- A mamusia nie nauczyła, że ubiera się w łazience? - odparłem pytaniem na pytanie i zabrałem rękę z twarzy, po czym jeszcze bardziej się zażenowałem. - Dobra, nie ważne!
Wyszedłem z pokoju by już więcej nie patrzeć na niego i jego nagi tyłek. Okej, to moja wina, o boże, ale przyznam, to był niezły widok i to z rana. Wróć! Nigdy więcej nie wejdę tam bez pukania, nigdy.
Po wczorajszej akcji z bananem na prawdę miałem dziwne myśli. Gdy z Cas'em wróciliśmy do pokoju oboje mieliśmy ten sam problem, ale żeby nie było; nie rozwiązaliśmy go razem, lecz osobno pod prysznicem. Po prostu ten widok był tak stymulujący, że każdy by cokolwiek sobie pomyślał, nawet najbardziej skromna i religijna dziewczyna. A ten buziak w powietrzu.. coraz bardziej zaczynam wierzyć, że on mnie jawnie podrywa. Nie, żebym był na niego za to zły, w końcu jestem w szkole dosyć znany, brzydki też nie jestem.. stop, to prowadzi w złą stronę. Z pośpiesznym tempem ruszyłem do pokoju gdzie dalej siedział blondyn i wparowałem mu do łazienki w momencie, kiedy się przyglądał w lustrze. Pociągnąłem go za rękę by wyszedł z niej i przetarłem twarz.
- On to robi specjalnie. - wyżaliłem się z jękiem. - To znaczy on tego nie planował, ale..
- Whoa, whoa, powoli. - przystopował mnie podchodząc do swojej szafki i nakładając bokserki, a za nimi spodnie. Opadłem na swoje łóżko patrząc w górę. - Co zrobił?
- Wszedłem do jego pokoju, a ten stał centralnie tylko w koszuli, bez niczego.. - uniósł brwi i zaczął klaskać. Zasłoniłem twarz poduszką, którą z resztą po chwili mi odebrano. Casper popukał mnie w czoło kostką, kazał wstać i wypchał za drzwi mówiąc, że jestem idiotą i mam sobie radzić sam, a przy okazji iść coś zjeść bo chudnę i będę brzydki.
Ten argument podziałał. Pobiegłem na wielką salę zjeść chociaż kromkę. Dotarłem do stołu, usiadłem i pośpiesznie posmarowałem chleb masłem i nałożyłem szynkę. Parę minut później przez drzwi przeszedł Suseł, podszedł do stołu, usiadł koło mnie i również zaczął jeść. Co chwilę widziałem na jego twarzy gesty takie jak przegryzanie wargi, zerkanie w moją stronę i robienie niewinnych minek, które po prostu zaczęły mnie nakręcać. Uszy dawno zaczęły mi się palić z gorączki, a policzki stały się niewyobrażalnie gorące, choć starałem się je ochłodzić. Wreszcie wstał, zasunął krzesło i odszedł swoim zachęcającym krokiem. Gdy znikł, uderzyłem czołem o talerz, a wszyscy spojrzeli na mnie przez dźwięk rozchodzący się na salę.
Japie*dole, nie wiem czy powinienem się przyznawać, ale stał się nagle atrakcyjny, choć jeszcze parę dni temu uważałem go za kumpla. To dorastanie.. to wszystko wina dorastania!
< HUEHUEHUE >
Wyszedłem z pokoju by już więcej nie patrzeć na niego i jego nagi tyłek. Okej, to moja wina, o boże, ale przyznam, to był niezły widok i to z rana. Wróć! Nigdy więcej nie wejdę tam bez pukania, nigdy.
Po wczorajszej akcji z bananem na prawdę miałem dziwne myśli. Gdy z Cas'em wróciliśmy do pokoju oboje mieliśmy ten sam problem, ale żeby nie było; nie rozwiązaliśmy go razem, lecz osobno pod prysznicem. Po prostu ten widok był tak stymulujący, że każdy by cokolwiek sobie pomyślał, nawet najbardziej skromna i religijna dziewczyna. A ten buziak w powietrzu.. coraz bardziej zaczynam wierzyć, że on mnie jawnie podrywa. Nie, żebym był na niego za to zły, w końcu jestem w szkole dosyć znany, brzydki też nie jestem.. stop, to prowadzi w złą stronę. Z pośpiesznym tempem ruszyłem do pokoju gdzie dalej siedział blondyn i wparowałem mu do łazienki w momencie, kiedy się przyglądał w lustrze. Pociągnąłem go za rękę by wyszedł z niej i przetarłem twarz.
- On to robi specjalnie. - wyżaliłem się z jękiem. - To znaczy on tego nie planował, ale..
- Whoa, whoa, powoli. - przystopował mnie podchodząc do swojej szafki i nakładając bokserki, a za nimi spodnie. Opadłem na swoje łóżko patrząc w górę. - Co zrobił?
- Wszedłem do jego pokoju, a ten stał centralnie tylko w koszuli, bez niczego.. - uniósł brwi i zaczął klaskać. Zasłoniłem twarz poduszką, którą z resztą po chwili mi odebrano. Casper popukał mnie w czoło kostką, kazał wstać i wypchał za drzwi mówiąc, że jestem idiotą i mam sobie radzić sam, a przy okazji iść coś zjeść bo chudnę i będę brzydki.
Ten argument podziałał. Pobiegłem na wielką salę zjeść chociaż kromkę. Dotarłem do stołu, usiadłem i pośpiesznie posmarowałem chleb masłem i nałożyłem szynkę. Parę minut później przez drzwi przeszedł Suseł, podszedł do stołu, usiadł koło mnie i również zaczął jeść. Co chwilę widziałem na jego twarzy gesty takie jak przegryzanie wargi, zerkanie w moją stronę i robienie niewinnych minek, które po prostu zaczęły mnie nakręcać. Uszy dawno zaczęły mi się palić z gorączki, a policzki stały się niewyobrażalnie gorące, choć starałem się je ochłodzić. Wreszcie wstał, zasunął krzesło i odszedł swoim zachęcającym krokiem. Gdy znikł, uderzyłem czołem o talerz, a wszyscy spojrzeli na mnie przez dźwięk rozchodzący się na salę.
Japie*dole, nie wiem czy powinienem się przyznawać, ale stał się nagle atrakcyjny, choć jeszcze parę dni temu uważałem go za kumpla. To dorastanie.. to wszystko wina dorastania!
< HUEHUEHUE >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz