Statystyka

Październik! ~~~

Październik
Nauka, nauka i nauka!
Powoli Robi Się Coraz chłodniej. Weekendy uczniowie spędzają w miasteczku.


Punkty przyznawane SĄ dopiero od roku szkolnego AŻ zrobić Początku wakacji - wtedy na Początku piszecie nazwę domu :. Od ... do / CD ...]
W WAKACJE Piszcie TYLKO od kogo ma kogo! Bez domu ponieważ nie nie SA przyznawane wtedy Punkty! :)

Opowiadania DO DOKOŃCZENIA!


Od Ell cd Rosalie - Czy Rosalie


Od Jonasza zrobić ... - Trzecioroczniaka Z Belle.
Od Lili cd. Jonasza - Do Jonasza
, Od Vinyli cd Lili - Czy Bianki i Lili



Od Avalone cd Daniela - CZY Daniela & Vako

wtorek, 7 kwietnia 2015

Ombrelune: Od Adama cd. Amira

-  Biorąc pod uwagę, że jesteśmy we Francji... - mruknąłem beznamiętnie.
Zmierzyłem chłopaka znudzonym wzrokiem. Najwyraźniej mnie znał - cóż, nie dziwota. W końcu to... ja. Ja jednak go nie znałem. Nie powiem, żeby mi zależało, ale należało to jednak podkreślić jako niezbity dowód nieśmiertelnej sławy mojej oraz Martinesa w tej szkole.
- Anglik? - spytałem od niechcenia. Właściwie nie mam pojęcia czemu. Nie chciało mi się gadać z tym chłoptasiem.
- Co cię to obchodzi? - Spojrzał na mnie spod byka. Biedny, mały Orlaczek.
- Właściwie to masz rację. Nic, a nic mnie to nie obchodzi. - Przyznałem i wyminąłem go, zbierając się do odejścia. Za plecami usłyszałem głos:
- Po części. Jestem w iluśtam procentach Brytyjczykiem.
Zwolniłem kroku. Uśmiechnąłem się pod nosem. Ta siła perswazji. Och, ach - ja zajebisty. Szybko jednak ponownie przyspieszyłem.
- To do zobaczenia na lekcji, BRYTYJCZYKU - rzuciłem, nie odwracając się za siebie.
Po chwili znalazłem się już pod salą do zaklęć. Rzeczywiście stało tutaj od groma i jeszcze trochę trzecioklasistów. Dziwne praktyki panują w tej szkole, powiadam. Zauważyłem grupkę przyjaciół gawędzących wesoło w kółeczku wzajemnej adoracji czy coś. Szczęśliwym trafem Elliezabeth była tyłem do mnie. Pokazałem na migi stojącemu naprzeciw mnie Percy'emu, by nie zdradził mej obecności. Cichcem podkradłem się do różowowłosej i zasłoniłem jej oczy.
- Debil? - mruknęła, zdejmując moje dłonie ze swojej twarzy. Obróciła się na pięcie. - A nie, to tylko ty.
- Czyli bardzo trafnie to odgadłaś - zaśmiał się David.
- Niee... On jest poziom niżej niż "debil" - sprostowała.
- Nie powinieneś być teraz ze swoją Leslie, cmok-cmok? - zapytałem rozeźlony.
- O, fakt, masz rację! Już do niej biegnę! Ale nie, czekaj... Ani mi się śni!
- A co się stało? - zapytała Ell z zaciekawieniem.
- Nic. Uroki Brooksów - warknął.
- Chcesz w zęby?! - Efektownie podciągnąłem rękawy koszuli.
- Och, nie! Nie, Adam, proszę! Nie bij mnie! - Blondyn momentalnie się skulił. Zrobił minę udręczonej ofiary. Wyprostowałem się w osłupieniu. Parę sekund później objawiło mi się wytłumaczenie jego perfekcyjnej gry aktorskiej.
- Brooks! Proszę natychmiast przestać! Zostaniesz u mnie na chwilę po lekcji. A teraz proszę, wchodzimy do klasy. - Za sobą usłyszałem głos ukochanej profesor De Maupssant.
- Dzięki, frajerze - syknąłem do Dave'a, kiedy mijałem go w drzwiach.
- Nie ma za co, kochanie - odpowiedział słodkim głosem i posłał mi buziaczka. Wzdrygnąłem się i pobieżyłem na tyły, gdzie błyskawicznie zająłem wolne miejsce obok Ellie.
- O nie, o nie, o nie. Ja cię tu nie chcę! - W bardzo brutalny sposób zaczęła wypychać mnie z ławki.
- Tak? Niby dlaczego?
- Znowu mi się przez ciebie oberwie!
- Panno Heap, proszę o spokój! Panie Brooks, niech pan zajmie już miejsce! Dziś gościmy uczniów z klasy niższej, jest małe zamieszanie, więc proszę o współpracę - odezwała się nauczycielka, spoglądając na nas groźnie. Od pierwszej lekcji po rozpoczęciu roku zauważała tylko nas, nie ważne, jak bardzo nieznośna byłaby reszta klasy.
- No, już ci się oberwało! To mogę?
Dziewczyna machnęła na mnie ręką i, udając pełne skupienie, zaczęła zapisywać temat na skrawku pergaminu. Wzruszyłem ramionami i rozłożyłem się jak szef. Nie miałem dziś ochoty na pisanie. Teoria w zaklęciach jest przecież zbędna.
Gdy rozbrzmiał dzwonek, przypomniałem sobie o powinności pozostania u Maupssant i wysłuchania wykładu na temat nieznęcania się nad słabszymi (On słabszy, ta? Dobre sobie.), może połączonego z jakimś nie do końca przyjemnym szlabanem - po sprzątaniu jej zbierającej kurz biblioteczki jeszcze po dziś dzień czuję, że w nosie kręci mnie kurz. Jako że niezbyt było mi to na rękę, chwyciłem torbę i kilkoma susami pokonałem drogę do drzwi. Życie to nie bajka i niezbyt często jest szczęśliwe, wobec czego oczywiście zderzyłem się z kimś, będąc już prawie na wolności. Zakląłem niepokornie, obdarzając spojrzeniem tego nieroztropnego osobnika, dla którego ten dzień również nie miał być taki miły.
- Matko, znowu ty?! - krzyknąłem, widząc twarz uroczego Brytyjczyka. Wypchnąłem go za drzwi prawie już opustoszałej sali i zasłoniłem usta, nim zdradził moją obecność rozglądającej się nauczycielce.

Ar? To nie były dwa lata xD
Krótkie, krótkie, krótkieee ;(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz