Statystyka

Październik! ~~~

Październik
Nauka, nauka i nauka!
Powoli Robi Się Coraz chłodniej. Weekendy uczniowie spędzają w miasteczku.


Punkty przyznawane SĄ dopiero od roku szkolnego AŻ zrobić Początku wakacji - wtedy na Początku piszecie nazwę domu :. Od ... do / CD ...]
W WAKACJE Piszcie TYLKO od kogo ma kogo! Bez domu ponieważ nie nie SA przyznawane wtedy Punkty! :)

Opowiadania DO DOKOŃCZENIA!


Od Ell cd Rosalie - Czy Rosalie


Od Jonasza zrobić ... - Trzecioroczniaka Z Belle.
Od Lili cd. Jonasza - Do Jonasza
, Od Vinyli cd Lili - Czy Bianki i Lili



Od Avalone cd Daniela - CZY Daniela & Vako

piątek, 17 kwietnia 2015

Bellefeuille: od Jonasza cd Amir'a

Wytrzeszczyłem oczy i spojrzałem na czubek jego głowy. Nie byli razem? Co to ma znaczyć...
- Nie był prawdziwy?
- Nnie...
- Okłamałeś mnie... znowu...
- Jonasz...
- Nie, dobra, nieważne- złapałem go za podbródek i skierowałem jego twarz ku mnie- ale przecież całowaliście się, przytulaliście, nawet robiliście TO- mruknąłem z naciskiem na "to".
- Nie robiliśmy...
- A trzy dni temu?
- To nie tak. To skoplikowane, jesteś teraz wycieńczony... nic nie zrozumiesz, musisz odpocząć.
- Yhm...- odwróciłem głowę. Nic nie załapałem, ma rację, jestem na to zbyt zmęczony.
Moje pokruszone serce chciało przy nim trochę zatrzepotać jak spłoszony ptak, poskakać, wyrwać się, ale nie mogło. Nie mogło się skleić i rzucić ku niemu. Jedyne na co było mnie w tym momencie stać to delikatne chwycenie go za rękę. Jego mina... bezcenna. Uśmiechnąłem się nieśmiało i lekko poluzowałem uścisk, po czym odwróciłem głowę z poczuciem bezpieczeństwa i błogiego spokoju, zasnąłem.

***

Obudził mnie zapach pieczonej kaczki w pomarańczach. Otworzyłem leniwie oko i zobaczyłem pielęgniarkę z porcją jedzenia. Położyła ją na stoliku, pogłaskała mnie po głowie, przy okazji sprawdzając temperaturę mojego ciała z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Powolutku zdrowiejemy, zjedz sobie dochodzi już siedemnasta, a ty o pustym żołądku- jej białe zęby, aż raziły w oczy. Kiwnąłem delikatnie głową i podniosłem się do pozycji siedzącej. Poczułem nagły ból tyłka i kręgosłupa. Nie przywiązując do tego zbyt dużej uwagi, wziąłem talerz z porcją kaczuszki i metalowe sztućce. Rozpływała się w ustach, a jej smak sprawiał, że chciało się więcej i więcej i więcej... nim się zorientowałem, z pysznego mięska został tylko soki, które z niego wypłynęły. Kobieta odebrała ode mnie naczynie i wyniosła, a ja zostałem sam... to znaczy nie dokońca, bo na łóżku obok leżał sobie ten sam co zwykle, wkurzający mnie chłopaczek w pinglach. A czemu tam był? Złamał nogę, a teraz wypijał ten obrzydliwy eliksir, który szybko je regeneruje. Nie patrzyłem na niego, bo znów zacząłby się wypytywać o karty.
Padało. Wielkie krople z hukiem waliły o szybę, z każdą chwilą przyprawiając mnie o dreszczyk. Lubiłem deszcz.

"Ciągle pada,
Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby(...)"

Ta mugolska piosenka wpadała w ucho, człowiek chciał ją nucić. Patrzyłem tak w szare niebo i chmury na nieboskłonie gdy nagle pewien głos rozbrzmiał koło mnie:
- Mokro dziś, prawda?
- Tak... na przyszłość, nie musisz zmuszać Amir'a do przychodzenia tu... jeśli będę tego potrzebował to sam go poproszę na słówko.
- Jasne, jasne...
- Nie mam trzech lat, żebyś tak się mną opiekował. Poradzę sobie sam.
- Od razu, już nie raz widziałem jak samodzielny jesteś.
- Yhh... ale błagam, naprawdę nie wtrącaj się do tych spraw. Proszę...

<omnom>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz