- Nawzajem. - mruknąłem. Uniósł twarz w górę i w lewo, pytająco wpatrując się we mnie swoimi smutnymi oczyma. Widziałem, że głupio mu za to co wtedy zrobił, ale ma rację, jest rozkapryszonym bachorem, a ja za takimi nie przepadam. Wzruszyłem ramionami na ten gest, jak może nie rozumieć, skoro jest w głębszych relacjach z Nicklasem, to jest pytanie. - Powodzenia w twoim nowym związku.
Jak to głupio zabrzmiało. Powodzenia w nowym związku, trochę jakby gratulować kupionej sofy albo domu z działką i psem do prezentu. Nie powiedziałbym tego, ale chcę wybadać, dla czego tak żywo zareagował gdy go całował. Byłem do nich bokiem, chciałem dać trochę prywatności, ale jednak nie powstrzymałem się i zerknąłem w ich stronę w tym właśnie momencie.
- Jakim związku? - dopytał teraz na maksa zdziwiony. Uniosłem brew, wykonałem ruch głową w kierunku Nico który obserwując nas kątem oka zmierzał do zamku. Suseł zerknął, po czym z różowymi, prawie niewidocznymi rumieńcami na policzkach prychnął lekceważąco. - To mój przyjaciel.
Ciekawe, od kiego to przyjaciele obściskują się z tobą i całują. To jakiś rodzaj nowej komunikacji między ludźmi? Ja ci dam całusa, ty mnie polubisz. Ja ci nie dam całusa, dopadniesz moje sumienie i i tak ci go dam. Bez sensu, co ja w ogóle myślę. Tak czy siak, nie uwierzę, że są jedynie przyjaciółmi.
Niebiesko-włosy zebrał się w sobie i wznowił powrót do bezpiecznego zamku, kiedy ja zostałem, czekając na swojego anioła. Długo nie zajęło mu przybiegnięcie ze spoconym czołem i owiniętym szalikiem wokół szyi, jakby zaraz miał pochorować się podwójnie. Oparł się o moje ramię, wyrównując oddech.
- Przepraszam, ale zatrzymali mnie w bibliotece.. - wymamrotał. Uniósł się i pocałował mnie lekko w brodę, co mnie rozczuliło. Wziąłem go za rękę i poprowadziłem na ławkę. Chyba długo tu nie posiedzimy, bo mi odleci z nagłych zmian temperatur.
Jak wywróżyłem, tak i się stało. Dziesięć minut zwyczajnie go osłabiło. Zasnął zmęczony i wyziębiony wtulając we mnie ufnie, a ja jak anioł stróż obejmowałem go gładząc po plecach. Postanowiłem zanieść go do łóżka, dla tego wstałem, wziąłem go na ręce, zachwiałem się nieco, bo to moja kluseczka trochę ważyła ale wreszcie udało mi się wyprostować. Krok, drugi..
~
Byłem na dziesiątej stronie w książce, którą dopiero przyniosłem, ale tak mnie wciągnęła, iż zaczytałem się nie słysząc podnoszącego się z łóżka chłopaka. Zorientowałem się, że nie śpi dopiero, gdy drobne usta złożyły całun na mojej szyi. Zamruczałem, odchyliłem głowę i spojrzałem prosto w jego oczy, uśmiechając się.
- Wyspany? - odmruknął pozytywnie, okrążając kanapę wolnym krokiem. Zbliżył się, wszedł na mnie i usiadł okrakiem, kładąc ręce na ramionach. Jego twarz była bardzo blisko, wysunął język i jakby zachęcająco polizał mą górną wargę, co skończyło się rozpoczęciem pocałunku. Niby takie zwykłe całowanie się, a jednak w którymś momencie skupiłem się też na tym, co wyprawiał dolnymi częściami ciała. Nawet przez spodnie czułem wybrzuszenie, którym starał się oprzeć o mnie i w ten sposób poruszać. Oderwałem się od jego ust, ale nie odsunąłem. - Śniło ci się coś?
- Oj tak. - potwierdził. Już wcześniej zaspakajaliśmy wspólnie tą potrzebę, lecz nie posunęliśmy się dalej niż wzajemna masturbacja. Za bardzo mi zależało, żeby nawet spróbować mu to zaproponować.
Zmieniliśmy pozycję, w której to leżałem wygodnie, a on wisiał nade mną, muskając odkrytą klatkę piersiową i schodząc do brzucha. Zagryzłem wargę, przyglądając się tym zabiegom, ale nie lubię być pasywny. Odwróciłem nas i rozebrałem go z koszulki, dając sobie dostęp do rozgrzanego nie wyleczoną chorobą ciała. Pieściłem go, masując dłonią przyrodzenie przez materiał. Otworzył usta, zamglonym wzrokiem i z cichym westchnieniem na języku patrząc na mnie. Czas nie miał znaczenia, szczegóły również, kiedy wykonywał ruchy w przód i w tył, ocierając się o mnie. Było nam dobrze, więc nie rozważaliśmy możliwości przeszkodzenia czemuś takiemu.
No cóż, nie zawsze bywa tak jak tego chcemy.
Ktoś zapukał do drzwi i otworzył je zaraz po tym, nie czekając na odpowiedź. Szybko okryłem siebie i Cas'a, który zdążył zsunąć się z moich kolan i usiąść obok wręcz chowając się za moim ramieniem. Byliśmy nadzy, nawet głupi by się domyślił.
Kto przeszkodził? Ah, no kto. Nicklas, a za nim zdruzgotany Jonasz, który na widok sceny w jakiej się znaleźliśmy pobladł. Jego przyjaciel chrząknął i zamknął drzwi, nie przepraszając. Chamstwo. Blondyn wziął spodnie, ubrał je i zaczął szukać koszulki.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że nagle zachce im się wizyt.. - rzuciłem w jego stronę.
- Nie szkodzi. - ten ton zdradzał jednak, że jest na mnie zdenerwowany. Gdy zniknął za drzwiami łazienki, przekląłem pod nosem cicho.
< nuhnu khekhe >
Jak to głupio zabrzmiało. Powodzenia w nowym związku, trochę jakby gratulować kupionej sofy albo domu z działką i psem do prezentu. Nie powiedziałbym tego, ale chcę wybadać, dla czego tak żywo zareagował gdy go całował. Byłem do nich bokiem, chciałem dać trochę prywatności, ale jednak nie powstrzymałem się i zerknąłem w ich stronę w tym właśnie momencie.
- Jakim związku? - dopytał teraz na maksa zdziwiony. Uniosłem brew, wykonałem ruch głową w kierunku Nico który obserwując nas kątem oka zmierzał do zamku. Suseł zerknął, po czym z różowymi, prawie niewidocznymi rumieńcami na policzkach prychnął lekceważąco. - To mój przyjaciel.
Ciekawe, od kiego to przyjaciele obściskują się z tobą i całują. To jakiś rodzaj nowej komunikacji między ludźmi? Ja ci dam całusa, ty mnie polubisz. Ja ci nie dam całusa, dopadniesz moje sumienie i i tak ci go dam. Bez sensu, co ja w ogóle myślę. Tak czy siak, nie uwierzę, że są jedynie przyjaciółmi.
Niebiesko-włosy zebrał się w sobie i wznowił powrót do bezpiecznego zamku, kiedy ja zostałem, czekając na swojego anioła. Długo nie zajęło mu przybiegnięcie ze spoconym czołem i owiniętym szalikiem wokół szyi, jakby zaraz miał pochorować się podwójnie. Oparł się o moje ramię, wyrównując oddech.
- Przepraszam, ale zatrzymali mnie w bibliotece.. - wymamrotał. Uniósł się i pocałował mnie lekko w brodę, co mnie rozczuliło. Wziąłem go za rękę i poprowadziłem na ławkę. Chyba długo tu nie posiedzimy, bo mi odleci z nagłych zmian temperatur.
Jak wywróżyłem, tak i się stało. Dziesięć minut zwyczajnie go osłabiło. Zasnął zmęczony i wyziębiony wtulając we mnie ufnie, a ja jak anioł stróż obejmowałem go gładząc po plecach. Postanowiłem zanieść go do łóżka, dla tego wstałem, wziąłem go na ręce, zachwiałem się nieco, bo to moja kluseczka trochę ważyła ale wreszcie udało mi się wyprostować. Krok, drugi..
~
Byłem na dziesiątej stronie w książce, którą dopiero przyniosłem, ale tak mnie wciągnęła, iż zaczytałem się nie słysząc podnoszącego się z łóżka chłopaka. Zorientowałem się, że nie śpi dopiero, gdy drobne usta złożyły całun na mojej szyi. Zamruczałem, odchyliłem głowę i spojrzałem prosto w jego oczy, uśmiechając się.
- Wyspany? - odmruknął pozytywnie, okrążając kanapę wolnym krokiem. Zbliżył się, wszedł na mnie i usiadł okrakiem, kładąc ręce na ramionach. Jego twarz była bardzo blisko, wysunął język i jakby zachęcająco polizał mą górną wargę, co skończyło się rozpoczęciem pocałunku. Niby takie zwykłe całowanie się, a jednak w którymś momencie skupiłem się też na tym, co wyprawiał dolnymi częściami ciała. Nawet przez spodnie czułem wybrzuszenie, którym starał się oprzeć o mnie i w ten sposób poruszać. Oderwałem się od jego ust, ale nie odsunąłem. - Śniło ci się coś?
- Oj tak. - potwierdził. Już wcześniej zaspakajaliśmy wspólnie tą potrzebę, lecz nie posunęliśmy się dalej niż wzajemna masturbacja. Za bardzo mi zależało, żeby nawet spróbować mu to zaproponować.
Zmieniliśmy pozycję, w której to leżałem wygodnie, a on wisiał nade mną, muskając odkrytą klatkę piersiową i schodząc do brzucha. Zagryzłem wargę, przyglądając się tym zabiegom, ale nie lubię być pasywny. Odwróciłem nas i rozebrałem go z koszulki, dając sobie dostęp do rozgrzanego nie wyleczoną chorobą ciała. Pieściłem go, masując dłonią przyrodzenie przez materiał. Otworzył usta, zamglonym wzrokiem i z cichym westchnieniem na języku patrząc na mnie. Czas nie miał znaczenia, szczegóły również, kiedy wykonywał ruchy w przód i w tył, ocierając się o mnie. Było nam dobrze, więc nie rozważaliśmy możliwości przeszkodzenia czemuś takiemu.
No cóż, nie zawsze bywa tak jak tego chcemy.
Ktoś zapukał do drzwi i otworzył je zaraz po tym, nie czekając na odpowiedź. Szybko okryłem siebie i Cas'a, który zdążył zsunąć się z moich kolan i usiąść obok wręcz chowając się za moim ramieniem. Byliśmy nadzy, nawet głupi by się domyślił.
Kto przeszkodził? Ah, no kto. Nicklas, a za nim zdruzgotany Jonasz, który na widok sceny w jakiej się znaleźliśmy pobladł. Jego przyjaciel chrząknął i zamknął drzwi, nie przepraszając. Chamstwo. Blondyn wziął spodnie, ubrał je i zaczął szukać koszulki.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że nagle zachce im się wizyt.. - rzuciłem w jego stronę.
- Nie szkodzi. - ten ton zdradzał jednak, że jest na mnie zdenerwowany. Gdy zniknął za drzwiami łazienki, przekląłem pod nosem cicho.
< nuhnu khekhe >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz