Statystyka

Październik! ~~~

Październik
Nauka, nauka i nauka!
Powoli Robi Się Coraz chłodniej. Weekendy uczniowie spędzają w miasteczku.


Punkty przyznawane SĄ dopiero od roku szkolnego AŻ zrobić Początku wakacji - wtedy na Początku piszecie nazwę domu :. Od ... do / CD ...]
W WAKACJE Piszcie TYLKO od kogo ma kogo! Bez domu ponieważ nie nie SA przyznawane wtedy Punkty! :)

Opowiadania DO DOKOŃCZENIA!


Od Ell cd Rosalie - Czy Rosalie


Od Jonasza zrobić ... - Trzecioroczniaka Z Belle.
Od Lili cd. Jonasza - Do Jonasza
, Od Vinyli cd Lili - Czy Bianki i Lili



Od Avalone cd Daniela - CZY Daniela & Vako

czwartek, 22 stycznia 2015

Od Vako Cd. Daniela

-Mówię ci, obaj są we mnie zakochani po uszy! Jak ten Daniel na mnie patrzy,
jakby mnie chciał zjeść, a Vako wcale nie gorzej... Tylko ja nie wiem którego wybrać.
No wiesz, obaj są uroczy, ale wybierając jednego, złamałabym serce drugiemu.
-A to żmija...-mruknął Daniel.
- A czyś nie mówiłem? - Burknąłem.
- Ledwo ją poznałem jakim cudem mam być w niej zakochany???
- A bo ja wiem? Jak ja ją poznałem to już po 10 minutach było gadane przez naszych
rodziców jaką to my piękną parą byśmy nie byli! A ona leciała w moją stronę jak muchy
do gówna! I te teksty booooż.... A ojciec jeszcze....!
- Ekmm.. 
- Eeee.. - Odwróciłem się w stronę.... Ojcaa.
,,No to klops''
- Powiesz mi co zrobiłem synu.? - Spytał jak zawsze surowym głosem, wyprostowany
jak struna... I jeszcze tym surowym spokojem wypisanym na twarzy... Aż mnie ciarki przeszły.
- Niiicccc... Tato. - Podniósł brew. Taaaaa na ogół jest Ojcem, starym.... A kiedy trza go
udobruchać robi się ładne oczka zbitego szczeniaczka i jest wtedy Tatem, Tatusiem...
Żeby to jeszcze na niego działaaało... Nie stop! Działa!
Ale tylko wtedy kiedy robi to Orion....!
Kurde! Co on takiego ma czego ja nie mam, że udaje mu się słodką minką udopruchać tego
starego surowego pryka! Nie żebym go nie kochał, szanował czy coś ale... Ta jego codzienna
postawa... Ta surowość mnie wkuur.... Przyprawia o nagły atak migreny co ma także w skutkach
załamanie psychiczne!
- No ja myślę. - Powiedział po czym zmierzył Daniela srogim, oceniającym.. Krytycznym!
Spojrzeniem po czym odwrócił się i odszedł w stronę mojej babci.
- Mam dość. - Skapitulowałem. Dobrze, że nic nie powiedział tylko popatrzył na niego... 
Eh... Nie powiedział bo dostałby od matki po łbie torebką... 
A wiecie.. 
TO KOBIETA!
A one to chyba tam mają wszystko!
Kosmetyki, nie kosmetyki, jakieś pierdoły, klucze, notatniki, długopisy, coś na przekąskę czy picia
też się znajdzie... Normalnie mini supermarket, biurowiec i salon odnowy pięknej, salon kosmetyczny..!
I to wszystko w jednej małej torebeczce... A moja matka to szczególnie! 
Ona to tam nawet Ren nosi!
Jakby co to Ren to taki mały trzęsidupa... A konkretniej Chihuahua.
Ciekawe czy i cegły tam noszą...?
- To może pójdziemy już do pokoju? - Spytał Dan
- Oczywiście! - Uśmiechnąłem się, ale zaraz mi spełznął z twarzy niemal tak szybko jak się na niej
pojawił - Obiecałem ci przecież wyjaśnić moje 'zacięcia' oraz ciągłe problemy ze snem...

~*~

- No dobra. Jesteśmy kumplami, co nie? - Pokiwał głową. - Ufam, że to co ci powiem nie wyjdzie
za ściany tego pokoju, ok? - Znów pokiwał głową. - Jestem Jasnowidzem.
- Eeee.... .Co? - Zapytał. ,,Chyba zbyt szybko zacząłem... powinienem chyba wszystko po kolei.. ?''
- Znaczy... Ale mi nie przerywaj ok?! Bo widzisz.. Zaczęło się jak byłem mały..
Najpierw to były głupie rzeczy, małe ostrzeżenia czy coś... Przewidywałem sytuacje które się
zdarzały bo nikt nie zważał na słowa małego dziecka... Najpierw od spalonego jedzenia, przez
roztłuczony wazon aż po spadnięcie z miotły. Moja rodzina niby coś podejrzewała ale nigdy
nie była pewna.. Bo ja zawsze tylko po troszku, mówiłem tylko skutki ale z czasem zacząłem
dokładniej mówić nie tylko co się stanie ale także i przez co i kiedy. Co nie znaczy, że zawsze
wiem kiedy, co i gdzie... Byli pewni kiedy przewidziałem co się stanie kuzynowi i ostrzegłem go
dokładnie kiedy, gdzie i przez co a także jaki będzie tego skutek. - Zrobiłem pauzę. Nie wiedziałem
co mam powiedzieć... - Wtedy zaczęło się moje małe piekło. Rodzina, dalsza także wiedziała
o moim darze... Wiesz jak to jest.. Powie się komuś ten ktoś komuś innemu i tak dalej.. .
Często mnie zaczepiano, zagadywano a także rodzina, bliższa czy dalsza, częściej zaczęła mnie
odwiedzała i.. Wszyscy wręcz wymuszali na mnie to.. Przez to zaczynałem wariować. Potrafiłem
zawieszać się na cały boży dzień i siedzieć na kanapie, łóżku czy gdzieś tam i patrzeć tylko w jeden
punkt nie reagując na nic... W między czasie co jakiś czas miałem różne... e...wizje? Wiesz
mój ojciec nie jest fanem mugoli..
- Zdążyłem to zauważyć... - Mruknął, a ja się lekko uśmiechnąłem do niego.
- Taaa... Ale kocha mamę a ona uwielbia waszą technologię. - Powiedziałem i uśmiechnęliśmy się.
- Dlatego od zawsze mieliśmy na przykład telewizor czy radio. I moja moc.. ten dar zaczął
tak jakby szaleć... Gdy tak siedziałem i gapiłem się w jeden punkt te sprzęty wariowały przy
mnie same się włączały i przełączały nic nie dało by je wyłączyć, ani po wyciągnięcie wtyczek
ani nawet to, kiedy mój stary się wkurzył i walnął w niego kilkanaście razy pałką od Quiddicka!
- Zaśmialiśmy się - Przeważnie było na różnych wiadomościach czy coś... Ja miałem wtedy
tak, że wystarczyło, że usłyszę głos prezentera a już miałem wizję o czymś... jakimś sukcesie,
nieszczęściu, to co mu się przytrafi, nocami nie mogłem spać... To było najgorsze kiedy to
wszystko, ten dar stał się przekleństwem i myślałem, że gorzej być nie może.. było..
Pojawiły się nocne sny.. Wiesz mój ojciec był niemieckim aurorem.. Zawsze surowym.
Był tam najlepszy nienawidził siedzieć za biurkiem mimo, iż był szefem biura Aurorów. Został
niestety ranny, jakaś klątwa i nie mógł wrócić do 'czynnej' pracy i teraz siedzi za biurkiem lecz tu
we Francji, w Ministerstwie ale już nie jako auror.. Była w nocy ok. 3 wylądował w szpitalu,
mieli pościg za jakimś czarodziejem. Tej nocy też miałem sen.. TEN sen.. Widziałem jak ojciec,
walczy a potem te chwile kiedy trafia go jedna klątwa a po niej następne, jak ledwo żywy
leży na ziemi... I wtedy to się urwało. Bałem się, byłem przerażony.. Mimo wszystko kocham
go i wiem, że on też kocha nas. Była wtedy około druga w nocy. Krzyczałem, wołałem nawet
uciekłem od matki i ruszyłem do ministerstwa do biura Aurorów, próbowałem im przemówić,
żeby coś zrobili cokolwiek.. Ale no sam wiesz. Kto posłucha.. Dziecka.? Później było znów
gorzej bo ojciec gdy wyzdrowiał musiał im wytłumaczyć to, że wiedziałem co się dokładnie
tam stało, mimo że nawet nie miałem prawa wiedzieć bo niby jak? Mały dzieciak który wie
tylko to, że ojciec ściga złych czarodziei i tylko to co powie tata na dobranoc dziecku... Jakim
cudem..? Czemu..? te pytania i później także w ministerstwie to się rozniosło, że jestem
jasnowidzem i że przewidziałem co się ojcu przytrafi.. Ba! Gdyby nie moja wizja ojciec by
umarł bo to ja im powiedziałem jakimi klątwami i innymi zaklęciami dostał dzięki czemu
zdążyli go uratować. Wiesz wzięli to oznaczono mnie tam jako dobry, korzystny 'zysk'..
Wiesz dziecko co mogłoby im powiedzieć, pomóc w chwytaniu różnych czarodziei.
Za małe by protestować, by stawiać opory tym bardziej że nie wiele mi było wtedy trzeba
to tych moich wizji.. I oni tego chcieli Ale ojciec się wkurzył i wyprowadziliśmy się tu, do Francji
gdzie moja babcia od strony matki też ma ten dar. To ona pomogła mi go 'uspokoić', opanować
i zamaskować. Dała mi ulgę. A rodzice od tamtej pory pilnują by osoby niepożądane się o tym
 nie dowiedziały... Nie chcą powtórki z rozrywki. Wiesz.. Wiedzą tylko nieliczni, moja rodzina,
Dyrektorka, nasz opiekun no i nauczycielka wróżbiarstwa.. No i chyba reszta opiekunów
domów też, no przynajmniej wicedyrektor na pewno.. Ale nie jestem pewien nigdy nie pytałem..
No i oczywiście najbliżsi przyjaciele, ee... A tak właściwie tylko ty.. Nikomu jeszcze nie mówiłem..
 - Dokończyłem, spuszczając wzrok. Trochę to się o tym rozgadałem ale no cóż.. Nie
wiedziałem jak ja mam mu to powiedzieć... Co mam powiedzieć... To było dla mnie trudne..
Zapadła cisza i nie wiedziałem co teraz będzie.. Nie chciałem tracić tej znajomości. Był
moim pierwszym przyjacielem.. No i jedynym.. Mam znajomych, kolegów lecz wszyscy
uważają, że jestem dziwny. Te wszystkie zawiechy no i jestem w drużynie Quidditcha!
Często się obawiają że dostane za wiechy na boisku...  Dlatego dużo osób trzymało mnie...
Na dystans.. Uniosłem głowę i wzrok na Daniela trochę tak jakby z nadzieją...
Teraz to chciałbym mieć wizje.. Tego czy będzie dobrze czy źle...
Trochę się przestraszyłem.
Bo jeżeli uzna mnie za świra?
Albo wyśmieje?
Czy też rozgada i znów będzie 'powtórka z rozrywki'?
Może też być gorzej.. W końcu jeszcze chodzę do szkoły
w tedy nie chodziłem bo byłem za mały..
Jakby na to zareagowali moi rówieśnicy?
No i czemu mam te czarne myśli?
Powinienem mu zaufać, co nie?
To przecież mój przyjaciel..
Najlepszy i jedyny..
Ale moja własna rodzina chciała mnie wykorzystywać...
Czym są przyjaźnie wobec więzów krwi?
Te drugi powinny być mocniejsze prawda?
Chodź życie tego nie pokazuje... Ale jednak prawda?
Skoro rodzina nie była fer to czemu 'obcy' człowiek miałby być?
Zważywszy tylko na to, że obcy znaczy nie powiązany krwią...
Potrząsnąłem głową by wywalić myśli.
Co ma być, to będzie.
- Daniel?


<Daaaaaaniel? XD Boż co mi tu wyszło > 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz