- Dyrektor! - wydarłem się zrzucając go na podłogę. Tak na prawdę nikt nie szedł, ale nie chciałem mieć odcisków po jego nogach na brzuchu, tym bardziej, że idę zrobić sobie nowe tatuaże. Nie, nie wyjdę ze szkoły; jest tu ponad trzech starszaków którzy mają przyrządy i dobrze radzą sobie z takimi rzeczami, zaufam jednemu z nich z którym się dogadałem przy stole. Okazało się, że umie również przekłuwać różne części ciała, w tym język. Może skuszę się, może nie, ale dwa tatuaże które sobie zaplanowałem zrobię na pewno. Mianowicie niedźwiedź przechodzący po moim lewym boku i duże, bardzo duże skrzydła na klacie do ramion. Czemu?
a) Niedźwiedź - na cześć Jonasza, on również jest takim małym wku*wiającym misiem który będzie na moim ciele do końca życia, chyba, że go jakoś zmażę.
b) Skrzydła - chcę pokazać, że potrafię być wolny. No i to tak chyba wszystko, jeśli chodzi o tłumaczenie ich znaczeń, pora na zdobywanie chole*nej wiedzy w nudnych godzinach nauki. Ale najpierw odprowadzę tego marudę..
~
Nadszedł ten czas. Umyłem się, wypachniłem żeby nie było iż idę śmierdzący, ubrałem coś lekkiego i wymsknąłem się jak najszybciej by nie spotkać Susła, który zapytałby gdzie idę. Dotarłem w umówione miejsce, czyli w komnatę życzeń, gdzie już czekał ten owy, czarnoskóry mężczyzna. Kazał mi usiąść i zaczął zabawiać jakimiś gadkami, bym się wyluzował, ale praktycznie nie musiał. Naniósł szkice i wyciągnął maszynkę. Samo tatuowanie nie było bolesne, dopóki nie doszedł do wrażliwej szyi. Zagryzłem wargę i wytrzymałem. Zakleił miejsca watą wcześniej spryskując dziwnym sprejem. Uśmiechnąłem się wdzięcznie i już miałem dać mu zapłatę, kiedy wyciągnął drugie narzędzia, o wiele mniejsze i wystawił język, wskazując go palcem.
- Nie pękaj, będzie ci pasował. - wyszczerzył się. Niestety bardzo szybko poddałem się jego prośbom. Znieczulił mnie, kazał wystawić język, zrobił kropeczkę i.. ciach. Nie było przyjemnie, źle też nie było. Wyjął jakąś rurkę i zastąpił ją kolczykiem.
Wróciłem do dormitorium z lekkim skrzywieniem, ponieważ ranki piekły, a język lekko spuchł. Po ciemku ruszyłem do pokoju, gdy nagle ktoś wskoczył na moje plecy i nogami tak mocno ścisnął brzuch, że zawyłem i upadłem na kolana, drgając i ściskając oczy. Osoba, zdziwiona, zapaliła świece dookoła różdżką i pomogła mi wstać.
- Jonasz, ku*wa.. - zasyczałem. Podrapał się po nadgarstku wpatrując pytająco. Miałem pokazać je dopiero za parę dni, ale przy nim to nic się nie da zrobić z opóźnieniem, bo on musi odkrywać niczym bachor. Uniosłem koszulkę, wprawiając go w stan niedowierzania, a potem wypchałem język z buzi.
- Woah. - skomentował, usiadł obok mnie i zerknął pod bandaż. Strzepnąłem jego dłonie i przełknąłem kolejną falę śliny. Kupkowaty ślinotok.
~
Ściągnąłem białe, choć teraz już nieco zabrudzone opatrunki i ściągnąłem górę oglądając się w lustrze. Okropnie podobały mi się te tatuaże i normalnie wcześniej czułem tam pustkę. Przekręciłem się, dotknąłem lewego niedźwiedzia i w tym momencie usłyszałem pukanie. Pozwoliłem wejść. Niebiesko-włosy wleciał do środka, zatrzymał się i zagwizdał, podchodząc bardzo, bardzo blisko. Palcem przejechał po skrzydle oglądając go z zaciekawieniem.
- Podoba ci się? - zapytałem podnosząc brew z głupim uśmieszkiem. Mruknął coś i teraz oglądał misia, którego miał ukazywać, przynajmniej w moich oczach. Boże, jakie on miał teraz zimne paluchy..
< x P omnomnom >
a) Niedźwiedź - na cześć Jonasza, on również jest takim małym wku*wiającym misiem który będzie na moim ciele do końca życia, chyba, że go jakoś zmażę.
b) Skrzydła - chcę pokazać, że potrafię być wolny. No i to tak chyba wszystko, jeśli chodzi o tłumaczenie ich znaczeń, pora na zdobywanie chole*nej wiedzy w nudnych godzinach nauki. Ale najpierw odprowadzę tego marudę..
~
Nadszedł ten czas. Umyłem się, wypachniłem żeby nie było iż idę śmierdzący, ubrałem coś lekkiego i wymsknąłem się jak najszybciej by nie spotkać Susła, który zapytałby gdzie idę. Dotarłem w umówione miejsce, czyli w komnatę życzeń, gdzie już czekał ten owy, czarnoskóry mężczyzna. Kazał mi usiąść i zaczął zabawiać jakimiś gadkami, bym się wyluzował, ale praktycznie nie musiał. Naniósł szkice i wyciągnął maszynkę. Samo tatuowanie nie było bolesne, dopóki nie doszedł do wrażliwej szyi. Zagryzłem wargę i wytrzymałem. Zakleił miejsca watą wcześniej spryskując dziwnym sprejem. Uśmiechnąłem się wdzięcznie i już miałem dać mu zapłatę, kiedy wyciągnął drugie narzędzia, o wiele mniejsze i wystawił język, wskazując go palcem.
- Nie pękaj, będzie ci pasował. - wyszczerzył się. Niestety bardzo szybko poddałem się jego prośbom. Znieczulił mnie, kazał wystawić język, zrobił kropeczkę i.. ciach. Nie było przyjemnie, źle też nie było. Wyjął jakąś rurkę i zastąpił ją kolczykiem.
Wróciłem do dormitorium z lekkim skrzywieniem, ponieważ ranki piekły, a język lekko spuchł. Po ciemku ruszyłem do pokoju, gdy nagle ktoś wskoczył na moje plecy i nogami tak mocno ścisnął brzuch, że zawyłem i upadłem na kolana, drgając i ściskając oczy. Osoba, zdziwiona, zapaliła świece dookoła różdżką i pomogła mi wstać.
- Jonasz, ku*wa.. - zasyczałem. Podrapał się po nadgarstku wpatrując pytająco. Miałem pokazać je dopiero za parę dni, ale przy nim to nic się nie da zrobić z opóźnieniem, bo on musi odkrywać niczym bachor. Uniosłem koszulkę, wprawiając go w stan niedowierzania, a potem wypchałem język z buzi.
- Woah. - skomentował, usiadł obok mnie i zerknął pod bandaż. Strzepnąłem jego dłonie i przełknąłem kolejną falę śliny. Kupkowaty ślinotok.
~
Ściągnąłem białe, choć teraz już nieco zabrudzone opatrunki i ściągnąłem górę oglądając się w lustrze. Okropnie podobały mi się te tatuaże i normalnie wcześniej czułem tam pustkę. Przekręciłem się, dotknąłem lewego niedźwiedzia i w tym momencie usłyszałem pukanie. Pozwoliłem wejść. Niebiesko-włosy wleciał do środka, zatrzymał się i zagwizdał, podchodząc bardzo, bardzo blisko. Palcem przejechał po skrzydle oglądając go z zaciekawieniem.
- Podoba ci się? - zapytałem podnosząc brew z głupim uśmieszkiem. Mruknął coś i teraz oglądał misia, którego miał ukazywać, przynajmniej w moich oczach. Boże, jakie on miał teraz zimne paluchy..
< x P omnomnom >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz