- Urwę ci ten język - burknąłem po czym strzeliłem foszka forevoszka i odwróciłem się w drugą stronę nie patrząc się na niego
Kilka razy zostałem przez niego szturchnięty, abym przestał się tak zachowywać aż wreszcie przestał mnie zaczepiać zdając sobie sprawę z tego, że nic tym nie zdziała. Nudy, całkowicie wyłączyłem się na lekcji zajęty sobą i sufitem. Właśnie, na suficie w kącie zauważyłem pająka!
- Cas - wyjęczał mi do ucha niczym niewyżyta dziewica, a po plecach aż przeszedł mnie dreszcz - Casssssssper - przedłużył to moje cudne w imieniu "s"
Obróciłem się powoli w jego stronę, a ten uniósł brew czekając aż coś powiem.
- Koty spadają na cztery łapy? - rzuciłem, a ten tylko przekrzywi łepek marszcząc brwi - Nic, nic - powiedziałem z uśmieszkiem, no już ni ma foszka
Na dalszych zajęciach czasami zamieniłem z nim słóweczka, ale próbowałem go niekiedy ignorować. Wreszcie po dniu nauki wróciliśmy do swoich dormitoriów. Wpadłem pierwszy do łazienki i napotkałem zaschniętą pastę na umywalce. Grr, co tam że i tak później ją myje! Powinien to robić od razu jak nabrudzi, no albo ja nabrudzę.
- Amirku - przesłodziłem ton swego głosu - Pozwól tu na chwilkę!
- Coś się stało? - czarna czupryna chłopaka mignęła w drzwiach i już stał za mną wyciągając w przód głowę
Wskazałem na umywalkę wpatrując się to raz w zaschniętą pastę, to na chłopaka. Tak nagle wybuchł śmiechem, a ja rozwarłem swoją buzie zaskoczony jego reakcją. Cały czas się śmiejąc ulotnił się z łazienki pozostawiając mnie sam na sam z zaschniętkiem [co ja tworzę za słowa .-.]. Poddenerwowany chwyciłem za tubkę pasty chłopaka i powoli wyszedłem z łazienki chowając niespodziankę za sobą. Siedział na krześle i przeglądał...zeszyt? Pfy, nic ciekawego tam nie znajdzie. Odwróciłem się do niego plecami. Czas wcielić swój plan w życie. Odkręciłem zębami korek i wycisnąłem całą zawartość tubki na rękę. Jak gdyby nic zacząłem powoli się przybliżać do chłopaka.
- Znów ci odwala? - podniósł głowę znad zeszytu, a ja w tym samym momencie natarłem jego twarz miętową pastą
Osunąłem się od chłopaka wywalając się na ziemię podpierając się z tyłu rękoma i zacząłem się śmiać. Miał całą twarz usmarowaną w paście. Mrr maseczka. Przejechał ręką tuż po oczach i pozbył się zbędnej mazi. Posłał mi mordercze spojrzenie i podniósł się z krzesła kierując się do mnie.
- Amir...wiesz, że to żarty...Amir! - wydarłem się, gdy ten skoczył w moim kierunku przywalając mnie całkowicie do podłogi
Pomimo prób wypełznięcia spod niego, każda okazała się porażką. Po chwili sam zostałem umazany na twarzy pastą, a darłem się przy tym jakby robił mi coś straszniejszego.
- To też na żarty - powiedział dając mi trochę luzu, a sam usiadł na brzegu kanapy
Wyglądałem jakbym był normalnie zgwałcony i tak się czułem. Serce biło mi jak oszalałe i miałam takie oczy jakbym zobaczył ducha. Wypływały normalnie z oczodołów, niczym jak u ściśniętego chomika. Podniosłem się i wbiłem wzrok w chłopaka. Podpełzłem na czworakach i czołem oparłem się o jego kolano spoglądając na niego spod włosów, które klapnęły mi na oczy.
- Amirrrr - machnąłem dłonią jak kotek, który ma zamiar wylizać sobie sierść, a następnie wlazłem na kanapę i zrobiłem szczenięce oczy do chłopaka - Masz jeszcze coś na nosie! - plasnąłem go z otwartej ręki w twarz
< <3 >
Kilka razy zostałem przez niego szturchnięty, abym przestał się tak zachowywać aż wreszcie przestał mnie zaczepiać zdając sobie sprawę z tego, że nic tym nie zdziała. Nudy, całkowicie wyłączyłem się na lekcji zajęty sobą i sufitem. Właśnie, na suficie w kącie zauważyłem pająka!
- Cas - wyjęczał mi do ucha niczym niewyżyta dziewica, a po plecach aż przeszedł mnie dreszcz - Casssssssper - przedłużył to moje cudne w imieniu "s"
Obróciłem się powoli w jego stronę, a ten uniósł brew czekając aż coś powiem.
- Koty spadają na cztery łapy? - rzuciłem, a ten tylko przekrzywi łepek marszcząc brwi - Nic, nic - powiedziałem z uśmieszkiem, no już ni ma foszka
Na dalszych zajęciach czasami zamieniłem z nim słóweczka, ale próbowałem go niekiedy ignorować. Wreszcie po dniu nauki wróciliśmy do swoich dormitoriów. Wpadłem pierwszy do łazienki i napotkałem zaschniętą pastę na umywalce. Grr, co tam że i tak później ją myje! Powinien to robić od razu jak nabrudzi, no albo ja nabrudzę.
- Amirku - przesłodziłem ton swego głosu - Pozwól tu na chwilkę!
- Coś się stało? - czarna czupryna chłopaka mignęła w drzwiach i już stał za mną wyciągając w przód głowę
Wskazałem na umywalkę wpatrując się to raz w zaschniętą pastę, to na chłopaka. Tak nagle wybuchł śmiechem, a ja rozwarłem swoją buzie zaskoczony jego reakcją. Cały czas się śmiejąc ulotnił się z łazienki pozostawiając mnie sam na sam z zaschniętkiem [co ja tworzę za słowa .-.]. Poddenerwowany chwyciłem za tubkę pasty chłopaka i powoli wyszedłem z łazienki chowając niespodziankę za sobą. Siedział na krześle i przeglądał...zeszyt? Pfy, nic ciekawego tam nie znajdzie. Odwróciłem się do niego plecami. Czas wcielić swój plan w życie. Odkręciłem zębami korek i wycisnąłem całą zawartość tubki na rękę. Jak gdyby nic zacząłem powoli się przybliżać do chłopaka.
- Znów ci odwala? - podniósł głowę znad zeszytu, a ja w tym samym momencie natarłem jego twarz miętową pastą
Osunąłem się od chłopaka wywalając się na ziemię podpierając się z tyłu rękoma i zacząłem się śmiać. Miał całą twarz usmarowaną w paście. Mrr maseczka. Przejechał ręką tuż po oczach i pozbył się zbędnej mazi. Posłał mi mordercze spojrzenie i podniósł się z krzesła kierując się do mnie.
- Amir...wiesz, że to żarty...Amir! - wydarłem się, gdy ten skoczył w moim kierunku przywalając mnie całkowicie do podłogi
Pomimo prób wypełznięcia spod niego, każda okazała się porażką. Po chwili sam zostałem umazany na twarzy pastą, a darłem się przy tym jakby robił mi coś straszniejszego.
- To też na żarty - powiedział dając mi trochę luzu, a sam usiadł na brzegu kanapy
Wyglądałem jakbym był normalnie zgwałcony i tak się czułem. Serce biło mi jak oszalałe i miałam takie oczy jakbym zobaczył ducha. Wypływały normalnie z oczodołów, niczym jak u ściśniętego chomika. Podniosłem się i wbiłem wzrok w chłopaka. Podpełzłem na czworakach i czołem oparłem się o jego kolano spoglądając na niego spod włosów, które klapnęły mi na oczy.
- Amirrrr - machnąłem dłonią jak kotek, który ma zamiar wylizać sobie sierść, a następnie wlazłem na kanapę i zrobiłem szczenięce oczy do chłopaka - Masz jeszcze coś na nosie! - plasnąłem go z otwartej ręki w twarz
< <3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz