Statystyka

Październik! ~~~

Październik
Nauka, nauka i nauka!
Powoli Robi Się Coraz chłodniej. Weekendy uczniowie spędzają w miasteczku.


Punkty przyznawane SĄ dopiero od roku szkolnego AŻ zrobić Początku wakacji - wtedy na Początku piszecie nazwę domu :. Od ... do / CD ...]
W WAKACJE Piszcie TYLKO od kogo ma kogo! Bez domu ponieważ nie nie SA przyznawane wtedy Punkty! :)

Opowiadania DO DOKOŃCZENIA!


Od Ell cd Rosalie - Czy Rosalie


Od Jonasza zrobić ... - Trzecioroczniaka Z Belle.
Od Lili cd. Jonasza - Do Jonasza
, Od Vinyli cd Lili - Czy Bianki i Lili



Od Avalone cd Daniela - CZY Daniela & Vako

niedziela, 12 kwietnia 2015

Bellefeuille: Od Jonasz cd Amir'a

~Ch*j mu... niech się pi*rdoli, ma dziewczynę i się ze mną liże? Idiota, ch*j, nienawidzę go. Spi*przaj z mojego życia, nie chcę cię znać, WYPI*RDALAJ!~ głosie wewnętrzny, uspokój się... ale naprawdę, to co zrobił było... ch*jowe i chamskie. Lubię słowo ch*j... ch*j, ch*j, ch*j, JONASZ SPOKÓJ! Ale mamoooo... dobra, nie ważne. W tym momencie całkowicie straciłem do niego zaufanie, smutek mnie dobijał. Nikt nie mógł mnie pocieszyć, byłem w totalnym dołku.
~ Mówiłem, że jesteś daleko we Friendzone d*bilu? A ty uparłeś się, że nie, że ty chcesz i już. Nikt cię nie kocha i nikt cię nie pokocha, jesteś durnym, dzieciakiem, który myśli, że będzie dobrze, ale nie będzie!
Siedziałem w łazience, jak zwykle gdy miałem doła, i ryczałem w srajtaśmę. Nie tnę się, nie ćpam, bo po co? Po prostu... płaczę. Jak Płacząca Marta z Hogwartu, tak ja tutaj, Ryczący Jonasz z Beauxbatons. Nie płaczę nie wiadomo jak głośno, po prostu chlipię po cichu i wszystko wycieram, albo w rękaw, albo w papier. Nagle drzwi się otworzyły, a w progu stanął Amir. Powiedziałem cicho: "Wyjdź".
- Chcę się wyszczać...
- JEST TEŻ DRUGA ŁAZIENKA, WYJDŹ STĄD DO CH*LERY!- ryknąłem, a on cofnął się o trzy kroki. Zasłoniłem głowę rękami i skuliłem się jeszcze bardziej, wylewając przy tym więcej łez. Usłyszałem westchnięcie- I CO? SŁYSZĘ TYLKO TO J*BANIE WESTCHNIĘCIE! NIE CHCĘ CIĘ WIDZIEĆ DO KOŃCA TEGO TYGODNIA, AŻ SIĘ USPOKOJĘ I OGARNĘ!- emocje buchały ze mnie jak para z czajniczka. Takiego małego, czajniczka... takiego tyciego, pyciego, malusiego czajniczka. Wstałem wk*rwiony, wziąłem swoje książki i przeszedłem koło niego, jak najmocniej waląc swoim ramieniem w jego. Niech wie, że mam focha i jestem wpieniony.
Foch.
Forever.
Do końca tygodnia.
Albo dłużej.
Dwa tygodnie?
Nie, sam tyle nie wytrzymam...
Półtora?
Okay...
Ale może...
NIE PÓŁTORA I TYLE!
Giń...
LEL MOTYLEK! Jak idiota rzuciłem się w pogoń za zaczarowanym papierowym motylem, wytworzonym przez jedną pierwszoklasistkę. Jonasz, spokój, waruj...

***

Minął kolejny tydzień, a ja jak nie odzywałem się do Amir'a, tak nie miałem zamiaru. Wymijam go bez wymienienia spojrzenia, gdy podchodzi do grupki chłopaków, z którymi stoję, udaję, że o czymś zapomniałem i idę do Nicolasa, albo po czekoladę. Czekolada mnie uspokaja jak nic. A jak i to nie pomaga, to idę na błonie, albo do gajowego, do Hipogryfa. Ale dziś to przegiął pałę. Idę sobie, gdy nagle on łapie mnie za nadgarstek.
- Jonasz?
- Zzostaw mnie...- wychrypiałem łamliwym głosem.
- Suśle...
- Powiedziałem zostaw mnie.
- Przestań już...
- POWIEDZIAŁEM, ZOSTAW MNIE!- odwróciłem się nagle, z nadstawioną pięścią. Siła odśrodkowa i pęd zrobiły swoje. Po chwili chłopak siedział na podłodze łapiąc się za szkarłatny policzek, a ja machałem ręką, bo przyznam, ma niezłe kości policzkowe i człowiek może się nabić. Fuknąłem cicho, odwróciłem się na pięcie i odszedłem od niego z wysoko uniesioną głową...

<Ciapo? Załamałeś go :c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz