- Behemot! - krzyknęłam. Kiciuś wyszedł zza tobołu Piany i zaczął łasić się wokół mojego brzucha, aż w końcu położył się przy moim boku. - Jak ja się za tobą stęskniłam!
- Jak ty go możesz kochać?! Przecież to diabeł wcielony!
- Ohh! Jaki diabeł? To przecież najsłodsze, najpiękniejsze i w ogóle najcudowniejsze zwierzątko pod słońcem... nooo nie licząc pufków pigmejskich. - przytuliłam się do kotka.
Po chwili kotka Shanti znalazła się przy Lilianne i ciekawym wzrokiem przyglądała się jak tarmoszę jej mena.
- Kolejna słodka! - uśmiechnęłam się.
Posiedziałam chwilę w ciszy, po czym oznajmiłam:
- Wiecie co...?
- Hm?
- Ja to chyba jestem kociarą...
- No co ty?! - krzyknęły obie na raz i wszystkie się roześmiałyśmy.
Prawdę mówiąc przez całą drogę opowiadałyśmy sobie, co ciekawego robiłyśmy w wakacje. Żartowałyśmy, chichrałyśmy się, a nawet grałyśmy w karty (XD). Po jakichś dwóch godzinach bardzo zachciało mi się spać, więc postanowiłam zdrzemnąć się na jakiś czas. Przytuliłam się do oparcia i zasnęłam.
~*~
- Vija! - usłyszałam głos koleżanki. - RUDA! Wstawaj, bo już wszyscy wysiedli!
Otworzyłam oczy i rzeczywiście pociąg już stał w miejscu, a większość uczniów stała już przed ekspressem. Zerwałam się na równe nogi, wzięłam bagaż i ruszyłam za dziewczynami. Stacja była już prawie pusta. Zostały tylko pojedyncze osoby, które dziwnie nam się przyglądały. Po kilkunastu minutach nareszcie wspięłyśmy się do dormitorium Belle.
- Brakowało mi tego miejsca. - powiedziała Lili.
- Niom. Mi też. - Bianka odstawiła bagaż gdzieś na bok i dała nura na łóżko. Położyła się na plecach i wpatrywała w sufit szczerząc ząbki w uśmiechu. Lili postąpiła podobnie. Nagle Pianka gwałtownie wstała i okryła sobie plecy kołdrą. - Chyba najbardziej z tego miejsca to brakowało mi łóżka i peleryny niewidki, ale widokami też nie pogardzę. - dodała podchodząc do okna.
Zaczęłam się rozpakowywać. Ubrania z walizką wtryniłam w jeden kąt, a miotłę z szatą Belle właśnie zanosiłam do szafy, kiedy to obie dziewczyny spojrzały na mnie z przerażeniem. Zdziwiona ich zachowaniem zapytałam:
- Co wam?
Bianka szybko z powrotem odwróciła głowę do okna, a Lili tylko odpowiedziała:
- Nic. - i spuściła głowę.
Nie zwracając uwagi na ich zachowanie otworzyłam szafę i włożyłam do niej moje rzeczy. Kiedy miałam już ją zamykać, odruchowo spojrzałam w lustro...
- KTO TO ZROBIŁ! - wrzasnęłam.
- Ale co? - zapytała niewinnie Piana chichrając się pod nosem.
- KTO NAMALOWAŁ MI WĄSY SIĘ PYTAM! HĘĘĘ?!
- O czym ty mówisz? Jakie wąsy? - Lilianne zrobiła maślane oczka.
- No jakie?! - podeszłam bliżej niej. - TE wąsy!
- Aaaaa! Te wąsy... Nooo wiesz... jak tak sobie spałaś to... too jakiś koleś przyszedł... i namalował - wyszczerzyła się dziewczyna.
- Taa jasne. Bo jeszcze wam uwierzę. Kłamczuchy! - wzięłam poduszkę i rzuciłam w białowłosą, która za nic nie mogła przestać się śmiać. Ta od razu spoważniała, z pełną powagą podniosła poduszkę i spokojnie podeszła do Lili. Patrzyła tak na nią przez chwilę i w najmniej spodziewanym momencie rzuciła się na przyjaciółkę.
Liliiii? Piangoo?
- Jak ty go możesz kochać?! Przecież to diabeł wcielony!
- Ohh! Jaki diabeł? To przecież najsłodsze, najpiękniejsze i w ogóle najcudowniejsze zwierzątko pod słońcem... nooo nie licząc pufków pigmejskich. - przytuliłam się do kotka.
Po chwili kotka Shanti znalazła się przy Lilianne i ciekawym wzrokiem przyglądała się jak tarmoszę jej mena.
- Kolejna słodka! - uśmiechnęłam się.
Posiedziałam chwilę w ciszy, po czym oznajmiłam:
- Wiecie co...?
- Hm?
- Ja to chyba jestem kociarą...
- No co ty?! - krzyknęły obie na raz i wszystkie się roześmiałyśmy.
Prawdę mówiąc przez całą drogę opowiadałyśmy sobie, co ciekawego robiłyśmy w wakacje. Żartowałyśmy, chichrałyśmy się, a nawet grałyśmy w karty (XD). Po jakichś dwóch godzinach bardzo zachciało mi się spać, więc postanowiłam zdrzemnąć się na jakiś czas. Przytuliłam się do oparcia i zasnęłam.
~*~
- Vija! - usłyszałam głos koleżanki. - RUDA! Wstawaj, bo już wszyscy wysiedli!
Otworzyłam oczy i rzeczywiście pociąg już stał w miejscu, a większość uczniów stała już przed ekspressem. Zerwałam się na równe nogi, wzięłam bagaż i ruszyłam za dziewczynami. Stacja była już prawie pusta. Zostały tylko pojedyncze osoby, które dziwnie nam się przyglądały. Po kilkunastu minutach nareszcie wspięłyśmy się do dormitorium Belle.
- Brakowało mi tego miejsca. - powiedziała Lili.
- Niom. Mi też. - Bianka odstawiła bagaż gdzieś na bok i dała nura na łóżko. Położyła się na plecach i wpatrywała w sufit szczerząc ząbki w uśmiechu. Lili postąpiła podobnie. Nagle Pianka gwałtownie wstała i okryła sobie plecy kołdrą. - Chyba najbardziej z tego miejsca to brakowało mi łóżka i peleryny niewidki, ale widokami też nie pogardzę. - dodała podchodząc do okna.
Zaczęłam się rozpakowywać. Ubrania z walizką wtryniłam w jeden kąt, a miotłę z szatą Belle właśnie zanosiłam do szafy, kiedy to obie dziewczyny spojrzały na mnie z przerażeniem. Zdziwiona ich zachowaniem zapytałam:
- Co wam?
Bianka szybko z powrotem odwróciła głowę do okna, a Lili tylko odpowiedziała:
- Nic. - i spuściła głowę.
Nie zwracając uwagi na ich zachowanie otworzyłam szafę i włożyłam do niej moje rzeczy. Kiedy miałam już ją zamykać, odruchowo spojrzałam w lustro...
- KTO TO ZROBIŁ! - wrzasnęłam.
- Ale co? - zapytała niewinnie Piana chichrając się pod nosem.
- KTO NAMALOWAŁ MI WĄSY SIĘ PYTAM! HĘĘĘ?!
- O czym ty mówisz? Jakie wąsy? - Lilianne zrobiła maślane oczka.
- No jakie?! - podeszłam bliżej niej. - TE wąsy!
- Aaaaa! Te wąsy... Nooo wiesz... jak tak sobie spałaś to... too jakiś koleś przyszedł... i namalował - wyszczerzyła się dziewczyna.
- Taa jasne. Bo jeszcze wam uwierzę. Kłamczuchy! - wzięłam poduszkę i rzuciłam w białowłosą, która za nic nie mogła przestać się śmiać. Ta od razu spoważniała, z pełną powagą podniosła poduszkę i spokojnie podeszła do Lili. Patrzyła tak na nią przez chwilę i w najmniej spodziewanym momencie rzuciła się na przyjaciółkę.
Liliiii? Piangoo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz