Stałem jakby taki trochę w szoku. Vako zrobił minę, jakbym właśnie podnosił
na niego rękę, żeby mu przywalić.
-Łoooo... Ale jasnowidz, że jasnowidz? Taki jasno widzący nawet, kiedy jest ciemno?
-No... mniej więcej.
-Facet! Ty wiesz jakie to nam daje perspektywy!?
Mój przyjaciel posmutniał.
-Aha... sory.. nie, że chcę cię brutalnie wykorzystywać twoje zdolności, albo co,
po prostu... no wieesz...
-Spoko, rozumiem.-pokiwał głową.
-Ty, a weź, zemścimy się na Zuzi za jej plugawe kłamstwa! Mam nawet pewien pomysł.
Nachyliłem się do ucha Vako i wyszeptałem mu pomysł. Z każdym słowem
chłopak uśmiechał się coraz szerzej.
~~*~~
Oddzieliliśmy Zuzkę od grona jej kumpelek i zaprowadziliśmy na skraj lasu.
-Zuzanno.-odezwałem się oficjalnie.-I ja, i mój druh Vako kochamy cię bezgranicznie,
dlatego urządzimy walkę o twe serce.
Biedna dziewczynka stała rozkojarzona, wodząc wzrokiem od jednego do drugiego.
-Wybierz sposób walki- zaklęcia czy broń biała?
-Broń biała...-powiedziała słabo. Vako z krzaków wyjął dwie szpady, które znalazł na strychu.
-En garde!-krzyknął i zaczęliśmy z góry ustawioną walkę. W miarę pojedynku
cofaliśmy się w stronę lasu. Za osłoną zieleni zostawiliśmy szpady w krzakach
i wyszliśmy, wesoło rozmawiając.
-Ej, a pamiętasz, jak Raeni zaatakowały te kilogramowe ropuchy!?
Zaśmialiśmy się wychodząc z lasu i mijając zszokowaną Zuzę.
-I co? Kto wygrał?
-Kilogramowe ropuchy, a kto!-prychnąłem-Raeni ma słabe nerwy.
-Ale... w tym pojedynku o mnie... tym na szpady.
-Jaki pojedynek o ciebie? Na szpady?-zdziwił się Vako.-Dziecko, może
ty się przegrzałaś? Chcesz lemoniady?
Dziewczynka pokręciła głową i na sztywnych nogach wróciła do przyjaciółek
podczas gdy my zwijaliśmy się ze śmiechu.
-Jej mina... bezcenna...-wykrztusiłem.
-Jesteś geniuszem!
-Przez grzeczność nie przeczę!
Nawet Stefan, ukryty dotychczas w mej kieszeni dał oznakę życia.
-No... teraz pozostaje unikać gniewu ciotek i pociotków.-stwierdziłem.
~~*~~
-Masz jakąś dziewczynę na oku? No wiesz... odkąd znikła Amy.-spytał
niezręcznie mój kumpel. Na wspomnienie dziewczyny niebezpiecznie zwilgotniały mi oczy.
-Nie ma drugiej takiej.-westchnąłem. Zapadła niezręczna cisza, którą postanowiłem przerwać.
-A ty? czy wdychasz na jakąś?
-No... jest taka jedna, strasznie ładna...
-Hm... nie gadaj.-udałem zdziwienie-Co za jedna? Ta, której dałeś przyspieszony
kurs jazdy na deskorolce? Wiesz, ta płomiennowłosa Orlaczka? Taka prowadzająca
się w glanach?
Vako? Cenię szybkość odpowiedzi :3
na niego rękę, żeby mu przywalić.
-Łoooo... Ale jasnowidz, że jasnowidz? Taki jasno widzący nawet, kiedy jest ciemno?
-No... mniej więcej.
-Facet! Ty wiesz jakie to nam daje perspektywy!?
Mój przyjaciel posmutniał.
-Aha... sory.. nie, że chcę cię brutalnie wykorzystywać twoje zdolności, albo co,
po prostu... no wieesz...
-Spoko, rozumiem.-pokiwał głową.
-Ty, a weź, zemścimy się na Zuzi za jej plugawe kłamstwa! Mam nawet pewien pomysł.
Nachyliłem się do ucha Vako i wyszeptałem mu pomysł. Z każdym słowem
chłopak uśmiechał się coraz szerzej.
~~*~~
Oddzieliliśmy Zuzkę od grona jej kumpelek i zaprowadziliśmy na skraj lasu.
-Zuzanno.-odezwałem się oficjalnie.-I ja, i mój druh Vako kochamy cię bezgranicznie,
dlatego urządzimy walkę o twe serce.
Biedna dziewczynka stała rozkojarzona, wodząc wzrokiem od jednego do drugiego.
-Wybierz sposób walki- zaklęcia czy broń biała?
-Broń biała...-powiedziała słabo. Vako z krzaków wyjął dwie szpady, które znalazł na strychu.
-En garde!-krzyknął i zaczęliśmy z góry ustawioną walkę. W miarę pojedynku
cofaliśmy się w stronę lasu. Za osłoną zieleni zostawiliśmy szpady w krzakach
i wyszliśmy, wesoło rozmawiając.
-Ej, a pamiętasz, jak Raeni zaatakowały te kilogramowe ropuchy!?
Zaśmialiśmy się wychodząc z lasu i mijając zszokowaną Zuzę.
-I co? Kto wygrał?
-Kilogramowe ropuchy, a kto!-prychnąłem-Raeni ma słabe nerwy.
-Ale... w tym pojedynku o mnie... tym na szpady.
-Jaki pojedynek o ciebie? Na szpady?-zdziwił się Vako.-Dziecko, może
ty się przegrzałaś? Chcesz lemoniady?
Dziewczynka pokręciła głową i na sztywnych nogach wróciła do przyjaciółek
podczas gdy my zwijaliśmy się ze śmiechu.
-Jej mina... bezcenna...-wykrztusiłem.
-Jesteś geniuszem!
-Przez grzeczność nie przeczę!
Nawet Stefan, ukryty dotychczas w mej kieszeni dał oznakę życia.
-No... teraz pozostaje unikać gniewu ciotek i pociotków.-stwierdziłem.
~~*~~
-Masz jakąś dziewczynę na oku? No wiesz... odkąd znikła Amy.-spytał
niezręcznie mój kumpel. Na wspomnienie dziewczyny niebezpiecznie zwilgotniały mi oczy.
-Nie ma drugiej takiej.-westchnąłem. Zapadła niezręczna cisza, którą postanowiłem przerwać.
-A ty? czy wdychasz na jakąś?
-No... jest taka jedna, strasznie ładna...
-Hm... nie gadaj.-udałem zdziwienie-Co za jedna? Ta, której dałeś przyspieszony
kurs jazdy na deskorolce? Wiesz, ta płomiennowłosa Orlaczka? Taka prowadzająca
się w glanach?
Vako? Cenię szybkość odpowiedzi :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz