- Jeden nawet zwalił winę na mojego kota. No bo czarny i przed pójściem do pracy facetowi przeszedł. I wiesz co? Stracił pracę -powiedziała i wzięła kęs grzanki a ciągnący się ser opadł jej na talerz. -Ja nie wychowana. Florencee jestem, a ty Jane. To się już znamy. Opowiedzieć ci o tym jak to mały chłopiec wyrwał mi kiedyś czterolistną koniczynę bo myślał że w ten sposób zda sprawdzian poprawkowy z angielskiego? Logika mugoli.
-Może kiedyś -uśmiechnęłam się specjalnie po czym znów spojrzałam na stół harpii.Chłopak z kimś rozmawiał. Może nawet mnie nie zauważył? Zachowywałam się jak tchórz który boi podejść i chodź powiedzieć "Hej". -Ogólnie to coś się zmieniło? Znaczy się... Ktoś doszedł ale nie z pierwszaków?
- Parę osób -przytaknęła Flo i sięgnęła po zapiekankę. -Na przykład ten blondyn. No i tamta dziewczyna i... No nie pamiętam wszystkich. Oczekujesz od mnie pamięci godnej orlaka.
Nie odpowiedziałam. Wszyscy zaczęli wychodzić z sali by skierować się na zajęcia. Spojrzałam na kartkę którą wyciągnęłam z kieszeni. Teraz mieliśmy mieć historię magii więc poszłam w stronę klasy tyle, że zupełnie inną drogą żeby na niego nie w paść. Wtedy zaczęłyby się te niekomfortowe pytania typu "Dlaczego?". Kiedy weszłam do klasy to prawie wszystkie ławki były zajęte. Usiadłam koło jakiejś orlaczki która studiowała książkę o magicznych stworzeniach. Nie była zbyt rozmowna. Lekcja zaczęła się od tego pewna uczennica doszła do klasy i byłam nią ja. Wsadziłam kosmyki włosów za uszy po czym podeszłam do nauczycielki, a ta zaczęła mnie odpytywać z trzech wojen, 2 magicznych i 1 mugolskiej w której udział mieli czarodzieje czy też magiczne stworzenia i mogłam wybrać dowolną którą omawialiśmy w ciągu tych lat spędzonych w akademii. Nie było źle bo po odpowiedzi dostałam parę kartek z notatkami z ostatnich lekcji żebym nie była w tyle. Wzięłam je po czym wróciłam do ławki spoglądając na chwilę w stronę Petty'ego ale tak by nie zauważył. Orlaczka z którą siedziałam przez całą lekcję zaproponowała mi nawet korki żebym nadrobiła materiał. Była miła, a nie przemądrzała jak te wszystkie orlaki i to było miłe z jej strony. Po lekcji w końcu powiedziałam sobie że podejdę. Co mi szkodzi. No właśnie... A może jednak zaszkodzi. Zobaczyłam go na jednym z korytarzy. Wzięłam głęboki wdech. Już miałam podejść zagadać kiedy... Kiedy nagle koło niego pojawiła się luniaczka, rudowłosa nie za wysoka. Nawet nie zauważyłam, a po policzkach zaczęły mi ściekać łzy. "Weź się w garść Jane. To nie koniec świata. Koniec nadejdzie jak wybuchnie super wulkan albo rąbnie kometa, albo nadlecą kosmici i pozabijają nas laserem śmierci". Spojrzałam na kartkę. Trochę czasu mi pozostało do kolejnej lekcji, a dokładnie do zaklęć. Wyszłam na błonia, a potem pod postacią setera zaczęłam biec i zatrzymałam się dopiero w jakimś zacisznym miejscu nad rzeką. Było tylko słychać jej szum co mnie uspokajało. Można się było tego domyśleć, przecież zostawiłam samego na ponad pół roku. Ale ja przynajmniej miałam coś na wyjaśnienie. Mnie jednak ciekawi co on ma jakieś sensowne alibi czy denne wyjaśnienie. Usłyszałam chichot dziewczęcy niedaleko mnie. Cisza została przerwana przez grupkę pierwszorocznych harpii. Wstałam było jeszcze jedno miejsce gdzie będę mogła spokojnie myśleć i odizolować się chodź na chwilę. I była to wieża astronomiczna ponieważ nikt w tych godzinach na nią nie wchodził. Więc ruszyłam w stronę szkoły. Przechodząc korytarzem los tak chciał abym go minęła. Dlaczego akurat patrzył na mnie wtedy kiedy na chwilę się do niego odwróciłam. Opuściłam szybko głowę. Może pomyśli że to nie ja?
[Petty? ^-^]
- Parę osób -przytaknęła Flo i sięgnęła po zapiekankę. -Na przykład ten blondyn. No i tamta dziewczyna i... No nie pamiętam wszystkich. Oczekujesz od mnie pamięci godnej orlaka.
Nie odpowiedziałam. Wszyscy zaczęli wychodzić z sali by skierować się na zajęcia. Spojrzałam na kartkę którą wyciągnęłam z kieszeni. Teraz mieliśmy mieć historię magii więc poszłam w stronę klasy tyle, że zupełnie inną drogą żeby na niego nie w paść. Wtedy zaczęłyby się te niekomfortowe pytania typu "Dlaczego?". Kiedy weszłam do klasy to prawie wszystkie ławki były zajęte. Usiadłam koło jakiejś orlaczki która studiowała książkę o magicznych stworzeniach. Nie była zbyt rozmowna. Lekcja zaczęła się od tego pewna uczennica doszła do klasy i byłam nią ja. Wsadziłam kosmyki włosów za uszy po czym podeszłam do nauczycielki, a ta zaczęła mnie odpytywać z trzech wojen, 2 magicznych i 1 mugolskiej w której udział mieli czarodzieje czy też magiczne stworzenia i mogłam wybrać dowolną którą omawialiśmy w ciągu tych lat spędzonych w akademii. Nie było źle bo po odpowiedzi dostałam parę kartek z notatkami z ostatnich lekcji żebym nie była w tyle. Wzięłam je po czym wróciłam do ławki spoglądając na chwilę w stronę Petty'ego ale tak by nie zauważył. Orlaczka z którą siedziałam przez całą lekcję zaproponowała mi nawet korki żebym nadrobiła materiał. Była miła, a nie przemądrzała jak te wszystkie orlaki i to było miłe z jej strony. Po lekcji w końcu powiedziałam sobie że podejdę. Co mi szkodzi. No właśnie... A może jednak zaszkodzi. Zobaczyłam go na jednym z korytarzy. Wzięłam głęboki wdech. Już miałam podejść zagadać kiedy... Kiedy nagle koło niego pojawiła się luniaczka, rudowłosa nie za wysoka. Nawet nie zauważyłam, a po policzkach zaczęły mi ściekać łzy. "Weź się w garść Jane. To nie koniec świata. Koniec nadejdzie jak wybuchnie super wulkan albo rąbnie kometa, albo nadlecą kosmici i pozabijają nas laserem śmierci". Spojrzałam na kartkę. Trochę czasu mi pozostało do kolejnej lekcji, a dokładnie do zaklęć. Wyszłam na błonia, a potem pod postacią setera zaczęłam biec i zatrzymałam się dopiero w jakimś zacisznym miejscu nad rzeką. Było tylko słychać jej szum co mnie uspokajało. Można się było tego domyśleć, przecież zostawiłam samego na ponad pół roku. Ale ja przynajmniej miałam coś na wyjaśnienie. Mnie jednak ciekawi co on ma jakieś sensowne alibi czy denne wyjaśnienie. Usłyszałam chichot dziewczęcy niedaleko mnie. Cisza została przerwana przez grupkę pierwszorocznych harpii. Wstałam było jeszcze jedno miejsce gdzie będę mogła spokojnie myśleć i odizolować się chodź na chwilę. I była to wieża astronomiczna ponieważ nikt w tych godzinach na nią nie wchodził. Więc ruszyłam w stronę szkoły. Przechodząc korytarzem los tak chciał abym go minęła. Dlaczego akurat patrzył na mnie wtedy kiedy na chwilę się do niego odwróciłam. Opuściłam szybko głowę. Może pomyśli że to nie ja?
[Petty? ^-^]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz