Statystyka

Październik! ~~~

Październik
Nauka, nauka i nauka!
Powoli Robi Się Coraz chłodniej. Weekendy uczniowie spędzają w miasteczku.


Punkty przyznawane SĄ dopiero od roku szkolnego AŻ zrobić Początku wakacji - wtedy na Początku piszecie nazwę domu :. Od ... do / CD ...]
W WAKACJE Piszcie TYLKO od kogo ma kogo! Bez domu ponieważ nie nie SA przyznawane wtedy Punkty! :)

Opowiadania DO DOKOŃCZENIA!


Od Ell cd Rosalie - Czy Rosalie


Od Jonasza zrobić ... - Trzecioroczniaka Z Belle.
Od Lili cd. Jonasza - Do Jonasza
, Od Vinyli cd Lili - Czy Bianki i Lili



Od Avalone cd Daniela - CZY Daniela & Vako

czwartek, 16 kwietnia 2015

Bellefeuille: od Jonasza cd Amir'a

Uśmiachnąłem się do niego czule. Jednak po chwili moja mina zrzedła i moje kąciki ust zrezygnowane skierowały się ku dołu.
- Nie ma za co...- dźwignąłem się z łóżka i poprawiając kołnierz ruszyłem do drzwi.
- Idziesz?
- Mam jeszcze dwie godziny snu do śniadania...- otworzyłem je wolno, spuszczając głowę.
- To... pa...- opuściłem jego pokój prostując się dumnie i wznosząc łebek do góry- Pa- mruknąłem zamykając za sobą wrota. Poszedłem do mojego pokoju, współlokator smacznie pochrapywał. Jedyną istotą, która zareaogwała pozytywnie na moje przyjście był Dezy. Wypuściłem go, a on usiadł na moim ramieniu i jak kot otarł się głową o mój policzek- Co tam płomyczku?- podrapałem go po karczku, pod piórkami. Był sową wyjątkowo spokojną i kochał się miziać. Zahukał cicho, aby przypadkiem nie obudzić śpiącego obok chłopaka- Czyli okay?- uśmiechnąłem się, chichocząc. Położyłem się na brzuchu, a ptak przeleciał na moje plecy. Usadowił się na nich, chowając łeb pod skrzydłem. Byłem zmęczony tym wszystkim...
Amir najpierw mnie odpycha, a potem... przytula mnie do snu. Karze mi zapomnieć o kochaniu go, ale przed chwilą zaprzeczył temu. Nie rozumiem go. No cóż...
Znurzony zasnąłem...

***

- Zostaw mnie ptaszysko!- usłyszałem jęk dochodzący zza mnie. Podniosłem się na łokciach i półprzytomnie otworzyłem prawe oko. Zobaczyłem walczącego z moją sową Amir'a.
- Dezy, zostaw go- burknąłem i znowu opadłem na poduszkę. Ptak usiadł na moim brzuchu. Lecz kiedy tylko usłyszałem, że chłopak chce poczynić krok ku mnie, Dezy zaczął nerwowo machać skrzydłami, puszyć się i skrzeczeć. Zawsze tak reagował na kogoś kogo jeszcze nie widział. Złapałem go i przytuliłem do siebie (ptaka, nie Amir'a) mrucząc pod nosem, aby się uspokoił. Amir usiadł nagle w moich nogach, spojrzałem na niego, głaszcząc coraz spokojniejszego ptaka po łebku- Co chcesz?
- Za chwilę śniadanie...
- Śniadanie? Już?
- Tak, twoje upragnione dwie godzinki minęły.
- K*rwa nie ma to jak zarwana nocka przez krzyczącego i do tego rozdygotanego chłopaka- przeszedłem do pozycji siedzącej- po co mnie wołasz...
- Potem będziesz głodny i zaczniesz marudzić.
- Jak ty mnie dobrze znasz- puściłem ptaka, a on jak zaczarowany wleciał do klatki. Przeciągnąłem się, głośno ziewając. Amir nie spuszczał ze mnie wzroku, przez co czułem się... dziwnie, nieswojo, sam nie wiem czemu. Jeszcze niedawno zabiegałem o jego spojrzenie, najkrótsze zwrócenie uwagi na moją skromną osóbkę, a teraz...?- możesz przestać się tak gapić?
- Cco?
- Nie patrz się na mnie... to dziwne- wstałem. Czułem się w jego towarzystwie niekomfortowo. Chciałem zwiać, uciec. Zamilkł i patrzył na mnie jak na zjawę. Odwrócił głowę i wstał.
- W takim razie do zobaczenia- fuknął.
- Do zobaczenia- odparłem... oschle... zniechęcił mnie do siebie. Wyszedł.

***

- Naprawdę nie wiem czemu się tak zachowuję- westchnąłem ciężko- wczoraj rwałem się ku niemu, a dziś? Miałem ochotę go wypi*przyć go z tego pokoju.
- Musisz od niego odpocząć... jesteś od niego... uzależniony, a teraz dotarłeś do pewnej granicy. Musisz przejść przez okres gdy... nie chcesz go widzieć, mówisz stanowcze "nie"- Nicklase podchodził do tego jak jakiś ekspert.
- Ale czemu?
- Jonasz... musisz to przyznać, jesteś jak BABA... zachowujesz się jak baba, chodzisz jak baba, podrywasz jak baba, wyglądasz jak baba... czy ty przypadkiem nie jesteś transseksualistą?
- Co ty k*rwa pi*przysz?!
- Nie przeklinaj, bo ci Bozia język upi*rdoli! Ale drogi Jonaszku, jesteś jak dziewczyna. Ryczysz po nocach, obżerasz się czekoladą, przywiązujesz dużą wagę do wyglądu. Niestety taka jest prawda, pogódź się z tym... chodź...- nagle złapał mnie za nadgarstek i zaciągnął do łazienki. Nie wiem skąd, wziął spinkę i tusz do rzęs. Zaczął mnie malować, a na koniec spiął mi grzywkę. Zobaczyłem się w lustrze... nie był to Jonasz tylko... Jania? Jadzia, Jola? Jania!
- Ja...
- Widzisz... jesteś jak dziewczyna... takie rysy, ten głos- położył dłonie na moich ramionach- Wzbudzasz w innych... potrzebę opieki, włączasz im tryb rodzica. Jesteś małą dziewczynką. Małą, bezbronną dziewczynką...
- Nie no Nico, k*rwa, ty to umiesz pocieszyć, naprawdę- fuknąłem.
- Wiem...- wyszczerzył się wrednie- Przebierz się dziś za dziewczynkę, co ty na to?
- Nie... nauczyciele mnie opi*rdolą.
- To po lekcjach... proszę? Zobaczysz, naprawdę będziesz jak baba...
- Ygh... okay...- westchnąłem ciężko- A teraz wynieś mnie stąd mój ogierze!- wskoczyłem mu na plecy. Podrzucił mnie, złapał za dupę i wyszedł ze mną. Zapomniałem, że mam na włosach spinkę, a moje rzęsy są maźniętę tym czarnym czymś...

<Janina nasza default smiley xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz