- Lubisz fasolki wszystkich smaków? - zapytała America, wyciągając paczkę słodyczy z torby.
- Zależy jaki smak się wylosuje - zachichotałam, kiwając głową.
- To co? Ty pierwsza. - podała mi paczkę kolorowych fasolek.
Włożyłam jedną do ust i skrzywiłam się lekko, czując dziwny smak. Mer musiało to trochę zaintrygować, bo popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
- Zgniłe jajko. - szepnęłam i ostatkami sił wyplułam fasolkę na wewnętrzną stronę dłoni. Podeszłam do okna i wyrzuciłam niedobrą rzecz na zewnątrz pociągu. Wróciłam na swoje miejsce i podałam Ami saszetkę z resztą smaków. Ostrożnie wzięła do ust bladoróżową fasolkę, lecz po chwili się uśmiechnęła.
- Truskawka. - powiedziała i znowu podała mi paczkę.
- Jabłko.
- Karma dla psów.
- Cafe latte.
- Czekolada.
- Pomarańcza.
Wymieniałyśmy smaki non stop, przez dobre pół godziny. Później zabrałyśmy się za jedzenie czekoladowych żab, które kupiłyśmy u miłej pani z wózkiem pełnym słodyczy. Poza czekoladą, w mojej torebce znalazły się żelki i woda. Jadłyśmy wspólnie, śmiejąc się z niczego.
Bardzo dobrze czułam się w towarzystwie Mer. Jednak aby się upewnić, postanowiłam poznać jej intencje względem mnie samej.
Na moje szczęście, dziewczyna nie miała założonej blokady na myśli, więc spokojnie mogłam czytać z jej umysłu, jak z otwartej księgi.
Uspokoiłam się, mając pewność co do jej pokojowych zamiarów. Wyobrażała sobie nas jako dwie najlepsze przyjaciółki, spędzające ze sobą dużo czasu, opowiadające sobie nawzajem nasze tajemnice.
Musiałam przyznać - brakowało mi osoby, z którą mogłabym porozmawiać o moich problemach, zarówno w szkole, jak i poza nią. Wydawało mi się, że wreszcie znalazłam osobę bliską mojemu sercu, jednak w sposób czysto koleżeński.
- Violetta? - usłyszałam. - Viola...
Ami pomachała mi ręką przed twarzą. Dopiero ten ruch sprowadził mnie na ziemię.
- Zawiesiłaś się, nie wiedziałam co robić...
- Jest okej. - powiedziałam szybko. Może aż za szybko.
~**~
Mer? Sorry, że tak krótko, ale mam już dość fasolek... #Fasolkowato #Duh
- Zależy jaki smak się wylosuje - zachichotałam, kiwając głową.
- To co? Ty pierwsza. - podała mi paczkę kolorowych fasolek.
Włożyłam jedną do ust i skrzywiłam się lekko, czując dziwny smak. Mer musiało to trochę zaintrygować, bo popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
- Zgniłe jajko. - szepnęłam i ostatkami sił wyplułam fasolkę na wewnętrzną stronę dłoni. Podeszłam do okna i wyrzuciłam niedobrą rzecz na zewnątrz pociągu. Wróciłam na swoje miejsce i podałam Ami saszetkę z resztą smaków. Ostrożnie wzięła do ust bladoróżową fasolkę, lecz po chwili się uśmiechnęła.
- Truskawka. - powiedziała i znowu podała mi paczkę.
- Jabłko.
- Karma dla psów.
- Cafe latte.
- Czekolada.
- Pomarańcza.
Wymieniałyśmy smaki non stop, przez dobre pół godziny. Później zabrałyśmy się za jedzenie czekoladowych żab, które kupiłyśmy u miłej pani z wózkiem pełnym słodyczy. Poza czekoladą, w mojej torebce znalazły się żelki i woda. Jadłyśmy wspólnie, śmiejąc się z niczego.
Bardzo dobrze czułam się w towarzystwie Mer. Jednak aby się upewnić, postanowiłam poznać jej intencje względem mnie samej.
Na moje szczęście, dziewczyna nie miała założonej blokady na myśli, więc spokojnie mogłam czytać z jej umysłu, jak z otwartej księgi.
Uspokoiłam się, mając pewność co do jej pokojowych zamiarów. Wyobrażała sobie nas jako dwie najlepsze przyjaciółki, spędzające ze sobą dużo czasu, opowiadające sobie nawzajem nasze tajemnice.
Musiałam przyznać - brakowało mi osoby, z którą mogłabym porozmawiać o moich problemach, zarówno w szkole, jak i poza nią. Wydawało mi się, że wreszcie znalazłam osobę bliską mojemu sercu, jednak w sposób czysto koleżeński.
- Violetta? - usłyszałam. - Viola...
Ami pomachała mi ręką przed twarzą. Dopiero ten ruch sprowadził mnie na ziemię.
- Zawiesiłaś się, nie wiedziałam co robić...
- Jest okej. - powiedziałam szybko. Może aż za szybko.
~**~
Mer? Sorry, że tak krótko, ale mam już dość fasolek... #Fasolkowato #Duh
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz