Kiedy skończyłyśmy się śmiać, natychmiast zjadłam resztę pianek z miski i wskoczyłam na łóżko Lili, zrzucając przy okazji parę zbędnych kilogramów ( czyt. Vinyl ).
- Podłoga to lawa! - krzyknęłam. Dziewczyny niemal od razu zareagowały wskakując na cokolwiek.
- Vija, musimy dostać się do zamku. - zawołała Lil, wskazując łóżko.
- Em zamek? Aa no jasna sprawa. - odparła Vija z morderczym uśmiechem.
- Powodzenia. - wyszczerzyłam zęby. - Zginiecie marnie w odmętach lawy! Muahuahua...!
- To się jeszcze okaże.
Moi najlepsi wrogowie wymienili porozumiewawcze spojrzenia i ruszyli. Niestety nie doceniłam ich. Mimo rzucania w nie wszystkim co miałam pod ręką, nie spadły. W momencie rozglądania się za czymś stosunkowo twardym, poczułam jak coś mnie uderza. Odwróciłam głowę, żeby zobaczyć jak rudowłosa skacze i leci na mnie. Po prostu zamieniłam się w kamień, nie wiedząc co zrobić. Ból spadł na mnie razem z ciężkim cielskiem rycerza.
- Chyba... złamałam tyłek. - jęknęłam z podłogi. Przyjaciółki zaczęły lać ze śmiechu, a ja nie potrafiłam nie chichotać. Po około 10 minutach do pokoju wpadła zaniepokojona mama Lilianne.
- Dziewczynki niec wam nie jest? - spytała. W odpowiedzi dostała jeszcze głośniejszy śmiech, czy raczej już rechot. Pokręciła głową i wyszła. Ten dzień spędziłyśmy ogólnie na gadaniu oraz planowaniu przygód na tym roku akademii. Dopiero późnym wieczorem wróciłyśmy z Vinyl do domów, żeby wyspać się przed dniem następnym, czyli 1 września.
~~ Na peronie ~~
Wstałam wcześnie, co jest do mnie nie podobne, lecz chciałam czym prędziej iść na dworzec i spotkać się z przyjaciółkami. Szybko zjadłam byle jakie śniadanie i z kufrem zapakowanym po brzegi ruszyłam do kominka. Po chwili wyszłam z magicznego ognia już na peronie. I to centralnie za blondwłosą. Zakryłam jej oczy i powiedziałam grubym głosem:
- Witaj madame.
- Biana, i tak wiem, że to ty - powiedziała Lili.
- No i cały misterny plan poszedł w ... - zaczęłam.
- Aaaa siemaaa!!! - wrzasnęła ruda, rzucając się na nas. Ludzie wokół zaczęli się dziwnie na nas patrzeć, więc zdecydowałyśmy już zająć przedział. Wybrałyśmy taki, który był najbliżej wyjścia.
- Kurcze, ale się jaram. - westchnęłam.
<Vija? Lili?>
- Podłoga to lawa! - krzyknęłam. Dziewczyny niemal od razu zareagowały wskakując na cokolwiek.
- Vija, musimy dostać się do zamku. - zawołała Lil, wskazując łóżko.
- Em zamek? Aa no jasna sprawa. - odparła Vija z morderczym uśmiechem.
- Powodzenia. - wyszczerzyłam zęby. - Zginiecie marnie w odmętach lawy! Muahuahua...!
- To się jeszcze okaże.
Moi najlepsi wrogowie wymienili porozumiewawcze spojrzenia i ruszyli. Niestety nie doceniłam ich. Mimo rzucania w nie wszystkim co miałam pod ręką, nie spadły. W momencie rozglądania się za czymś stosunkowo twardym, poczułam jak coś mnie uderza. Odwróciłam głowę, żeby zobaczyć jak rudowłosa skacze i leci na mnie. Po prostu zamieniłam się w kamień, nie wiedząc co zrobić. Ból spadł na mnie razem z ciężkim cielskiem rycerza.
- Chyba... złamałam tyłek. - jęknęłam z podłogi. Przyjaciółki zaczęły lać ze śmiechu, a ja nie potrafiłam nie chichotać. Po około 10 minutach do pokoju wpadła zaniepokojona mama Lilianne.
- Dziewczynki niec wam nie jest? - spytała. W odpowiedzi dostała jeszcze głośniejszy śmiech, czy raczej już rechot. Pokręciła głową i wyszła. Ten dzień spędziłyśmy ogólnie na gadaniu oraz planowaniu przygód na tym roku akademii. Dopiero późnym wieczorem wróciłyśmy z Vinyl do domów, żeby wyspać się przed dniem następnym, czyli 1 września.
~~ Na peronie ~~
Wstałam wcześnie, co jest do mnie nie podobne, lecz chciałam czym prędziej iść na dworzec i spotkać się z przyjaciółkami. Szybko zjadłam byle jakie śniadanie i z kufrem zapakowanym po brzegi ruszyłam do kominka. Po chwili wyszłam z magicznego ognia już na peronie. I to centralnie za blondwłosą. Zakryłam jej oczy i powiedziałam grubym głosem:
- Witaj madame.
- Biana, i tak wiem, że to ty - powiedziała Lili.
- No i cały misterny plan poszedł w ... - zaczęłam.
- Aaaa siemaaa!!! - wrzasnęła ruda, rzucając się na nas. Ludzie wokół zaczęli się dziwnie na nas patrzeć, więc zdecydowałyśmy już zająć przedział. Wybrałyśmy taki, który był najbliżej wyjścia.
- Kurcze, ale się jaram. - westchnęłam.
<Vija? Lili?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz