Oblizałem lekko wargi na których spoczął smak miętowej pasty do zębów, której używał każdego poranka. Ta sytuacja była dziwna i nie koniecznie odpowiednia, dla tego by nie wprowadzić go w zakłopotanie [albo przynajmniej zmniejszyć jego stan] zaśmiałem się w miarę naturalnie i poczochrałem jego włosy. Nie wiem, czy powinienem przyznawać się do tego, że to ja zrobiłem krok w przód jako pierwszy i pocałowałem go. Nie to, że zrobiłem to specjalnie, po prostu.. Ah, co się będę tłumaczył. Pochlebiało mi jego uwielbienie do moich mięśni, tym bardziej, że jeszcze przed chwilą jego wzrok mówił //boże jakie przecudowne zarysy//. Mruknął coś po tym swoim języku co bezlitośnie zignorowałem odkręcając korek by do niskiej wanny nalała się ciepła woda. Kiedy się schyliłem, wręcz czułem jak pożera wzrokiem każdą napiętą jednostkę mego ciała. Żeby nie było mu za dobrze, wyprostowałem się, zbliżyłem do niego i oparłem się o ręką o ścianę po jednej stronie jego głowy. Miałem zamiar go wypłoszyć jak najszybciej. Uniósł podbródek, bo teraz wydawał się o wiele mniejszy. Uśmiechnąłem się, wokół nas zaczęła pojawiać się para, która osiadała na mojej skórze. Woops, zbyt gorąca woda..
- To jak, spadasz czy mam ci pomóc? - spojrzałem na jego krocze które dumnie odstawało na przód. Ha! I tu mam potwierdzenie; podnieca się na mój widok tak jak dziewczyny, hehehe. Zaczerwienił się słodko i spanikowany wyszedł zamykając za sobą drzwi. Kiedyś już taka sytuacja się zdarzyła, ale było na odwrót, bo to ja wszedłem do jego pokoju w złej chwili. No, oboje wiemy, że wchodzenie bez pukania i pozwolenia źle się kończy. Chociaż, czy źle, czy nie.. Teraz może sobie zwalić.
Zamknąłem zaklęciem drzwi na wszelki wypadek i wskoczyłem do wody z błogim uśmieszkiem, który zaraz zmienił się w skrzywienie, gdy pieczenie nasiliło się na wszelkich możliwych miejscach mego ciała. Również na pośladkach. Po jakimś czasie zacząłem śpiewać piosenkę mugolskiego (choć mówią, że jest mieszanej krwi) piosenkarza Stromae, o nazwie Papaoutai. Casper mówił, że mam podobny głos.. to wręcz zaszczyt, przynajmniej dla mnie.
~
Przejechałem wzrokiem po całym pomieszczeniu. Nauczycielka opowiadała o czymś, co nawet mnie nie zainteresowało na tyle, bo wysłuchać o samym temacie. Siedziałem z blondynem pomimo wkur*u, z tą różnicą, że nie odzywałem się ani słowem nawet jak mnie tykał. Dopatrzyłem się uśmiechniętego Susła, któremu puściłem karteczkę w kształcie skaczącego królika. Złapał go i odczytał, a jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył. Raczyłem go jeszcze oczkiem i zacząłem słuchać.
Po zajęciach udałem się do dormitorium do jego pokoju i walnąłem na jedno z łóżek czekając. Powiedział, że przyjdzie trochę później, żebym poczekał, więc czekałem. Co mieliśmy robić? A no dogadaliśmy się, że wspólnie obejrzymy dawno oczekiwany film na laptopie przemyconym przez jednego ze starszaków. Piętnaście minut i.. ktoś wszedł. Ale nie był to ktoś kogo oczekiwałem.
- Co ty tu robisz? - zapytał wrednym tonem Nicklase, zamykając drzwi i podchodząc. Usiadłem, zrzucając nogi i wstałem, drapiąc się po karku.
- Jonasz kazał mi tu zaczekać.. - wyjaśniłem. Zmarszczył brwi, podsunął się tak blisko, że stykaliśmy się praktycznie czołami. Starał się mnie przestraszyć, co niestety; nie udało mu się, wręcz wywołało odwrotny efekt. Odepchnąłem go. - Jaki ty masz problem?
- Daj mu wreszcie spokój, co? - wysyczał. - Przez ciebie przestał jeść, płakał, mdlał..
Zakryłem twarz dłonią, nie mogąc uwierzyć, że doszedł do tego stopnia. Przecież to nie jego sprawa, czy młody zadaje się ze mną, czy nie. Uniosłem wzrok jeszcze raz, ale zaraz tego pożałowałem, gdyż dostałem jakimś zaklęciem prosto w policzek. Odrzuciło mnie tak, iż poleciałem na podłogę przed owym łóżkiem. Zaczęło kręcić mi się w głowie, a cały obiad podszedł mi pod gardło. I tu niczym bohater do środka wszedł mój mały kumpel - Suseł. Widząc co jego przyjaciel zrobił zaczął się awanturować i pomógł mi wstać. Wcześniej wspominany wyszedł z pokoju wielce obrażony. Pięć minut i udało mi się utrzymać na własnych nogach..
< khekhe omnomnom >
- To jak, spadasz czy mam ci pomóc? - spojrzałem na jego krocze które dumnie odstawało na przód. Ha! I tu mam potwierdzenie; podnieca się na mój widok tak jak dziewczyny, hehehe. Zaczerwienił się słodko i spanikowany wyszedł zamykając za sobą drzwi. Kiedyś już taka sytuacja się zdarzyła, ale było na odwrót, bo to ja wszedłem do jego pokoju w złej chwili. No, oboje wiemy, że wchodzenie bez pukania i pozwolenia źle się kończy. Chociaż, czy źle, czy nie.. Teraz może sobie zwalić.
Zamknąłem zaklęciem drzwi na wszelki wypadek i wskoczyłem do wody z błogim uśmieszkiem, który zaraz zmienił się w skrzywienie, gdy pieczenie nasiliło się na wszelkich możliwych miejscach mego ciała. Również na pośladkach. Po jakimś czasie zacząłem śpiewać piosenkę mugolskiego (choć mówią, że jest mieszanej krwi) piosenkarza Stromae, o nazwie Papaoutai. Casper mówił, że mam podobny głos.. to wręcz zaszczyt, przynajmniej dla mnie.
~
Przejechałem wzrokiem po całym pomieszczeniu. Nauczycielka opowiadała o czymś, co nawet mnie nie zainteresowało na tyle, bo wysłuchać o samym temacie. Siedziałem z blondynem pomimo wkur*u, z tą różnicą, że nie odzywałem się ani słowem nawet jak mnie tykał. Dopatrzyłem się uśmiechniętego Susła, któremu puściłem karteczkę w kształcie skaczącego królika. Złapał go i odczytał, a jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył. Raczyłem go jeszcze oczkiem i zacząłem słuchać.
Po zajęciach udałem się do dormitorium do jego pokoju i walnąłem na jedno z łóżek czekając. Powiedział, że przyjdzie trochę później, żebym poczekał, więc czekałem. Co mieliśmy robić? A no dogadaliśmy się, że wspólnie obejrzymy dawno oczekiwany film na laptopie przemyconym przez jednego ze starszaków. Piętnaście minut i.. ktoś wszedł. Ale nie był to ktoś kogo oczekiwałem.
- Co ty tu robisz? - zapytał wrednym tonem Nicklase, zamykając drzwi i podchodząc. Usiadłem, zrzucając nogi i wstałem, drapiąc się po karku.
- Jonasz kazał mi tu zaczekać.. - wyjaśniłem. Zmarszczył brwi, podsunął się tak blisko, że stykaliśmy się praktycznie czołami. Starał się mnie przestraszyć, co niestety; nie udało mu się, wręcz wywołało odwrotny efekt. Odepchnąłem go. - Jaki ty masz problem?
- Daj mu wreszcie spokój, co? - wysyczał. - Przez ciebie przestał jeść, płakał, mdlał..
Zakryłem twarz dłonią, nie mogąc uwierzyć, że doszedł do tego stopnia. Przecież to nie jego sprawa, czy młody zadaje się ze mną, czy nie. Uniosłem wzrok jeszcze raz, ale zaraz tego pożałowałem, gdyż dostałem jakimś zaklęciem prosto w policzek. Odrzuciło mnie tak, iż poleciałem na podłogę przed owym łóżkiem. Zaczęło kręcić mi się w głowie, a cały obiad podszedł mi pod gardło. I tu niczym bohater do środka wszedł mój mały kumpel - Suseł. Widząc co jego przyjaciel zrobił zaczął się awanturować i pomógł mi wstać. Wcześniej wspominany wyszedł z pokoju wielce obrażony. Pięć minut i udało mi się utrzymać na własnych nogach..
< khekhe omnomnom >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz