Przegryzałem pióro wpatrując się w tablicę z nudą w duszy. Zostałem w wolnej klasie tylko po to, by pooglądać ściany i nauczyć się na numerologię. Dla czego tu, a nie w dormitorium, cichym i miłym.. wróć, właśnie odbywa się tam kłótnia i besztanie przez nauczyciela każdego po kolei. Nie chcę sobie nagrabić u ulubionego belfra, nie tym razem Mariasie.
Lucyfereest wskoczył przez okno do środka i usiadł na jednej z ławek, bacznie mnie obserwując. Na jego pyszczku były ślady krwi, na pewno polował na myszy albo inne małe stworzonka. Niesiony opiekuńczym drygiem podszedłem do niego i wziąłem go na ręce delikatnie [choć z boku mogłoby to wyglądać na agresywne]. Przysunąłem bliżej swojej twarz i starłem pozostałości rękawem. Jego oczy czasami mnie odstraszały; wyglądał jakby widział co mam w duszy, a to nie zawsze są dobre rzeczy.
Tak, czułem się teraz okropnie, być może jest to taki okres, że podupadam psychicznie, albo to tylko przerwa spowodowana kłótnią. Jestem egoistą, który wiecznie potrzebuje czyjegoś wsparcia, bo sam sobie nie poradzę. Jak dziecko, gubiące się we mgle, dryfujące między falami, tonące w morzu własnych cierpień. Czy jestem tego świadom, owszem. Doskonale wiem, co z siebie robię.
- Jestem żałosny. - warknąłem w twarz kotu. Jakby mnie zrozumiał, podrapał mnie po twarzy zostawiając rankę z której pociekła krew. Nie byłem na niego zły, miał całkowite prawo do tego. Puściłem małego wracając do ławki, w której czekała cała sterta materiału. Gdybym tylko się skupił, gdyby tylko! Pojmuję bardzo szybko, tak samo zapamiętuję, ale problemy z koncentracją rujnują wszystko. Jak takie złe duszki.
,, Zostaw to! Nie ucz się! " - podpowiadają.
Rozmyślałem dalej nad jednym zadaniem wreszcie odprężając się i zagłębiając w treść. Dobijanie się jeszcze nikomu nie pomogło, a czas leci, wystarczy go tylko dobrze wykorzystać, prawda? Tak powinienem myśleć.
A może ktoś z rodziny za mną zatęsknił.. może nawet bardzo, tylko oczekują dnia w którym wrócę. To miłe, ale co ja im powiem, że udawałem emo w klasie od mugolskiej matematyki? Nieee, to niezbyt dobre wyjście.
Coś stuknęło, a drzwi zamknęły się za mną. Podskoczyłem wystraszony, po czym podbiegłem do nich i rozejrzałem się po korytarzu. Po prawej odchodziła pośpiesznie czarnowłosa dziewczyna, dookoła której wręcz emanowała złość. Przyjrzałem się bliżej, lecz nie rozpoznałem jej sylwetki. Ciekawe, co jej się stało?
<MUAMUAHAHAHA>
Lucyfereest wskoczył przez okno do środka i usiadł na jednej z ławek, bacznie mnie obserwując. Na jego pyszczku były ślady krwi, na pewno polował na myszy albo inne małe stworzonka. Niesiony opiekuńczym drygiem podszedłem do niego i wziąłem go na ręce delikatnie [choć z boku mogłoby to wyglądać na agresywne]. Przysunąłem bliżej swojej twarz i starłem pozostałości rękawem. Jego oczy czasami mnie odstraszały; wyglądał jakby widział co mam w duszy, a to nie zawsze są dobre rzeczy.
Tak, czułem się teraz okropnie, być może jest to taki okres, że podupadam psychicznie, albo to tylko przerwa spowodowana kłótnią. Jestem egoistą, który wiecznie potrzebuje czyjegoś wsparcia, bo sam sobie nie poradzę. Jak dziecko, gubiące się we mgle, dryfujące między falami, tonące w morzu własnych cierpień. Czy jestem tego świadom, owszem. Doskonale wiem, co z siebie robię.
- Jestem żałosny. - warknąłem w twarz kotu. Jakby mnie zrozumiał, podrapał mnie po twarzy zostawiając rankę z której pociekła krew. Nie byłem na niego zły, miał całkowite prawo do tego. Puściłem małego wracając do ławki, w której czekała cała sterta materiału. Gdybym tylko się skupił, gdyby tylko! Pojmuję bardzo szybko, tak samo zapamiętuję, ale problemy z koncentracją rujnują wszystko. Jak takie złe duszki.
,, Zostaw to! Nie ucz się! " - podpowiadają.
Rozmyślałem dalej nad jednym zadaniem wreszcie odprężając się i zagłębiając w treść. Dobijanie się jeszcze nikomu nie pomogło, a czas leci, wystarczy go tylko dobrze wykorzystać, prawda? Tak powinienem myśleć.
A może ktoś z rodziny za mną zatęsknił.. może nawet bardzo, tylko oczekują dnia w którym wrócę. To miłe, ale co ja im powiem, że udawałem emo w klasie od mugolskiej matematyki? Nieee, to niezbyt dobre wyjście.
Coś stuknęło, a drzwi zamknęły się za mną. Podskoczyłem wystraszony, po czym podbiegłem do nich i rozejrzałem się po korytarzu. Po prawej odchodziła pośpiesznie czarnowłosa dziewczyna, dookoła której wręcz emanowała złość. Przyjrzałem się bliżej, lecz nie rozpoznałem jej sylwetki. Ciekawe, co jej się stało?
<MUAMUAHAHAHA>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz