Statystyka

Październik! ~~~

Październik
Nauka, nauka i nauka!
Powoli Robi Się Coraz chłodniej. Weekendy uczniowie spędzają w miasteczku.


Punkty przyznawane SĄ dopiero od roku szkolnego AŻ zrobić Początku wakacji - wtedy na Początku piszecie nazwę domu :. Od ... do / CD ...]
W WAKACJE Piszcie TYLKO od kogo ma kogo! Bez domu ponieważ nie nie SA przyznawane wtedy Punkty! :)

Opowiadania DO DOKOŃCZENIA!


Od Ell cd Rosalie - Czy Rosalie


Od Jonasza zrobić ... - Trzecioroczniaka Z Belle.
Od Lili cd. Jonasza - Do Jonasza
, Od Vinyli cd Lili - Czy Bianki i Lili



Od Avalone cd Daniela - CZY Daniela & Vako

środa, 22 kwietnia 2015

Bellefeuille: Od Amir'a cd Jonasza

Skrzywiłem się co miało wyglądać choć trochę jak uśmiech, nachyliłem się nad jego uchem, odsunąłem kosmyk włosów i prawie dotykając ustami ucha wyszeptałem gardłowo ,,Jak bardzo?" chuchając na nie. Zaśmiałem się w duchu, kiedy zadrżał, a każdy włosek na jego ciele uniósł się w górę. Wróciłem na miejsce, puszczając skórkę od banana i łapiąc za własną kanapkę, gryząc ją i kątem oka obserwując lekki rumieniec na jego twarzy. Ja też potrafię być kuszący, również umiem onieśmielać i podrywać, sorki kotku, ze mną nie ma żartów. Już chciałem podnieść kubek z piciem, kiedy oberwałem w głowę gazetą. Odwróciłem się i ujrzałem gwiżdżącą pod nosem brunetkę z którą spędziłem dzieciństwo. Uśmiechnąłem się, wstałem i poczochrałem ją, za co od razu dostało mi się w łeb po raz drugi. Zaciągnęła mnie na bok, pokazując, bym się schylił i wręczyła mi jakiś zwinięty rulonik. Poklepała mnie po ramieniu, a ja na pożegnanie przytuliłem ją i wróciłem na miejsce. Nie uszło mojej uwadze zazdrosne spojrzenie Jonasza oraz lekko zirytowana postawa. Żeby udać, iż wszystko jest okej, ugryzł jabłko, bo przecież nie mógł złapać za nic lepszego od owocu. Zignorowałem go, dokańczając śniadanko.

~

- To proszę przećwiczyć, na następnych zajęciach wypytam o każdy szczegół. - powiedziała Papandreu rozglądając się po naszych twarzach. Stawała na niektórych, nieco onieśmielonych i uśmiechała się. Była na prawde piękną kobietą, lecz swym urokiem nie dorównywała mojej matce w młodości. Okej, nie czas na przemyślenia, skup się, bo będziesz mieć przechlapane jutro.
W końcu lekcja się skończyła, a ja mogłem wylecieć wesoły w stronę błoni. Dzisiaj czułem się wyjątkowo dobrze, zazwyczaj odczuwałem już chłód i nieprzyjemne dreszce o tej godzinie. Nie tym razem. Każdy ubrany był w bluzy, długie-ramiączka, czy też kurtki, a ja w zwykłym podkoszulku rzuciłem się na trawę i przeturlałem w bok. Z boku musiałem wyglądać jak wariat, ale trudno~

~

Ósmy, dziewiąty, dziesiąty.. trzydziesty pierwszy! - odliczałem w myślach ilość zrobionych pompek. Tak nawdychałem się wcześniej świeżego powietrza, że musiałem odreagować ćwicząc. Czy dużo mi to zajęło czasu? No cóż, bieganie w miejscu, brzuszki, przysiady, rozgrzewka, to wszystko dało mi około godziny. Czyli powinna być godzina dwudziesta druga, a Jonasza jak nie było, tak nie ma. Umówiliśmy się, że będzie o dwudziestej, spóźnia się już dwie godziny..
Po czterech następnych wstałem, poklepałem się po odkrytym brzuchu bez jakichś większych zamiarów i z kieszeni spodni wyjąłem lekko zgnieciony list. Rozwiązałem małą wstążeczkę i zacząłem czytać. Najpierw zerknąłem na podpis - był to jeden z moich ,,chłopaków" z osiedla. Przez większość tekstu przepraszał, że na mnie nawrzeszczał, że nie umiał zrozumieć jak bardzo przeżywałem śmierć naszego kolegi, dla tego do jego głowy wpadały myśli o mojej zdradzie, że tęskni i kocha. Na odwrocie pismem Sumki pisało ,,SPAL TO". Nie zdążyłem wykonać polecenia, bo do pomieszczenia wpadł niebiesko-włosy i zamknął drzwi. Szybko włożyłem papier pod poduszkę i odwróciłem się do niego przodem, opierając plecami o oparcie łóżka.
- Ładnie to tak się spóźniać? - wymruczałem. Wiem, jestem okropny, najpierw mówię sobie, że nie dotknę go zanim nie powie, że mnie kocha, a teraz sam pokazuje mu, że jestem chętny do czegoś więcej. Ku*wa.
- Nico.. - nie musiał dokańczać, żebym się zirytował. Ten chłopak zaczyna działać mi na nerwy, co nie zrobię czegokolwiek, ten się wpierdala i rozwala mi szczękę. Czy on nigdy nie da mi spokoju, nie, wróć, nie da spokoju Jonaszowi? - ..zatrzymał mnie na chwilę.
- Jest za dwadzieścia. - zerknąłem na zegarek. Odetchnął z ulgą, a ja się skrzywiłem jeszcze bardziej. - Za dwadzieścia jedenasta.
Oh'noł ze skruszoną miną i podszedł, robiąc chytry uśmieszek. Przyłożył swoje zimne jak zwykle dłonie do mojej klatki i pomasował ją, lekko drapiąc i tak jeździł w górę i w dół, zagryzając wargę. Od razu polepszył mi się humor; dosyć mocno przyciągnąłem go do siebie, ręce kładąc na jego biodrach, które pomasowałem wjeżdżając nimi pod materiał koszuli. Tego oczekiwał, wspiął się wyżej i pocałował mnie, językiem zaczynając tak bardzo kochany przez nas splot. Przyjemnie okrążał nim mój kolczyk, nie zaprzestając badania mego ciała. Pozwoliłem sobie rozwiązać jego krawat i zdjąć marynarkę, za którą poleciała ostatnia część górnego ubioru. Teraz bez zastanowienia oderwałem się od niego i począłem lizać i całować szyję, zjeżdżając w dół na klatkę, a potem na wrażliwe punkty na piersi. On, jako iż nie miał za dużego dostępu, wykorzystał swe ręce do głaskania i drapania mnie po głowie. To nie było ważne. Teraz liczyło się to, by to jemu było dobrze.
Zassałem się na brzuchu, robiąc malinkę i polizałem ją, po czym wstałem i wpiłem się w jego usta na powrót, z zadowoleniem spijać oczyma czerwone wypieki i spinające się mięśnie pod palcami.
- Dzisiaj nie przestaję. - wysyczałem mu w usta już pewniej zjeżdżając z dotykiem na pośladki osłonięte szkolnymi spodniami. Jeden ścisnąłem i żeby odwrócić jego uwagę równocześnie coraz mocniej napierałem z całunem. Przypomniałem sobie o tych kolczykach, których jednak nie ściągnął. Ścisnąłem nas jeszcze mocniej, zębami łapiąc płatek ucha i boleśnie ściskając kłem, aż poczułem metaliczny smak. Jęknął, nie do końca ucieszony takim zachowaniem.
- Zabolało. - poskarżył się. Wyczułem jak jego biodra wysuwają się do przodu i do tyłu, prawie nie zauważalnie. Byłem podniecony tak samo jak on, nie da się ukryć. Rzuciłem go na rozłożoną wcześniej kanapę, wchodząc na niego. Podkuliłem jego nogi, i z twarzą blisko podbrzusza rozpiąłem zamek, a po chwili ściągnąłem z niego te niewdzięcznie zasłaniające najważniejsze miejsca spodnie. Butami i skarpetkami nie musiałem się przejmować, bo były zdjęte.
Chciał mnie pociągnąć do siebie, ale przytrzymałem jego klatkę by nie siadał i ustami przylgnąłem do przyrodzenia przez materiał, jadąc nimi w górę wydychując ciepłe powietrze. Odchylił głowę w tył, wzdychając głośno. Wystawiłem język i razem z kolczykiem przejechałem tą samą trasę. Wreszcie udało mu się mnie przewrócić i usiąść na mnie. W tej walce zyskałem tyle, że zsunął się w dół i teraz był mniej-więcej na mojej wysokości. Napawał się tym, co matka natura dała mi pod brodą w dół, a ja z uwielbieniem gładziłem jego plecy, ciekawską ręką powoli wjeżdżając pod jego bokserki.

- Jonasz.. - przerwałem mu całowanie mojej brody. Uniósł zamglony wzrok czekając, aż kontynuuję. - Pokochaj mnie pewnego dnia na prawdę.
Pokiwał jakby do siebie, nie przerywając sobie poprzedniej czynności. Delikatnie złapałem za koniec bielizny, powoli ciągnąc ją w dół, aż sam chłopak odrzucił je na podłogę. Uśmiechnąłem się i przejechałem po jednym pośladku w dół nogi, i w drugą stronę. Chciałem już doprowadzić go do tego najwyższego stanu, ale równocześnie pragnąłem dać mu długą przyjemność..

< omg, to już 1.35? hehehe >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz