Wskoczył na mnie w ten sposób, że nasze nogi krzyżowały się, a on sam opadł na boku. Głowę pochylił tak, by nasze twarze były blisko siebie i wszystko byłoby okay gdyby nagle nie dał mi całusa prosto w usta. Odsunąłem go lekko robiąc znaczącą minę, a ten znów zrobił psie oczy, udając że jest niewinny i oh aniołek. Wywróciłem oczami, po czym przytuliłem go tak jak obiecałem, bo jednak trzeba dotrzymywać każdych obietnic. Wtulił się we mnie zadowolony, jak dziecko z nowej, wywalczonej w sklepie zabawki. Mam tylko nadzieję, że wie, iż nie jestem zabawką..
- Mogę tu zostać? - zapytał gdy poklepałem go po ramieniu wracając do pozycji siedzącej. Leżeliśmy obok siebie wystarczająco długo, a mnie na prawdę zależy na przeczytaniu jednej książki. Zmarszczyłem brwi odwracając się do niego na tą propozycję. Dopiero co mu wybaczyłem, a ten już prowadzi moje nerwy do załamania.
- Nie przeginaj. - wstałem z łóżka, przeciągnąłem się mocno tak, by strzeliły mi kości i zacząłem zbierać porozrzucane książki z podłogi. Musiałem coś znaleźć i jakoś tak zrobił się ten cały syf.. Chłopak zmienił pozycję na brzuch z uniesionymi nogami i podpartą brodą obserwując mnie. Cały czas miałem wrażenie, że.. nie, nie ważne. Gdy tak rozmyślałem do pokoju wszedł Casper, na widok Susła mówiąc oh. Ku*wa, nie pomyślałem o tym, że wróci tak szybko ze spacerku.
- Pogodziliście się? - zapytał i podszedł do mnie oddając notatki, które łaskawie mu pożyczyłem po wielu godzinach i błaganiach na kolanach prośbach. - Dzięki.
- Proszę, marudo. - zrobiłem z ust dzióbek, a blondyn cmoknął je, również czochrając włosy. Jemu na taki gest pozwalałem, bo a: jest mym przyjacielem, b: nie bierze tego emocjonalnie.
- Mówiłeś, że masz dziewczynę. - powiedział dziwnym tonem ze strony łóżka młodszy. Zabrzmiał trochę jakby narzucał mi kłamstwo, pomieszane z zazdrością, ale puściłem to mimo uszu.
- Ar dziewczynę? - rzucił zdziwiony Cas. Siedź cicho blondynko! - Chyba coś mu się przyśniło.
No i masz ci los.. Spaliłem buraka czując się przyłapanym na kłamstwie, damn. Co za kumpel, zdradził mnie w takiej sytuacji. Ale ja mu się odpłacę, oj odpłacę. Jonasz uśmiechnął się pod nosem gdy tylko zobaczył moją reakcję.
- A idźcie do diabła. - burknąłem. Rozpiąłem koszulę i ściągnąłem krawat, który zaczął mi wadzić. Przypomniałem sobie, że miałem wyprosić gościa. - Spadaj do siebie.
Westchnął, wstał i podszedł drzwi, za którymi też się schował wychylając głowę. Udał smutną minkę, za co oberwał poduszką i uciekł. Czas na zemstę..
< HEHEHEH DAWAJ TE UKRYTE ZNAKI >
- Mogę tu zostać? - zapytał gdy poklepałem go po ramieniu wracając do pozycji siedzącej. Leżeliśmy obok siebie wystarczająco długo, a mnie na prawdę zależy na przeczytaniu jednej książki. Zmarszczyłem brwi odwracając się do niego na tą propozycję. Dopiero co mu wybaczyłem, a ten już prowadzi moje nerwy do załamania.
- Nie przeginaj. - wstałem z łóżka, przeciągnąłem się mocno tak, by strzeliły mi kości i zacząłem zbierać porozrzucane książki z podłogi. Musiałem coś znaleźć i jakoś tak zrobił się ten cały syf.. Chłopak zmienił pozycję na brzuch z uniesionymi nogami i podpartą brodą obserwując mnie. Cały czas miałem wrażenie, że.. nie, nie ważne. Gdy tak rozmyślałem do pokoju wszedł Casper, na widok Susła mówiąc oh. Ku*wa, nie pomyślałem o tym, że wróci tak szybko ze spacerku.
- Pogodziliście się? - zapytał i podszedł do mnie oddając notatki, które łaskawie mu pożyczyłem po wielu godzinach i błaganiach na kolanach prośbach. - Dzięki.
- Proszę, marudo. - zrobiłem z ust dzióbek, a blondyn cmoknął je, również czochrając włosy. Jemu na taki gest pozwalałem, bo a: jest mym przyjacielem, b: nie bierze tego emocjonalnie.
- Mówiłeś, że masz dziewczynę. - powiedział dziwnym tonem ze strony łóżka młodszy. Zabrzmiał trochę jakby narzucał mi kłamstwo, pomieszane z zazdrością, ale puściłem to mimo uszu.
- Ar dziewczynę? - rzucił zdziwiony Cas. Siedź cicho blondynko! - Chyba coś mu się przyśniło.
No i masz ci los.. Spaliłem buraka czując się przyłapanym na kłamstwie, damn. Co za kumpel, zdradził mnie w takiej sytuacji. Ale ja mu się odpłacę, oj odpłacę. Jonasz uśmiechnął się pod nosem gdy tylko zobaczył moją reakcję.
- A idźcie do diabła. - burknąłem. Rozpiąłem koszulę i ściągnąłem krawat, który zaczął mi wadzić. Przypomniałem sobie, że miałem wyprosić gościa. - Spadaj do siebie.
Westchnął, wstał i podszedł drzwi, za którymi też się schował wychylając głowę. Udał smutną minkę, za co oberwał poduszką i uciekł. Czas na zemstę..
< HEHEHEH DAWAJ TE UKRYTE ZNAKI >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz