Patrzyłem zdezorientowany na niego i jego koleżankę z jeżem. Wzdrygnąłem się lekko i otrząsnąłem. Czy przed chwilą CHŁOPAK zaprosił mnie na imprezę? E tam, pewnie w akcie desperacji, no bo może nie miał z kim iść, a taki "macho" nie może iść sam, to popsułoby jego reputejszon. Jednak wzbudziło to we mnie pewną radość i dumę, a miłe ciepełko ogrzało moje serduszko. Uśmiechnąłem się sam do siebie i wróciłem do znajomych, którzy jak wariaci śmiali się z jakiegoś żartu, który od niedawna krążył po szkole. Nie słyszałem go jeszcze i nie było mi do tego śpieszno. Spoglądnąłem jeszcze w stronę, z której dobiegał głęboki, zaakcentowany głos Amir'a. Zadzwonił dzwonek, a nasz grupka jak szalona pobiegła do lochów, na lekcję z eliksirów. Lubiłem tego profesora, mimo iż był oschły i negatywnie nastawiony do nie swoich wychowanków. Jednak było w nim coś interesującego i intrygującego. Niestety nie mogłem się skupić, bo po głowie wciąż krążyła mi propozycja Amir'a. Niektórzy mówią na niego Ar, ale ja jakoś tak... nie czuję się jeszcze na tyle blisko jego osoby, aby tak się do niego zwracać.
- Milar- usłyszałem szorstki głos nauczyciela, który wybudził mnie z transu.
- Ttak?
- Czy odpowiesz na pytanie?
- Ehh...
- Nie uważał pan- wysyczał i zaczął notować coś w zeszyciku. Zawzwyczaj uważałem na jego lekcjach i chętnie brałem w nich udział- Zasmucił mnie pan- z hukiem zamknął dziennik- A więc powtórzę pytanie...
***
- Nieźle mu dziś podpadłeś- kolega trącił mnie ramieniem.
- Wiem, wiem... nie moja wina, że nie mogę się skupić.
- Ale aż tak?! Nie pamiętałeś najłatwiejszego przepisu, co się z tobą dzieje?!
- Nie wiem, naprawdę- oczywiście kłamałem. Nagle zobaczyłem Amir'a, od razu złapałem Nicolas'a za łokieć i skręciłem z nim w inny korytarz.
- Jonasz? Co ty robisz?
- Idę na spacerek?- wykrzywiłem się.
- Oj to beze mnie, ja idę na lekcje transmutacji, pa!- pobiegł w drugim kierunku. Cały zadrżałem i westchnąłem głośno.
- Uciekasz przede mną?- usłyszałem nagle za sobą. Odwróciłem się zaskoczony i odskoczyłem widząc Amir'a.
- Nnie...
- Jonasz jeśli nie chcesz iść, to powiedz...
- Chcę! Oczywiście, że chcę, ale... stresuję się?
- Czym?! To tylko impreza!- wyszczerzył się- będzie okay... ja spadam, zaraz lekcja! Ej Cisa!- pobiegł do dziewczyny, która rano trzymała jeża.
***
Niestety jestem bardzo punktualny i dokładnie z nadejściem 22 stałem już w komnacie życzeń. Było już kilkanaście osób, które popijały piwo kremowe. Chrząknąłem cicho i poprawiłem kołnierz koszuli, by po chwili podejść do jakiegoś stołu(?) i wziąść muffinkę czekoladową... sztuk pięć... a Amir'a jak nie było, tak nie ma. Nie dziwię się, chłopak często zarywał noce i może chciał to odespać przed "imprezą". Zacząłem nieśmiało skubać ciasteczko, błądząc niespokojnie wzrokiem po twarzach innych. Oblał mnie pot i zacząłem się denerwować. Rzadko chodzę na imprezy, a w starszym towarzystwie, którego nie znałem, czułem się nieswojo i byłem zestresowany. Przestąpiłem z nogi na nogę, przygryzając przy tym wargę. Rozglądnąłem się panicznie i szybkim krokiem podszedłem do kąta, w którym miałem zamiar przesiedzieć resztę wieczoru. Nim się zorientowałem stał nade mną Amir. Machnąłem mu nieśmiało i uśmiechnąłem się głupkowato, udając, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
(Ar?)
- Milar- usłyszałem szorstki głos nauczyciela, który wybudził mnie z transu.
- Ttak?
- Czy odpowiesz na pytanie?
- Ehh...
- Nie uważał pan- wysyczał i zaczął notować coś w zeszyciku. Zawzwyczaj uważałem na jego lekcjach i chętnie brałem w nich udział- Zasmucił mnie pan- z hukiem zamknął dziennik- A więc powtórzę pytanie...
***
- Nieźle mu dziś podpadłeś- kolega trącił mnie ramieniem.
- Wiem, wiem... nie moja wina, że nie mogę się skupić.
- Ale aż tak?! Nie pamiętałeś najłatwiejszego przepisu, co się z tobą dzieje?!
- Nie wiem, naprawdę- oczywiście kłamałem. Nagle zobaczyłem Amir'a, od razu złapałem Nicolas'a za łokieć i skręciłem z nim w inny korytarz.
- Jonasz? Co ty robisz?
- Idę na spacerek?- wykrzywiłem się.
- Oj to beze mnie, ja idę na lekcje transmutacji, pa!- pobiegł w drugim kierunku. Cały zadrżałem i westchnąłem głośno.
- Uciekasz przede mną?- usłyszałem nagle za sobą. Odwróciłem się zaskoczony i odskoczyłem widząc Amir'a.
- Nnie...
- Jonasz jeśli nie chcesz iść, to powiedz...
- Chcę! Oczywiście, że chcę, ale... stresuję się?
- Czym?! To tylko impreza!- wyszczerzył się- będzie okay... ja spadam, zaraz lekcja! Ej Cisa!- pobiegł do dziewczyny, która rano trzymała jeża.
***
Niestety jestem bardzo punktualny i dokładnie z nadejściem 22 stałem już w komnacie życzeń. Było już kilkanaście osób, które popijały piwo kremowe. Chrząknąłem cicho i poprawiłem kołnierz koszuli, by po chwili podejść do jakiegoś stołu(?) i wziąść muffinkę czekoladową... sztuk pięć... a Amir'a jak nie było, tak nie ma. Nie dziwię się, chłopak często zarywał noce i może chciał to odespać przed "imprezą". Zacząłem nieśmiało skubać ciasteczko, błądząc niespokojnie wzrokiem po twarzach innych. Oblał mnie pot i zacząłem się denerwować. Rzadko chodzę na imprezy, a w starszym towarzystwie, którego nie znałem, czułem się nieswojo i byłem zestresowany. Przestąpiłem z nogi na nogę, przygryzając przy tym wargę. Rozglądnąłem się panicznie i szybkim krokiem podszedłem do kąta, w którym miałem zamiar przesiedzieć resztę wieczoru. Nim się zorientowałem stał nade mną Amir. Machnąłem mu nieśmiało i uśmiechnąłem się głupkowato, udając, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
(Ar?)
Taki kochaaaany <3
OdpowiedzUsuń~Lili
No nie? Jaram się Jonaszem <3 <3
OdpowiedzUsuń~ Liv
Liv, szkoda tylko, że gej :< kiedyś już to przerabiałam :< (Nico, WHY!?)
OdpowiedzUsuń~Zdruzgotana Lili
Biseksualista* ;)
OdpowiedzUsuń~ Liv Optymistka, bo słońce
Kuwa bijo się o mnie : D
OdpowiedzUsuń