Statystyka

Październik! ~~~

Październik
Nauka, nauka i nauka!
Powoli Robi Się Coraz chłodniej. Weekendy uczniowie spędzają w miasteczku.


Punkty przyznawane SĄ dopiero od roku szkolnego AŻ zrobić Początku wakacji - wtedy na Początku piszecie nazwę domu :. Od ... do / CD ...]
W WAKACJE Piszcie TYLKO od kogo ma kogo! Bez domu ponieważ nie nie SA przyznawane wtedy Punkty! :)

Opowiadania DO DOKOŃCZENIA!


Od Ell cd Rosalie - Czy Rosalie


Od Jonasza zrobić ... - Trzecioroczniaka Z Belle.
Od Lili cd. Jonasza - Do Jonasza
, Od Vinyli cd Lili - Czy Bianki i Lili



Od Avalone cd Daniela - CZY Daniela & Vako

sobota, 11 kwietnia 2015

Ombrelune: Od Adama cd Amira

- Adam, wyjebałeś z półobrotu jakiemuś trzecioklasiście?! - zapytała Clary przed klasą do eliksirów. Eliksiry były następną lekcją po zaklęciach, co oznaczało, że wiadomość rozniosła się po szkole w tempie ekspresowym, obejmując tym samym czas jednej przerwy.
- Ta, bo co? - Uniosłem na nią obojętny wzrok, masując bezwiednie prawą dłoń, która przed paroma minutami zadała wzorowy cios w nos.
- W sumie to nic. - Wzruszyła ramionami. - Bardzo płakał?
- Trochę się przewrócił. - Mimowolnie się uśmiechnąłem.
- A co zrobił? Powiedział, że ma lepszy żel do włosów od ciebie? - spytała niewinnie zza mojego ramienia Ell, która niepostrzeżenie pojawiła się przy nas.
- Nie, za to ty za chwilę możesz mieć lepszą ranę od niego - syknąłem, odwracając się.
- Przepraszam. - Spojrzała na mnie dużymi oczami i zrobiła minę szczeniaczka.
- Tak, tak... - mruknąłem, wywracjąc oczami. Niewiele myśląc schyliłem się, chcąc uraczyć ją pocałunkiem, ona jednak odsunęła się w panice i rozejrzała po korytarzu. Znajdowaliśmy się w lochach, była więc tutaj tylko nasza klasa oczekująca na lekcję - nikt normalny nie spędza przerwy w ponurym podziemiu.
- Wybacz, mała - bąknąłem, przypomniawszy sobie, jak przeżywała, gdy David nakrył nas leżących na łóżku - ale jeszcze nie przyzwyczaiłem się do twojego opacznego gustu obejmującego wstyd przed pokazywaniem się ze mną publicznie. Inne na twoim miejscu dostałyby padaczki. - Wyszczerzyłem się. Usłyszałem sugestywne chrząknięcie. Clary stała z rękami opartymi na biodrach.
- A to co, Adamie? - zapytała, udając oburzenie. - Ładnie to tak ignorować przyjaciółkę, która wiernie stała za tobą murem, kiedy INNI wyjeżdżali na pół roku bez słowa? Nawiasem mówiąc nie było to łatwe - wytrwać z człowiekiem o zbiorowej inteligencji ananasa i pamięci godnej rybki akwariowej, który na każdym kroku myśli, jak by cię tu zwabić w jakiś ciasny kącik i zgwałcić.
- No już nie przesadzaj. - Popukałem się w czoło. - Samouwielbienie spływa po tobie wartkim strumieniem w barwie fuksji.
Clary prychnęła z dezaprobatą, robiąc obrażoną minę.
- Hej, dzieci, jeśli chcecie zobaczyć smerfów las, przed ekran dziś zapraszam was! - Usłyszałem śpiew Davida gdzieś obok nas. Nucił jedną z tych dzikich mugolskich piosenek zasłyszanych od Petty'ego. Był dzisiaj w zaskakująco dobrym humorze jak na kogoś, kto przed niecałą godziną prawie wrobił mnie w szlaban. - Żartowałem! Chuja wam pokażę! Chociaż nie... Tego też nie zobaczycie. - Zaśmiał się z własnego, kiepskiego żartu.
- Z kim ja się zadaję? - jęknęła Clarisse, teatralnie kładąc dłoń na czole.
- Tak, Clary, ja też od ponad trzech lat zadaję sobie to pytanie! Ten Adam to jakiś czubek, nie?
- Chyba zrobię ci krzywdę - poinformowałem go życzliwym głosem.
- Dziękuję, postoję.
- Po coś tu przylazł? - zapytała La Rue z wyrzutem.
- Trening, trening, trening!
- Znowu? - Z Ell jak na komendę okazaliśmy swe jawne niezadowolenie.
- A kiedy niby ostatnio był? - obruszył się Dave.
- Przedwczoraj?
- Och, narzekacie! - Aniołek uśmiechnął się słodko. Ta, łatwo jej mówić. To nie ona popyla co drugi dzień na miotle ganiając za piłką, bo jakiś gejas, który sam tylko patrzy i się drze, jej tak kazał.
- Widzicie? Clary się cieszy! - rzucił blondyn. - Chętnie zostanie waszą cheerleaderką.
- Czekaj, co?!
- Cheerleaderką - powtórzył usłużnie. - Będziesz nam tańczyć i skandować "David jest super!".
- Pogięło cię? Nie będę nic tańczyć! Tu się jebnij. - Wskazała palcem na skroń. - Sam możesz przywdziać spódniczkę i zrobić herki na miotle, wysoko w górze. Jak myślisz, polepszy ci się, gdy spadniesz?
- Ja sądzę, że nic mu już nie pomoże - wyznałem.
W tym momencie przyszedł Craxi i wpuścił nas do sali pełnej kolorowych oparów. Czas na lekcję eliksirów.

Po lekcji, na której - przynajmniej teoretycznie - nauczyliśmy się rozróżniać nalewki z asfodelusa, piołunu i mandragory po ich właściwościach fizycznych, cała drużyna jak strzały pobiegła do dormitoriów po sprzęt i wesołą gromadką podążyła na boisko do quidditcha, żartując, podszczypując i popychając się. Kiedy weszliśmy na murawę, spostrzegliśmy jakąś postać balansującą w powietrzu. Szanowny pan kapitan stwierdził, że nic a nic nam to nie przeszkadza, i kazał wskoczyć na miotły, co też uczyniliśmy.
Odbiłem się od ziemi i już po kilku sekundach zawisłem przy obręczach. David gestem dłoni rozpoczął mecz, polegający na tym, że każdy ścigający ma swojego kafla, a ja muszę latać i bronić jak głupek.
- SMOKUUU! SMOOOKUUU!!! - zacząłem się drzeć już po piętnastu minutach.
David pokazał komendę "czas" i podleciał do mnie.
- Czego?
- Czego? Czego?! A chcesz se, kuźwa, tak pobronić? - Ściągnąłem koszulkę z wielką plamą od potu na plecach i rzuciłem mu prosto w twarz.
- Fuj, wiesz, co to mydło?
- Wiesz, co to wysiłek fizyczny? A nie, czekaj, jesteś szukającym - uśmiechnąłem się słodko.
- Okej, dobra, zrób sobie przerwę czy coś. ĆWICZYMY PODANIAAA! - wrzasnął do reszty. Złapałem się za ucho. Głośniej się nie dało, co?
Przerwę postanowiłem wykorzystać na polatanie sobie w kółko. Niczego nie kocham tak bardzo jak tego. Wiatr we włosach, zabójczy pęd, świst w uszach... Wspaniałe! W dodatku chłód uderzający w moją nagą klatę.
Po chwili nie tylko chłód uderzył w moją klatę.
- Boże, znowu ty?! Co to za fatum?!
Miałem miotlarską kraksę z tym samym ziomkiem, który wcześniej wpadł na mnie na korytarzu. Dwa razy. Do trzech razy sztuka, jak to mówią. Tyle że tym razem Orlak zawisł ręką na miotle.
- Sorry. Niezbyt dobrze latam - burknął.
- Wiesz, zauważyłem.

Amir?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz