Statystyka

Październik! ~~~

Październik
Nauka, nauka i nauka!
Powoli Robi Się Coraz chłodniej. Weekendy uczniowie spędzają w miasteczku.


Punkty przyznawane SĄ dopiero od roku szkolnego AŻ zrobić Początku wakacji - wtedy na Początku piszecie nazwę domu :. Od ... do / CD ...]
W WAKACJE Piszcie TYLKO od kogo ma kogo! Bez domu ponieważ nie nie SA przyznawane wtedy Punkty! :)

Opowiadania DO DOKOŃCZENIA!


Od Ell cd Rosalie - Czy Rosalie


Od Jonasza zrobić ... - Trzecioroczniaka Z Belle.
Od Lili cd. Jonasza - Do Jonasza
, Od Vinyli cd Lili - Czy Bianki i Lili



Od Avalone cd Daniela - CZY Daniela & Vako

niedziela, 12 kwietnia 2015

Bellefeuille: Od Amir'a cd Jonasza

Położyłem książkę koło łóżka i odwróciłem głowę w jego stronę patrząc mu w oczy. Przyjął wyzwanie i nie odpuścił dopóki nie zamrugałem.
- Jesteś najbardziej irytującym gnomem jakiego znam. - rzuciłem i zawisnąłem nad nim. Od razu się speszył, a na jego policzkach pojawiły się delikatne wypieki. Schyliłem się bardziej, on za to znieruchomiał patrząc na mnie wyczekująco. Zmęczenie dało o sobie znać; opadłem na niego, chowając twarz obok jego głowy, rękoma podpierając się nieco, by go nie zmiażdżyć.
- Wstawaj.. - znów powiedział. Przeturlałem się na podłogę, a z niej doczołgałem się jakoś do łazienki, pod którą podniosłem się i cudem wparowałem do środka, przerywając Cas'owi mycie zębów. Pomachałem ręką, by sobie nie przeszkadzał, stanąłem przy kiblu tak, by się zasłonić i począłem się załatwiać. To już u nas normalne, jak się śpieszymy, to nie ważne, co druga osoba robi. Gdy skończyłem, spłukałem wodę i wróciłem się, lecz niebiesko-włosego nie było, za pewne poszedł do siebie. Uśmiechnąłem się zwycięsko skacząc na miękkie, ciepłe łóżko. Śpię dziś do obiadu, a co!
Plan planem, gorzej z wykonaniem, kiedy osoba która dzień wcześniej rzuciła się na ciebie przychodzi i marudzi, że jej się nudzi. A rymy w tym zdaniu są lepsze od cytryny. Wracając, ustawił sobie za punkt honoru dobrać się do mojego umysłu i przewiercić w nim śrubkę ,,lenistwo" na najmniejsze obroty. Wytaszczył mnie z zamku, zabrał do miasta a tam prowadził od kawiarni do kawiarni. Nie powiem, że mnie to nie męczyło; dawno byłem zmarznięty i kompletnie zniechęcony do dalszego zwiedzania. Dotarliśmy do ostatniego miejsca z listy Susła, mianowicie sklep z drobiazgami. W środku czuć było wszędzie kurz i papier, stary papier, ale to ekscytowało tylko przychodniów. Ja się dusiłem.
- Zobacz tam! - zakrzyknął biegnąc gdzieś. Dla swojego dobra zmieniłem się w kota i podążyłem za nim, oglądając jakąś rzeźbę ręki która obraca w sobie patyk. Proste, a jednak skomplikowane zaklęcie, hm. - Amir?
Uczepiłem się jego nogi, a on kucnął i pogłaskał mnie po główce. Otarłem się o nią i polizałem go po palcach, dalej się łasząc, i tuląc. Gdy mu się znudziłem, odszedł szukać mej ludzkiej formy, więc wróciłem do swojego ciała i złapałem go za kołnierz.
- Chodź zanim się zgubisz. - wyprowadziłem go i na ulicy stanąłem przypatrując jego twarzy. - Jakieś inne pomysły nisz szał zakupów?
- Możemy.. - zamyślił się.
- Na przykład pograć w szachy? - zaproponowałem łapiąc go za rękę i ciągnąc z powrotem do zamku. Okej, lubię jego durne pomysły, ale tylko czasem. Teraz chcę się polenić.

~

- Haha - zaśmiałem się gdy kolejny raz wygrałem. - Słaby jesteś.
- Nie prawda, potrzebuję tylko praktyki. - wywnioskował na głos dorabiając sobie palcem wąsy. Zaczął udawać wynalazcę, przez co śmiałem się w kółko i w kółko aż rozbolał mnie brzuch. Z dobrego humoru [odzyskanego] wskoczyłem na niego siłując się na żarty. Tutaj też wygrywałem! - Dobra, dobra! Poddaje się!
- I to chciałem usłyszeć. - mruknąłem i tym razem to ja pocałowałem go w usta z zapałem. Może tego potrzebowałem.. takiej bliskości, w której nie rozmawiasz ze znajomą, tylko z osobą, która pozwala ci się dotknąć w specjalny sposób..
Przymknąłem oczy i pogłębiłem pocałunek, dalej będąc nad nim. Palcami jeździłem po jego policzku, co chwile wzdychając z braku powietrza, albo z przejęcia. Uwielbiałem całować, lecz tak rzadko mogłem to robić. Gdy jego smukłe palce spoczęły na mojej szyi wzdłuż mojego kręgosłupa przeszedł dreszcz, a ja uśmiechnąłem się pod nosem, drugą dłonią zachęcając go do podrapania mnie po karku. Nie chciałem widzieć jego miny, ważne, że odpowiedział na to ciche wołanie z mojej strony.

<Ar taki niepewny>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz