyś chciał od razu byś mnie walnął. Co cię powstrzymuje Oli? Hm? Może mam ci przypomnieć z jakiego domu jest twoja dziewczyna! -warknąłem po czym wycelowałem w niego. To on dowodził całą tą akcją. I do tego był najbardziej trzeźwy. To co zrobiłem było głupie bo po chwili ponad 8 różdżek celowało we mnie i Davida. Mieli przewagę liczebną.
- STOP! Opuście różdżki! -Krzyknął David a wszystkie wzroki spoczęły na nim - Nie chcemy kłopotów.. - Próbował jakoś dyplomatycznie dotrzeć do upitych współlokatorów którzy zaśmiali się kpiąco. - Jestem Prefektem!
-Wiecie co? -wyszczerzył się Oliver -Chyba już wiem o co mu chodzi. I że tego nie zauważyłem. Oj precelku masz od nas podwójną nauczkę. Mamy tu dwóch pedziów. Wiesz co robić Sandor?   -Coś ty powiedział? -warknął David i już wiedziałem że to się źle skończy. Miałem tylko nadzieje że nie poniesie się emocjom i nie strzeli w tego debila Avadą. Sandor podszedł do niego był barczysty i ogólnie przypominał młodego Ogara z gry o tron a przynajmniej tak go sobie wyobrażałem. Chłopak jednym zaklęciem sparaliżował Sandora i szedł z w stronę Oliviera który nagle poczuł się osaczony.  -Pół główki! Może jakoś zaatakujecie czy będziecie tak stali i pachnieli! -krzyknął a reszta mięśniaków ruszyła na niego. Rozpętała się niezła bijatyka i słychać było co chwila albo zaklęcie rozbrajające albo do obrony oraz te bardziej w celu ataku. W jednym momencie   dwóch mięśniaków lekko ogłuszonych trzymało Davida który chodź się nadal rwał to jednak kupa mięsa trzymała go w stalowych objęciach. Ja miałem trochę gorzej bo jeden z tych bardziej inteligentnych powiesił mnie za kostkę i teraz dyndałem nie mogąc się uwolnić z zaklęcia ponieważ moja różdżka leżała za daleko a po za tym nie pamiętałem nawet przeciw zaklęcia. Wyprowadzili go chodź ten nadal się wyrywał. Olivier podszedł do mnie po czym kucnął tak by jego twarz była na przeciwko mojej bym czuł lekko odór alkoholu. Splunął na mnie po czym gwizdnął a koło niego pojawił się Ludwik i Stanley. Chłopaki mieli założone ręce na piersiach.  -I co my teraz mamy z tobą zrobić koleżko? -spytał Oli wycierając krew która ciekła mu z nosa. Sam do tego doprowadziłem i byłem dumny.  -Powiesić! -powiedział Ludwik. Zawsze miał takie pomysły. Wszystko chciał albo powiesić albo obciąć głowę. -Albo też dajmy mu popalić. Co nie Stan? Co nie Oli? -Trza tylko go upuścić czyż nie? -Stan rzucił anty zaklęcie a ja poleciałem na ziemię. -Kto by się spodziewał że nasz radosny precelek jest przekleństwem naszego domu. -Oj bo się czerwienię -powiedziałem i próbowałem wstać ale do ziemi przygwoździł mnie Ludwi swoim ciężkim buciorem. -Nie przesadzacie? Idźcie wytrzeźwieć i wrócicie za pół godziny.  -Nie trzeba było nas atakować Aiden! Ludwik niech nasz precelek wstanie. Teraz dostanie lekcję którą miejmy nadzieje zapamięta na długi okres czasu -powiedział po czym zaczął strzelać kosteczkami u rąk. Jednakże mnie ciekawiło co teraz dzieje się z Davidem. Czy dołożyli mu coś od siebie czy wyrzucili z dormitorium na korytarz? Mam nadzieje że tylko wyrzucili i mam nadzieje że chodź wybaczy mi za tych ciołków.Wiedziałem że broniąc się i tak dostałbym większe bencki niż zarobiłem. Ludwik i Stan wzięli mnie za ramiona tak aby Oli miał łatwy cel. Przymierzył się po czym wycelował mi w brzuch pięści i pewnie by mu się udało gdyby nie odruch przez który dostał w klatkę piersiową z kolana. Zaklną pod nosem po czym przywalił mnie w żebra tak mocno że na chwilę straciłem dech w piersiach i świadomość. Straciłem jakby grunt pod nogami i teraz to ci którzy przed chwilą trzymali mnie tylko po to bym nie uciekł trzymali mnie po to bym nie upadł i nie stracił przytomności. Oli uśmiechnął się po czym przywalił mi w nos a ja na chwilę straciłem przytomność. Obudziłem się parę minut później. Chłopaków nie było a ocierając nos poczułem że krew pomału już zasychała. Jeśli miałbym dziś spać z tymi psycholami to wolałbym już spać w Azkabanie przynajmniej dementorzy nie biją. Poszedłem do łazienki zataczając się ale to tylko dlatego że za szybko się podniosłem. Opłukałem twarz i dopiero wtedy poczułem przeszywający ból w klatce piersiowej. Wyszedłem z naszego dromitorium do pokoju wspólnego jakaś dziewczyna podeszła do mnie ale powiedziała mi tylko że  trochę krwi z nosa znalazło się na uszach. Nie wiedziałem czy powiedzieć dziękuję bo raczej chyba tak to nie działa. Wyszedłem z PW do SS bo żebra bolały mnie na tyle mocno że każdy oddech sprawiał mi ból. Pielęgniarka jakby nie zdziwiona podeszła do mnie.   -Co tym razem? -spytała a ja odpowiedziałem tylko że ze schodów spadłem. Kobieta zmarszczyła brwi. -Tak a ja to założycielka Akademii. Nos złamany i 2 pęknięta żebra. Powiedz  mi ile ty tych schodów przeleciałeś? -Wpadłem na... Obraz! -powiedziałem a kobieta zacmokała niezadowolona i tylko podała mi eliksir który miał poskładać popękane żebra. Nie smakował zbyt dobrze. -Oj kochanieńki to nie kakałko a leczący lek.   Podziękowałem i wyszedłem. I właściwie to gdzie teraz miałem iść. Jednakże ciekawiło mnie jak tam z Davidem. Czy w ogóle żyje. Ruszyłem więc w stronę domritorium luniaków. Już w lochach napotkałem te krzywe spojrzenia. Zaczepiłem jakiegoś chłopca który powiedział że pomoże. I nie czekając długo zobaczyłem na szczęście żyjącego Davida.  -Hej. Żyjesz? -chodź chciałem powiedzieć to jako normalne a wyszło jak wyszło. -Mogę wejść? Czy mam uprowadzić luniaka, sparaliżować go i zabrać jego szaty?
[David?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz