Statystyka

Październik! ~~~

Październik
Nauka, nauka i nauka!
Powoli Robi Się Coraz chłodniej. Weekendy uczniowie spędzają w miasteczku.


Punkty przyznawane SĄ dopiero od roku szkolnego AŻ zrobić Początku wakacji - wtedy na Początku piszecie nazwę domu :. Od ... do / CD ...]
W WAKACJE Piszcie TYLKO od kogo ma kogo! Bez domu ponieważ nie nie SA przyznawane wtedy Punkty! :)

Opowiadania DO DOKOŃCZENIA!


Od Ell cd Rosalie - Czy Rosalie


Od Jonasza zrobić ... - Trzecioroczniaka Z Belle.
Od Lili cd. Jonasza - Do Jonasza
, Od Vinyli cd Lili - Czy Bianki i Lili



Od Avalone cd Daniela - CZY Daniela & Vako

wtorek, 14 kwietnia 2015

Papillonlisse: Od Aiden'a-c.d. David'a

Kiedy się od mnie… No cóż oderwał nadal czułem na swoich wargach posmak jego ust. Nie do końca wiedziałem, co mam mu powiedzieć. Nie miałem nawet pojęcia jak na to zareagować. Odwróciłem głowę by spojrzeć gdzieś w dal, a chłopak westchnął ciężko.
- Wiesz, co… Zapomnij o tym. Tak jak Adam… -powiedział zdołowany na tyle, że chyba nawet i ja nie będę potrafił go pocieszyć. Nie teraz, kiedy to wszystko muszę poukładać w głowie.
- Dave… -zacząłem i odwróciłem się do chłopaka. Tyle, że co chciałem mu powiedzieć? Chciałem go tylko pocieszyć, lecz coś mi mówiło, że to nie było tylko to. –Nic się nie stało… Znaczy, jeśli chcesz możemy zapomnieć o tym…, O czym to? No właśnie. Szczerze tak między nami nienajgorzej całujesz. Twoja wybranka ma szczęście. Ale może tak wychwalam, bo nigdy nie całowałem się z chłopakiem? Dobra… Drążę temat. Kumplu chodźmy się przejść to może znajdziemy kompletnie inny temat? Na przykład… Czy nie sądzisz, że smoki w dzisiejszym świece są dyskryminowane?
- Hm… Jakby się tak zastanowić to twierdzę, iż nie do końca –powiedział i nawet się uśmiechnął. Lecz nie mam pojęcia ile w tym uśmiechu było tego szczerego uśmiechu, a ile wymuszonego.
- Ale… Ja tam twierdzę iż są niesłusznie uznawane za mordercze stworzenia. Można przecież je jakoś udomowić. Jestem tego pewien. Przecież nie każdy smok musi być maszynką do zabijania. Prawda? -spytałem.-Po za smokami Dany… No, ale… Ja i tak wiem swoje.
- Za dużo się naoglądałeś bajek z siostrą Ai –powiedział, a ja oddałem mu sójką w bok. Ruszyliśmy w stronę błoń rozmawiając o tym jak to zwierzęta magiczne są traktowane okropnie w naszym świecie. Ja twierdziłem, że skrzaty są dyskryminowane i że powinny mieś przynajmniej niską płacę, a Dave rozgadał się o tym, jakie to wile są ładne. Nie podzielałem jego zdania w szczególności, że są tylko ładne, dopuki po chwili cię nie otumanią. I wyobrażasz sobie, że siedzisz na jednorożcu a przed tobą stoi owa wila bez niczego i podchodzi tym swoim uwodzicielskim krokiem. I tym sposobem doprowadziłyby do szaleństwa i śmierci. Po czym porównałem je do syren, a ten zmarszczył nos mówiąc, że to jest niebo a tamto piekło.  Przypominając sobie żeglarskie historie nagle zacząłem przytakiwać, bo nie każda syrenka to była milusia Arielka. Z błoni ruszyliśmy na dziedziniec a tam dojrzeliśmy skromny pojedynek młodych uczniów. Chłopak przygryzł wargę jakby pojedynki przywoływały w nim jakieś nieprzyjemne wspomnienia.
- Tak, więc streszczając naszą rozmowę… Skrzaty powinny mieć płacę, ale odebrany alkohol, bo nie są zbyt trzeźwe nawet, jeśli to piwo kremowe. Wile są lepsze od syrenek, które nie są Arielkami. Smoki nieokiełznana sfajczą wszystko, pegazy powinny dostawać więcej paszy a te wielkie konie, które zaczynają się na a powinny się dzielić trunkiem, który piją. –powiedziałem, a Dave przytaknął. Może to dziwne, ale dopiero teraz zauważyłem, że jest naprawdę… Przystojny? Nigdy nie oceniałem tak chłopaków. Jednakże to nadal przyjaciel nawet, jeśli mnie pocałował to nadal jest przyjaciel.
- A tak w ogóle mój kumplu to ile miałeś dziewczyn? –spytał wytrzeszczając się, ponieważ znał odpowiedź. Może ja nie byłem aż tak przystojny, ale ja po prostu przebierałem w poszukiwaniu tej jedynej a nie brałem, co leci, co pies wykopie i co babka na targu po przecenie sprzeda.
- Nie do końca pamiętam mój przyjacielu. Bodajże, 5… Ale to ty pochwal się jak długo wytrzymywały twe związki? I jak się kończyły? Bo moje nie trwały krótko i chodź to takie nie męskie to dziewczyny ze mną kończyły. –podrapałem się niezręcznie po karku. –Może to głupie, ale po prostu nie lubię łamać serc nawet, jeśli naprawdę chcę z tą dziewczyną zerwać. Po prostu nie mogę, bo boję się o to jak może zareagować. Miałeś tak kiedyś?
- Ale że co? Że bałem się iż moja dziewczyna po tym jak ją rzucę to rzuci się z okna najwyższej wierzy? –przytaknąłem, a ten wzruszył ramionami. Zmarszczyłem nos, a blondyn uniósł brew. Jego oczy wpatrywały się w moje. Serducho nagle zabiło szybciej, ale to nie mogło być to.
- Dave to jak teraz? Wygadałeś się i w ogóle. Gdzie zmierzasz? Jak chcesz to wpadaj do mnie powiedz tylko obrazowi, że chcesz rozmawiać z preclem, a powinni mnie zawołać. Proszę cię nie pytaj, dlaczego precel, bo nawet, jeśli będziesz drążył to i tak ci nie powiem. –palcem wskazującym dźgnąłem go. –To jest tylko i wyłącznie moja sprawa… No i wszystkich Papilonów, ale oni i tak pary nie puszczą. Chyba, że są niczym Brutus, a wtedy będę mógł wypowiedzieć te słynne słowa „I ty Brutusie przeciw mnie?” To jak? I tak i tak zmierzam w stronę dormitorium. Nie przejmuj się tylko ludźmi najwyżej… Najwyżej cię zjedzą, ale wpierw nabiją na pal i usmażą na rożnie.
David uśmiechnął się jakby już zapomniał o tym wszystkim, co się wydarzyło. To dobrze a może i nie? Może powinienem przetrzeć oczy jeszcze raz by zrozumieć ten dość skomplikowany świat? Obraz poprosił o hasło, przy czym spiorunował blondyna wzrokiem jednakże to ja go wpuściłem. Niczym prawdziwi ninja przedostaliśmy się do mojego pokoju. Był pusty, ale to, dlatego że chłopaki grali w wybuchającego durnia w pokoju wspólnym.
- Witam w moim królestwie! –wskazałem na ten wielki burdel i jedyne pościelone łóżko, które należało do mnie. Nie chodzi o to, że jestem pedantem po prostu jeden skrzacior mój brachol mnie polubił i mi ścieli oraz nawet układa ubrania w szafie. W kosteczkę! –Siadaj gdzie chcesz…, Ale nie radzę siadać na podłodze. Nigdy nie wiadomo, jakie czyhają tam potwory. Widzisz przyjacielu żyją tu niechlujne osobniki, dla których podłoga to śmietnik, szafka, kosz na brudne ciuchy i w ogóle… Chcesz coś zjeść? Pucek przyniósł mi muffinki. Znaczy przynajmniej tak się umówiliśmy. Pucuś to skrzat tak jakby, co. Bo chyba tylko ja mam takie cudowne przezwisko jak precel jednakże nie używajmy go…
Podszedłem do skrzyni gdzie na ciuchach leżał talerzyk a na nim parę muffinków. Wyciągnąłem je i podałem blondynowi, który usiadł na moim łóżku. Chłopak spojrzał to na babeczkę to na mnie, ale w końcu wziął ażeby był pewny, że nie są zatrute to sam wziąłem jeden i zjadłem.
- Pucuś jest dobrym skrzatem nie otruł nas. –uśmiechnąłem się i David zrobił to samo. Miał łady uśmiech. Dosyć! To przyjaciel nie traktuj go inaczej. Chciałem coś powiedzieć, ale jedynie, co mi przyszło na myśl to powrót do tego, co mieliśmy zapomnieć, ale ja nie potrafiłem.
[Davidku? ^-^]

2 komentarze: