Statystyka

Październik! ~~~

Październik
Nauka, nauka i nauka!
Powoli Robi Się Coraz chłodniej. Weekendy uczniowie spędzają w miasteczku.


Punkty przyznawane SĄ dopiero od roku szkolnego AŻ zrobić Początku wakacji - wtedy na Początku piszecie nazwę domu :. Od ... do / CD ...]
W WAKACJE Piszcie TYLKO od kogo ma kogo! Bez domu ponieważ nie nie SA przyznawane wtedy Punkty! :)

Opowiadania DO DOKOŃCZENIA!


Od Ell cd Rosalie - Czy Rosalie


Od Jonasza zrobić ... - Trzecioroczniaka Z Belle.
Od Lili cd. Jonasza - Do Jonasza
, Od Vinyli cd Lili - Czy Bianki i Lili



Od Avalone cd Daniela - CZY Daniela & Vako

piątek, 17 kwietnia 2015

Ombrelune: Od David'a cd. Aiden'a

- Smacznego drogi kumplu. Dobre wychowanie zawsze na pierwszym miejscu - uśmiechnął się.
-Może serwetki? Albo od razu śliniaczek? Mama mi mówiła zawsze. Pytaj się o takie rzeczy
bo to cecha dobrego wychowania. Tak więc? Różowy śliniaczek?
- Taa, Dzięki un.. Ale podziękuję - Powiedziałem uśmiechając się lekko. Lecz po chwili
zapadła cisza, którą przerywało jedynie brzdęk odkładanego talerza. Siedzieliśmy tak
jeszcze jakiś czas, nim odwarzyłem się odezwać. - Ai...
-Hym?
Nie wiedziałem jak to zrobić... więc zrobiłem najgłupszą z możliwych rzeczy
jakie kiedykolwiek zrobiłem. Pozwoliłem moim ustom mówić to co im ślina na język przyniosła.
- Podobasz mi się.
Nie odpowiedział, kiedy nagle do pokoju wpadli ciut upici, jego współlokatorzy.
Stanęli na przeciw Ai'a. Jakiś chłopa, zmierzył mnie wzrokiem.
- Ej patrz! Lalunia znalazła sobie chłoptasia! - Wyszczerzył się. Zmarszczył brwi jakby próbował
się skupić. -Coś mi tu śmierdzi panowie...
- Ja wiem co ci śmierdzi. -powiedział inny, drugi. -To jest luniak. Jeszcze aż taki pijany nie jestem
żeby tego nie zauważyć. Precelku czemu ściągnąłeś tutaj wroga! To zdrada stanu! A za
zdradę traci się głowy.
- Zwołać posiłki! -ryknął trzeci chłopak na tamtych . -Ludwi ty już żyjesz tylko rewolucją.
Może się jeszcze poprawi. Coś się utnie coś przyszyje i Ai powróci jak nowy! - Zmarszczyłem
brwi.. Tylko ja mogę na mojego Aidena, mówić Ai! Eee... Znaczy na Aidena, nie mojego...
 mniejsza. To wszystko bardzo, bardzo mi się nie podobało..
- Precelku! Dlaczego?! - Ten pierwszy spojrzał na mnie. Do pokoju wtargnęły te osiłki, które
 bez problemu jednym uderzeniem złamałyby nos no i parę żeber. -Vincent ty bierz blondyna!
- Którego? -kupa mięśni spojrzał to na mnie to na Ai'a. Ten sam co mówił wskazał na mnie
a ten podszedł do mnie zaraz. -Idziesz z nami! Znaczy się... Gdzie mam go zabrać?
- Zostawcie go! -warknął Aiden. -Nie powinniśmy temu zaprzestać?!
-Gada jak potłuczony! Omamił go! Vincent wynieś tego luniaka. Ja się rozprawię
z młodym -powiedział i zaczął kierować się w jego kierunku. Nie wiedziałem za bardzo o co
chodzi, o co IM chodzi. Aiden odruchowo sięgnął po różdżkę. -Ej ,ej. Nie chcemy się bić.
Przecież wiesz.
-Wiem tylko tyle że gdybyś chciał od razu byś mnie walnął. Co cię powstrzymuje Oli? Hm?
Może mam ci przypomnieć z jakiego domu jest twoja dziewczyna! -warknął Ai, po czym
wycelował w niego. Wychodziło na to, że to on dowodził całą tą akcją. I do tego był
najbardziej trzeźwy, patrząc po nich. Po chwili ponad 8 różdżek celowało we mnie i Aia.
Mieli przewagę liczebną. To było chore. Postanowiłem jakoś temu zaprzestać
- STOP! Opuście różdżki! - Krzyknąłem, jednocześnie mając w rękę na różdżce, co znajdywała
się w mojej kieszeni. - Nie chcemy kłopotów.. - Zacząłem, chciałem jakoś uspokoić
podpitych kolesi, na co oni się roześmiali. - Jestem Prefektem! - Zawołałem byłem
podenerwowany a oni chcieli nas rozdzielić. Nie mogłem na to pozwolić, bo nie zniósłbym
myśli, że nie wiem co się dzieje z Ai'm
- Wiecie co? -wyszczerzył się Oliver, jak mniemam. - Chyba już wiem o co mu chodzi.
I że tego nie zauważyłem. Oj precelku masz od nas podwójną nauczkę. Mamy tu dwóch
pedziów. Wiesz co robić Sandor?
-Coś ty powiedział? -warknąłem, wkurzyłem się, sam właściwie nie wiem czemu. Jestem Bi,
tak ale nikt prawie, że o tym nie wie i może to mnie zdenerwowało, że on nie znając mnie
nazwał mnie 'pedziem' na głos i już wiedziałem, że to się źle skończy.
Ten cały Sandor podszedł do mnie, był barczysty i ogólnie przypominał młodego Ogara.
 Jednym zaklęciem sparaliżowałem Sandora. I poszedłem w stronę Oliviera.
-Pół główki! Może jakoś zaatakujecie czy będziecie tak stali i pachnieli! - krzyknął a reszta
mięśniaków ruszyła na mnie. Rozpętała się niezła bijatyka i słychać było co chwila albo
zaklęcie rozbrajające albo do obrony oraz te bardziej w celu ataku. W jednym momencie
dwóch mięśniaków lekko ogłuszonych, trzymało mnie, chodź się nadal rwałem to jednak
kupa mięsa trzymała mnie w stalowych objęciach. Ai miał trochę gorzej, bo jeden z tych
bardziej 'inteligentnych' powiesił go za kostkę i teraz dyndał, nie mogąc się uwolnić z zaklęcia,
a różdżka leżała za daleko. Wyprowadzili mnie, chodź ten nadal się wyrywałem.
Gdy mnie wyciągnęli z pokoju, cały czas się szarpałem chodź nie miałem szans przy nich.
Zabrali mi różdżkę oraz trzymali w żelaznym uścisku ciągnąc mnie przez korytarzyk,
później przez schody a następnie przez PW i wyrzucili mnie, stojąc w przejściu
na korytarz przy ich wejściu do PW. - No i zostaw Precelka, nie będziesz go nam
Luniakował! - Powiedział jeden z nich, kiedy mnie wypchali mocno, tak że się wywaliłem,
a który lekko kulał ~ Oczywiście dzięki mnie. Drugiemu chyba, złamałem rękę lub
przynajmniej coś z nadgarstkiem zrobiłem ponieważ widziałem jak się krzywił na nią.
Gdy już mieli wracać do siebie, ten z bolącą ręką zawrócił się podszedł do mnie.
Nadal leżałem na wpół, na ziemi ponieważ bolała mnie lekko kostka od tego, że nie
dość kopnął mnie ktoś mocno w nią podczas bójki, to również gdy mnie ciągnęli to
uderzałem o różne rzeczy a także i o stopnie. Gdy uniosłem się na łokciach, chcąc wstać
gdy do mnie doszedł ten zamachnął się i kopną mnie w twarz i dopiero potem odszedł, śmiejąc
się i gadając jakieś głupoty chwilę leżałem na ziemi trzymając się  za bolący nos, dopiero
gdy pulsujący ból troszkę zmalał i mogłem już myśleć o czymś innym, od razu się
zorientowałem, że leci mi krew z nosa, a po chwili podeszła też myśl, że Aiden został
tam sam, z tymi głupimi, pijanymi osiłkami. Przestraszyłem się nie na żarty.
Szybka poderwałem się, przy okazji krzywiąc się na ból w kostce. I podszedłem do Obrazu.
- Musisz mnie wpuścić! - Zawołałem do niej, budząc ją. Budząc, ponieważ spała
a teraz wyglądała na niezadowoloną.
- Hasło. - Powiedziała.
- Nie znam! - Odpowiedziałem pocierając czoło. - W takim razie nie wejdziesz.
Odpowiedziała. Ja zaś spojrzałem na nią zły. - ALE MUSISZ MNIE WPUŚCIĆ! TO WAŻNE!
- Nie ma Hasła, nie ma wejścia.
-Jestem Prefektem, do kurwy nędznej!
Uniosłem się zdenerwowany ta zaś spojrzała na mnie krytycznym wzrokiem.
- Wpuścić bez hasła mogę tylko Naczelnego jak już. - Odpowiedziała i odwróciła się.
- ALE TO WAŻNE! Grodzi mojemu.. przyjacielowi niebezpieczeństwo!
- To idź po profesora. - Odpowiedziała.
- Ale będzie za późno! - Piekliłem się.
- Nie wpuszczę cię. - Odpowiedziała i zaczęła znikać z portretu na inne.
- CZEKAJ! - Zawołałem waląc w obraz. - Masz mnie wpuścić rozumiesz! - Krzyczałem,
 ale na nic to było, jej już nie było a nawet nikt z Papillonów nie poczłapał się by otworzyć
wejście i sprawdzić kto tak wali i się drze.
Zły osunąłem się na ścianie obok obrazu łapiąc się za nos, zatykając go i przechylając twarz
do góry. Byłem pewny, że mam złamany, strasznie mnie bolał a krew cały czas się lała.
Po pewnym czasie zaczęło mi się nawet kręcić w głowie, dlatego postanowiłem iść
do Siostry Heleny, czyli do SS.
Po tym gdy doszedłem siostra nawet nie pytała się o co chodzi od razu 'naprawiła mi nos'
lecz dalej mnie bolał i trochę krwawiłem dała mi eliksir i maść. Założyła mi mały
opatrunek na nos z tą właśnie maścią oraz kazała nosić cały czas także jak będę się kład
spać i dopiero jutro mam przyjść przed śniadaniem to zdejmie [nałożyła specjalne zaklęcie
by mi nie zeszła czy cóś.] i da znów eliksir.
Tak też wróciłem do siebie, zwracając uwagę gdy przechodziłem przez Pokój wspólny.
Dziewczyny się spytały o co chodzi ale zbyłem je mruknięciem i poszedłem do Dormitorium,
Adama nie było - O tyle dobrze. -  Więc miałem spokój i zamknąłem zaklęciem drzwi na
wszelki wypadek.
Po godzinie może dwie? Usłyszałem pukanie. Gdy otworzyłem
zobaczyłem jakiegoś pierwszaka, który mi powiedział, że ktoś do mnie jest przed naszym
 PW, i prosił by mnie zawołać.
Kiwnąłem mu głową i dałem cukierka, a następnie poszedłem z  sercem w gardle do wyjścia.
W myślach wiedziałem kto to jest. Lecz dopiero gdy przeszedłem przez PW luniaków
i wyjrzałem na korytarz, potwierdziłem moje przypuszczenia. Wyszedłem całkiem na
korytarz i stanąłem przed Aid'im.

< Ai? Hehe dobra to co pisaliśmy przekształciłam teraz ty przekształć i tylko dodasz ten
fragment co się działo u ciebie i to jak przyszedł do mnie i wogóle... :p>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz