Zrezygnowane skierowałyśmy się na lekcje, które ciągnęły się w nieskończoność. Nie mogłam się skupić nawet na historii magii, a Papandreu uczy świetnie. Była właśnie mowa o udziale chochlików w wojnie stuletniej i ich sabotażach na broni Brytyjczyków.
-Vinylia, Lilianne, słuchacie mnie w ogóle!?-zirytowała się nauczycielka. Rzadko się irytowała. Musiałyśmy wyglądać NAPRAWDĘ nieobecnie.
-Bianka w skrzydle szpitalnym leży, prze pani-odezwał się ktoś z końca sali. Nie wiedziałam, czy mam do niego wysłać kwiaty za usprawiedliwienie, które nam nie przeszłoby przez gardło, czy rzucić na niego urok za głębsze uświadomienie nam smutnej prawdy.
Twarz nauczycielki znacznie jednak złagodniała. Wiedziała o naszej przyjaźni, jak chyba zresztą cała szkoła. Plotka o naszej nocnej gonitwie w "pelerynach niewidkach" prędko się rozniosła i przez jakiś czas byłyśmy nazywane "Piżamowym Trio", a niektórzy chłopcy wołali "Hej, co tam kryjecie pod tymi pelerynami, dziewczyny?"
-OK. Wracając od chochlików, generał Jarelstone postanowił wytępić francuskie zjawy za pomocą środka na komary...
Dała nam spokój do końca lekcji.
Wparowałyśmy do skrzydła szpitalnego. Bianka już nie spała, ale wyglądała blado. To znaczy, bardziej niż zwykle. Na bandażach na jej przedramieniu była czerwona plama. Rana musiała być głęboka...
-BIANA!-zawołałyśmy i rzuciłyśmy się w jej stronę, przytulając.
-Auauau...-skrzywiła się.
-Ojej...przepraszam. Biana, tak się martwiłyśmy!-zawołałam.
-Wszystko z nią będzie OK, pani Petersen?-spytała Vinylia.
-A jakże! Szpony hipogryfa to i się wolniej goi, ale za parę dni zaklajstruje się na cacy!-odpowiedziała dziarsko pielęgniarka, a my odetchnęłyśmy z ulgą.
-Dobra, dajcie spokój, przecież żyję. Jeszcze, ale żyję-wyszczerzyła się Biana.
-Jeśli jeszcze raz będziesz bliska śmierci to cię zabiję-ostrzegłam, po czym razem z przyjaciółkami wybuchłam śmiechem, zdawszy sobie sprawę z tego, jak to zabrzmiało. Pianka się jednocześnie skrzywiła.
-Czyżbym nie powiedziała, że masz stłuczone żebra?-zdziwiła się życzliwie lekarka.
Vi? Bianka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz