Drobne ciało opadło w moje ramiona całym swoim niepozornym ciężarem. Byłem napity, więc zakołysałem się do tyłu, ledwo utrzymując nas obu. Dobra, skoro zasnął, to chyba nic tu po mnie, nie zostawię go w takim stanie samego. Podciągnąłem go na swój bok, objąłem i szurając nogami podążyłem do wyjścia, co rusz potykając się. Jakoś dotarliśmy do schodów wieży, a tam bezsilnie usiadłem, kładąc go sobie na kolana, a dopiero potem wstając i wspinając się dalej. Cała wędrówka trwała nie mniej jak godzinę i na prawdę czułem się zmęczony gdy położyłem go do łóżka. Zakręciło mi się w głowie, dla tego opadłem obok Susła i już nie wstałem. Nawet nie zamierzałem, mój pokój znajdywał się za daleko. Obróciłem się w jego stronę i chrapnąłem, odpływając w krainę snu i marzeń. Gdzieś między snem a jawą poczułem jak mnie objął w pasie.
~
Z chwilą wrócenia do rzeczywistości poczułem ból głowy rozpościerający się aż po ramiona. Nie próbowałem otwierać oczu, wiedziałem czym mogłoby się to skończyć. Za to przewróciłem się nabierając głębokiego wdechu i wydechu. Ktoś leżał obok. Na myśl wpadła mi jakaś dziewczyna którą przypadkiem doprowadziłem do intymnej sytuacji, ale gdy tak podotykałem trochę ramienia, doszedłem do wniosku, że nie znam dziewczyny tak kościstej. A jeśli znam, to nie blisko.
Jakiś czas później osobnik ten również się zbudził i popełnił podstawowy błąd; gwałtowne podnoszenie się i rzucanie. Skończył spadając na podłogę z jękiem. Już upewniłem się, że jestem ubrany, a to istny dowód na czystość.
- Jonasz.. - westchnąłem w stronę podłogi. - ..Joonasz.
- Co..? - odparł podnosząc się chwiejnie. - Nigdy więcej nie piję.
- Każdy tak mówi. - zachichotałem lekko. - Kładź się.
Nie widziałem jego twarzy, ale nie ruszył się o krok. Po prostu zastygł. Zdecydowałem się zacząć walkę ze słońcem, które świeciło w okna i uniosłem powieki. Mój drogi niebiesko-włosy znikł i tylko wymiotowanie w łazience mówiło o czyjejkolwiek obecności. Zmartwiony jego stanem zajrzałem do środka, uwcześnie zwlekając się z kołdry.
- Wszystko spoko? - i kolejna fala wymiocin. Odsunąłem jego grzywkę, dotykając rozpalonego czoła. - Słabo.
Wsadziłem go pod prysznic w gaciach, bo upierał się jak księżna, że da sobie radę, wstydliwiec. Pomogłem mu się potem ogarnąć, ubrać i zrobić coś z twarzą, by nie wyglądał na kompletny wrak.
- Kiedy ja w ogóle zasnąłem.. - zapytał powietrze, bo ja dawno tuliłem twarzą poduszkę. Tak czy inaczej wzruszyłem ramionami. Ziewnąłem potężnie i ściągnąłem cisnącą mnie marynarkę.
< omnomnomn >
~
Z chwilą wrócenia do rzeczywistości poczułem ból głowy rozpościerający się aż po ramiona. Nie próbowałem otwierać oczu, wiedziałem czym mogłoby się to skończyć. Za to przewróciłem się nabierając głębokiego wdechu i wydechu. Ktoś leżał obok. Na myśl wpadła mi jakaś dziewczyna którą przypadkiem doprowadziłem do intymnej sytuacji, ale gdy tak podotykałem trochę ramienia, doszedłem do wniosku, że nie znam dziewczyny tak kościstej. A jeśli znam, to nie blisko.
Jakiś czas później osobnik ten również się zbudził i popełnił podstawowy błąd; gwałtowne podnoszenie się i rzucanie. Skończył spadając na podłogę z jękiem. Już upewniłem się, że jestem ubrany, a to istny dowód na czystość.
- Jonasz.. - westchnąłem w stronę podłogi. - ..Joonasz.
- Co..? - odparł podnosząc się chwiejnie. - Nigdy więcej nie piję.
- Każdy tak mówi. - zachichotałem lekko. - Kładź się.
Nie widziałem jego twarzy, ale nie ruszył się o krok. Po prostu zastygł. Zdecydowałem się zacząć walkę ze słońcem, które świeciło w okna i uniosłem powieki. Mój drogi niebiesko-włosy znikł i tylko wymiotowanie w łazience mówiło o czyjejkolwiek obecności. Zmartwiony jego stanem zajrzałem do środka, uwcześnie zwlekając się z kołdry.
- Wszystko spoko? - i kolejna fala wymiocin. Odsunąłem jego grzywkę, dotykając rozpalonego czoła. - Słabo.
Wsadziłem go pod prysznic w gaciach, bo upierał się jak księżna, że da sobie radę, wstydliwiec. Pomogłem mu się potem ogarnąć, ubrać i zrobić coś z twarzą, by nie wyglądał na kompletny wrak.
- Kiedy ja w ogóle zasnąłem.. - zapytał powietrze, bo ja dawno tuliłem twarzą poduszkę. Tak czy inaczej wzruszyłem ramionami. Ziewnąłem potężnie i ściągnąłem cisnącą mnie marynarkę.
< omnomnomn >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz