Skrzywiłem się widząc dziwny płyn w fiolce. Znowu muszę pić coś, co nie koniecznie przypomina smaczną herbatę, czy ożywiającą kawę. Mimo to przechyliłem się wypijając do dna całą zawartość. Odłożyłem naczynie, po czym popatrzyłem prosto na jego twarz, czekając aż wykona jakiś ruch.
- Tylko tego nie wypluwaj bo potem będzie, że ją zignorowałem. - mruknął i odwrócił się idąc do wyjścia. Moja ciekawość się ujawniła, rzuciłem w jego stronę czekaj. Zwrócił ku mnie twarz, robiąc ruch głową mówiący ,,co?" w górę i w dół. Wstałem z łóżka, poprawiłem mundurek i podszedłem do niego. - Nie mam czasu.
- Dobra, dobra. - przerwałem mu. - Po co tu przyszedłeś?
Przetarłem swoje dłonie, gdyż zrobiło mi się znowu zimno. Nie rozumiem własnego ciała, ostatnio na prawdę źle znoszę powiewy i niskie temperatury. Może zje*ał mi się wewnętrzny termometr który mówił kiedy mam się trząść a kiedy pocić.. Tak czy siak, nic na razie z tym nie zrobię.
Zrobił minę jakby ktoś go kopnął, a potem jakby się obrzydził. Założyłem ręce na klatkę piersiową, ten gest przejąłem od otoczenia, nigdy wcześniej tak nie robiłem. Z westchnięciem poirytowania złapał za klamkę i już miał pociągnąć, gdybym go nie wyprzedził.
- Nie wiem co odpier*alasz ale lepiej wracaj na łóżko, zanim siostra zaciągnie cie tam siłą. - warknął odpychając mnie lekko. Udało mu się wyjść i zamknąć za sobą drzwi. Wzdrygnąłem się, bo w momencie kiedy zostałem odepchnięty poczułem coś na wzór impulsu, a potem na myśl przyszło mi, że jest dziwną osobą. Tak nagle, bez sensu myśl.
Wykonałem polecenie i w parę kroków doskoczyłem do łóżka, kładąc się i gapiąc w sufit. A może on tu jeszcze przyjdzie, w końcu coś chciał. Przyszła pielęgniarka, rozejrzała się i podeszła.
- I jak się teraz czujesz? - zapytała miło. Podrapałem się po głowie oceniając samopoczucie i jakoś tak średnio, ale dla świętego spokoju wyszczerzyłem się.
- Idealnie, lepiej być nie mogło. - pobłażliwie poklepała mnie po ramieniu.
- Zostaniesz tu jeszcze do wieczora. - jęknąłem głośno, a ona się zaśmiała. - Ciesz się!
- Nieee..! Tyle godzin nudy. - zawyłem i znowu się zaśmiała. Odeszła do siebie gdzie pewnie zajęła się swoimi sprawami.
Położyłem się wygodniej, poprawiłem poduszki i powoli odpłynąłem, by co parę minut budzić się i obracać w drugą stronę.
- Za jakie grzechy..
< rym cym cym >
- Tylko tego nie wypluwaj bo potem będzie, że ją zignorowałem. - mruknął i odwrócił się idąc do wyjścia. Moja ciekawość się ujawniła, rzuciłem w jego stronę czekaj. Zwrócił ku mnie twarz, robiąc ruch głową mówiący ,,co?" w górę i w dół. Wstałem z łóżka, poprawiłem mundurek i podszedłem do niego. - Nie mam czasu.
- Dobra, dobra. - przerwałem mu. - Po co tu przyszedłeś?
Przetarłem swoje dłonie, gdyż zrobiło mi się znowu zimno. Nie rozumiem własnego ciała, ostatnio na prawdę źle znoszę powiewy i niskie temperatury. Może zje*ał mi się wewnętrzny termometr który mówił kiedy mam się trząść a kiedy pocić.. Tak czy siak, nic na razie z tym nie zrobię.
Zrobił minę jakby ktoś go kopnął, a potem jakby się obrzydził. Założyłem ręce na klatkę piersiową, ten gest przejąłem od otoczenia, nigdy wcześniej tak nie robiłem. Z westchnięciem poirytowania złapał za klamkę i już miał pociągnąć, gdybym go nie wyprzedził.
- Nie wiem co odpier*alasz ale lepiej wracaj na łóżko, zanim siostra zaciągnie cie tam siłą. - warknął odpychając mnie lekko. Udało mu się wyjść i zamknąć za sobą drzwi. Wzdrygnąłem się, bo w momencie kiedy zostałem odepchnięty poczułem coś na wzór impulsu, a potem na myśl przyszło mi, że jest dziwną osobą. Tak nagle, bez sensu myśl.
Wykonałem polecenie i w parę kroków doskoczyłem do łóżka, kładąc się i gapiąc w sufit. A może on tu jeszcze przyjdzie, w końcu coś chciał. Przyszła pielęgniarka, rozejrzała się i podeszła.
- I jak się teraz czujesz? - zapytała miło. Podrapałem się po głowie oceniając samopoczucie i jakoś tak średnio, ale dla świętego spokoju wyszczerzyłem się.
- Idealnie, lepiej być nie mogło. - pobłażliwie poklepała mnie po ramieniu.
- Zostaniesz tu jeszcze do wieczora. - jęknąłem głośno, a ona się zaśmiała. - Ciesz się!
- Nieee..! Tyle godzin nudy. - zawyłem i znowu się zaśmiała. Odeszła do siebie gdzie pewnie zajęła się swoimi sprawami.
Położyłem się wygodniej, poprawiłem poduszki i powoli odpłynąłem, by co parę minut budzić się i obracać w drugą stronę.
- Za jakie grzechy..
< rym cym cym >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz