Wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku, złapałam go za nogę i zaczęłam gilgotać jego kolano, co sprawiło że przewróciliśmy się oboje i poturlaliśmy się do lasu. Turlaliśmy się godzinami.
W końcu uderzyliśmy w jakieś drzewo. Pomogłam Gapciowi wstać i nagle oślepiło mnie zachodzące słońce. Dobiegłam po omacku przed siebie, depcząc kwiatuszki i strasząc nietoperze, aż uderzyłam twarzą w dąb tak mocno, aż się posypały z niego pomarańcze. Zezłoszczone drzewo przemówiło głosem Władimira Putina:
- Jestem Ziomuś Kasztanowiec. Z chęcią rozkminię wszystkie twoje problemy, które są związane z życiem pozagrobowym wiewiórek na melanżu u kasztanowca.
Nie zaczaiłam pistacjowej zajawki melanżowego kasztanowca, więc Gapcio postanowił zaczaić go po psiemu oblewając go moczem jednorożca.
<<Gapciu?>>
W końcu uderzyliśmy w jakieś drzewo. Pomogłam Gapciowi wstać i nagle oślepiło mnie zachodzące słońce. Dobiegłam po omacku przed siebie, depcząc kwiatuszki i strasząc nietoperze, aż uderzyłam twarzą w dąb tak mocno, aż się posypały z niego pomarańcze. Zezłoszczone drzewo przemówiło głosem Władimira Putina:
- Jestem Ziomuś Kasztanowiec. Z chęcią rozkminię wszystkie twoje problemy, które są związane z życiem pozagrobowym wiewiórek na melanżu u kasztanowca.
Nie zaczaiłam pistacjowej zajawki melanżowego kasztanowca, więc Gapcio postanowił zaczaić go po psiemu oblewając go moczem jednorożca.
<<Gapciu?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz