Statystyka

Październik! ~~~

Październik
Nauka, nauka i nauka!
Powoli Robi Się Coraz chłodniej. Weekendy uczniowie spędzają w miasteczku.


Punkty przyznawane SĄ dopiero od roku szkolnego AŻ zrobić Początku wakacji - wtedy na Początku piszecie nazwę domu :. Od ... do / CD ...]
W WAKACJE Piszcie TYLKO od kogo ma kogo! Bez domu ponieważ nie nie SA przyznawane wtedy Punkty! :)

Opowiadania DO DOKOŃCZENIA!


Od Ell cd Rosalie - Czy Rosalie


Od Jonasza zrobić ... - Trzecioroczniaka Z Belle.
Od Lili cd. Jonasza - Do Jonasza
, Od Vinyli cd Lili - Czy Bianki i Lili



Od Avalone cd Daniela - CZY Daniela & Vako

piątek, 23 stycznia 2015

Od Ell cd Adama

Po wyjściu Adama czułam, że wszystko się we mnie gotuje. "... To był Adam Brooks kiedy mu na komuś zależy". HA! Dobre. I że przez cały ten czas chodziło mu tylko o jedno! Wstałam z łóżka i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Nie ma mowy, żebym została tu na noc. Ale pomyślmy... Usiadłam. Nie. Zostanę. Rano zjem śniadanie i szybko wrócę do domu. Wielki pan Adam Brooks śpi przecież do trzynastej, więc nie powinnam się na niego natknąć. Położyłam się pod kołdrą. Zamknęłam oczy. Zdecydowanie za dużo emocji jak na jeden wieczór. Do późna przewracałam się z boku na bok, aż w końcu usnęłam.
Rano obudziłam się pełna energii i radości... A potem przypomniałam sobie, że wczoraj Adam chciał się ze mną przespać (pominę, że wbrew mojej woli) i cały czar prysł. Ubrałam się i dokończyłam rozpoczęte wczoraj w nocy pakowanie. Zeszłam na dół i zobaczyłam skrzata nakrywającego do stołu.
- Hm... Dzień dobry! - krzyknęłam starając się brzmieć jak najbardziej radośnie i tak... W sumie nie tak jakbym chciała za chwile kogoś zamodrować.
- Witam panienko - powiedział i ukłonił się nisko. - Co panienka życzy sobie na śniadanie?
- Yy... Owsianka? Może być?
- Ależ, naturalnie - powiedział skrzat lekko zdziwiony moim "wykwintnym" zamówieniem. I tak nic nie przełknę.
Usiadłam przy stole, a po chwili pojawił się przede mną talerz z gorącą owsianką.
- Dzień dobry, promyczku - usłyszłam głos nad sobą. Ojej! Wielki hrabia wstał o dziewiątej rano! Posłałem chłopakowi najgorsze moich spojrzeń. Ja ci dam! Promyczku. Adam nachylił się z zamiarem cmoknięcia mnie w policzek. Odsunęłam się jak oparzona.
- Zostaw mnie - powiedziałam cicho acz stanowczo.
- Daj spokój - mruknął i usiadł obok mnie przy stole.
Znów miałam ochotę go zabić.
- Ell, przesadzasz - powiedział po chwili milczenia.
- Adam czy ty wiesz jak ja się czuję?! - wysyczałam - Upokorzona, wykorzystana. Wiesz co zrobiłeś? Po chamsku mnie oszukałeś! Myślałam, ze przyjaciół się nie oszukuje ale przecież tobie wszystko wolno! - teraz już wrzeszczałam - Ty nie wiesz co to znaczy przyjaźń a tymbardziej miłość! Wiesz powiem to po raz setny, ale naprawdę współczuję Rosalie, która myślała, że choć odrobinę ci na niej zależy! Adam ty traktujesz ludzi jak przedmioty, a dziewczyny jak zabawki! Pobawisz się chwile i wywalisz na zbity pysk, bo po co?! Po co choć raz w życiu być uczciwym?! Ale nie! Ty jesteś bogaty i możesz mieć wszystko! Wiesz skoro tak ci się podoba, że pierwszaczki za tobą latają, to może którąś z nich zaciągniesz do łóżka i porzucisz, bo przyjaciół się tak nie traktuje, rozumiesz?! Wiesz co ci powiem?! Nie byłeś wart Rosalie i nie wiem jakim cudem ktokolwiek jeszcze ma ochotę się z tobą przyjaźnić, bo jedną przyjaciółkę właśnie straciłeś!
Skończyłam i poczułam, że po moich policzkach spływają łzy. Spojrzałam na Adama. Siedział i patrzył się we mnie poważnym wzrokiem. Na jego twarzy nie było cienia rozbawienia, co bardzo mnie ustysfakcjonowało.
- Nic o mnie nie wiesz - powiedział sucho.
- Wystarczy mi to, że jesteś debilem z zawyżoną samooceną. - parsknęłam.
Patrzył na mnie wściekłym wzrokiem. Wzięłam głęboki wdech.
- Po co ci to było? Wiesz, że poczułam się...
- Tak wiem! Zawsze robisz mi kazania! A ja moze sam che decydować o tym, co będę robił! To moje życie i będę robić co zechcę ok?! - tym razem to on stracił nad sobą panowanie. Nie. Ta rozmowa do niczego nie prowadzi. Ale jedno wiem. Ludzie się nie zmieniają i byłam ślepa, gdy myślałam, że Adam chce być inny. A ja mu zaufałam. Znowu. Nie wierzę w swoją nawność.
Ruszyłam w stronę drzwi. Jeszcze do końca miałam nadzieję, że Adam podejdzie i nawet nic nie mówiąc będzie mi towarzyszył. Nadzieja. No właśnie. Niestety przeliczyłam się. Nawet nie odwracając się wiedziałam, że Adam siedzi wściekły przy stole i czeka aż wyjdę. Więc proszę! Opuściłam dom i jak najszybciej poleciałam do domu.


Adam? Gwałcooo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz