Uderzył mnie lekko w twarz, na co zrobiłem smutną minkę i odwróciłem się w drugą stronę, przy okazji ściągając z twarzy kolejną serię mazi. Pacnął mnie palcem, skorzystałem i całą zebraną maź wsmarowałem w jego duże, nadęte policzki. Wyglądał komicznie i słodko, choć gdy zrobił sfochaną minę już nie tak bardzo. Dla własnego dobra pociągnąłem go za rękę do łazienki, posadziłem na kibelku i odkręciłem kran, gąbką zmywając pastę. Gdy był czysty, jak i moje ręce, z udawanym zatroskaniem kucnąłem, byle jak wycierając jego twarz ręcznikiem, przez co zawył z bólu, bo pewnie przejechałem mu po nosie za mocno. Wstałem, z westchnieniem wziąłem szmatę i począłem pucować zlew, chcąc jak najszybciej przywrócić go do czystości. Blondynek zaczepił mnie gilgocząc w brzuch i wyszedł. Skończone!
- Umyte, marudo! - zawołałem głośno jakby była to informacja godna życia. Biegiem ruszyłem do pokoju, rzuciłem się na wolną kanapę twarzą do dołu. No jak on potrafi wymęczyć mnie samą zabawą z pastą w roli głównej. Tak przy okazji, jest maniakiem pasty i czystych zębów, co mnie trochę bawi. Raz była taka sytuacja, że zapomniałem wyszorować kiełków, wtedy chyba przez całą lekcję krzywił się i machał łapą, ja natomiast na złość chuchałem mu prosto w nos.
- I prawilnie. - wyszedł zza rogu z czymś na wzór szczotki do zamiatania w ręce, zamiast miotły i przeniósł ją na ścianę, zawieszając na gwoździu. Obserwowałem go kątem oka, napawając się wolnym czasem. Podszedł bliżej, usiadł na końcówce oparcia i rozejrzał się dookoła szukając zapewne jakiegoś zajęcia. On nie lubi pasywnie spędzać czasu, przynajmniej nie tak bardzo, jak ja. Po trzecim westchnięciu podskoczyłem, zrzuciłem go na to samo miejsce, w którym leżałem ja i pogilgotałem go. Przyjął wyzwanie, siłując się ze mną i chichocząc. Raz nawet dopadł mej szyi, niestety, wyrwałem się. Dziesięć minut później opadłem na niego zmęczony, przytulając go i uspokajając oddech z uśmiechem. - To teraz pójdziemy na spacer.
- Możemy zostać? - zapytałem smutno.
- A jak ładnie poproszę? - nie mogłem zaprzeczyć. Mruknąłem potwierdzająco. - Proszę.
Pokiwałem, ziewnąłem i po tym dałem mu całusa, ostatni raz przytulając policzek do jego policzka. Wolną ręką poklepał mnie po plecach i musiałem zejść, bo jednak obietnica to obietnica. Zleciałem na podłogę, przeturlałem się i wstałem, poprawiając koszulę.
- Na koniec świata i nieco bliżej~! - krzyknąłem starając się obudzić z drzemki.
< ;D >
- Umyte, marudo! - zawołałem głośno jakby była to informacja godna życia. Biegiem ruszyłem do pokoju, rzuciłem się na wolną kanapę twarzą do dołu. No jak on potrafi wymęczyć mnie samą zabawą z pastą w roli głównej. Tak przy okazji, jest maniakiem pasty i czystych zębów, co mnie trochę bawi. Raz była taka sytuacja, że zapomniałem wyszorować kiełków, wtedy chyba przez całą lekcję krzywił się i machał łapą, ja natomiast na złość chuchałem mu prosto w nos.
- I prawilnie. - wyszedł zza rogu z czymś na wzór szczotki do zamiatania w ręce, zamiast miotły i przeniósł ją na ścianę, zawieszając na gwoździu. Obserwowałem go kątem oka, napawając się wolnym czasem. Podszedł bliżej, usiadł na końcówce oparcia i rozejrzał się dookoła szukając zapewne jakiegoś zajęcia. On nie lubi pasywnie spędzać czasu, przynajmniej nie tak bardzo, jak ja. Po trzecim westchnięciu podskoczyłem, zrzuciłem go na to samo miejsce, w którym leżałem ja i pogilgotałem go. Przyjął wyzwanie, siłując się ze mną i chichocząc. Raz nawet dopadł mej szyi, niestety, wyrwałem się. Dziesięć minut później opadłem na niego zmęczony, przytulając go i uspokajając oddech z uśmiechem. - To teraz pójdziemy na spacer.
- Możemy zostać? - zapytałem smutno.
- A jak ładnie poproszę? - nie mogłem zaprzeczyć. Mruknąłem potwierdzająco. - Proszę.
Pokiwałem, ziewnąłem i po tym dałem mu całusa, ostatni raz przytulając policzek do jego policzka. Wolną ręką poklepał mnie po plecach i musiałem zejść, bo jednak obietnica to obietnica. Zleciałem na podłogę, przeturlałem się i wstałem, poprawiając koszulę.
- Na koniec świata i nieco bliżej~! - krzyknąłem starając się obudzić z drzemki.
< ;D >
Paczajcie znalezione przeze mnie gify w każdym opku xD
OdpowiedzUsuń- Szanowny, opuszczony i zazdrosny (przez własną głupotę :') ) Pan Jonasz