Statystyka

Październik! ~~~

Październik
Nauka, nauka i nauka!
Powoli Robi Się Coraz chłodniej. Weekendy uczniowie spędzają w miasteczku.


Punkty przyznawane SĄ dopiero od roku szkolnego AŻ zrobić Początku wakacji - wtedy na Początku piszecie nazwę domu :. Od ... do / CD ...]
W WAKACJE Piszcie TYLKO od kogo ma kogo! Bez domu ponieważ nie nie SA przyznawane wtedy Punkty! :)

Opowiadania DO DOKOŃCZENIA!


Od Ell cd Rosalie - Czy Rosalie


Od Jonasza zrobić ... - Trzecioroczniaka Z Belle.
Od Lili cd. Jonasza - Do Jonasza
, Od Vinyli cd Lili - Czy Bianki i Lili



Od Avalone cd Daniela - CZY Daniela & Vako

sobota, 17 stycznia 2015

Od Adama cd. Ell

- Proszę. - Usłyszałem damski szept, więc bez wahania wszedłem. W pokoju panował mrok. Za dużym oknem, wychodzącym na Rue du Renard, trwał właśnie nieprzejednany, złowieszczy nów. Noc była cicha i czarna jak moje skarpetki po nastym treningu. Ellie leżała przykryta po uszy puchową kołdrą. Natychmiast z impetem wskoczyłem na jej łóżko.
- Co ty wyprawiasz?! - Wydała z siebie przytłumiony pisk, choć właściwie w domu nie było prócz domowych skrzatów nikogo, kogo mogłaby wyswobodzić z objęć Morfeusza.
- Tak przyszłem. Chce ci się spać?
- Tak, Adam, chce mi się spać! - odparła, gwałtownie siadając na łóżku i odrzucając kołdrę. Kiedy jej wzrok spotkał się z moją osobą, szybko zacisnęła powieki i zasłoniła je dłońmi.
- Adam... Nie masz spodni - jęknęła.
- Oczywiście, że nie mam. Sądzisz, że sypiam w zimowym płaszczu, szalu i nausznikach?
- No nie... Ale jakoś nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek znajdę się w jednym łóżku z tobą w samych bokserkach.
- Kiedyś musiał być ten pierwszy raz - uśmiechnąłem się szeroko. Położyłem się obok niej i przykryłem nas oboje. W pomieszczeniu zdawało się być chłodniej niż u mnie.
- Adam... Czy ty się... hm... nie zapomniałeś? - zapytała ostrożnie, leżąc na boku i uważnie śledząc każdy mój ruch.
- Nie rozumiem - zawyrokowałem.
- Ech, nic... - westchnęła. Nadal jednak wydawała się nieswoja. - Jak to się właściwie stało, że masz wolną chatę?
- Wszyscy są na mistrzostwach - palnąłem, po czym w ułamku sekundy zorientowałem się, jaką gafę popełniłem.
- Jak to? A ty?
- Wróciłem wcześniej. Ojciec mnie wkurzył - wymyśliłem naprędce.
- Och... Okej - mruknęła. Nie byłem jednak pewien, czy ją to przekonało.
Spojrzałem na Elliezabeth, jej kusą różową piżamkę i różowe, wilgotne strąki na głowie. Przypomniało mi się kilka... pikantnych snów z jej udziałem. Pragnąłem, żeby się spełniły. Była na to szansa. Uśmiechnąłem się delikatnie. Założyłem różowy kosmyk za ucho. Złapałem Ell za rękę. Jej skóra była delikatna i miękka. Podniosłem jej dłoń na wysokość ust i cmoknąłem.
- Kurewsko ładnie pachniesz.
- E... dzięki? - wydukała z zakłopotaniem.
Pochyliłem się i pocałowałem ją w usta. Najpierw cmoknąłem, jednak, nie spotkawszy się z oporem z jej strony, rozpocząłem długi pocałunek. Po chwili poczułem, że go odwzajemnia. Jej delikatne, pełne usta przez chwilę muskały moje. Potem wciągnąłem lekką jak piórko dziewczynę na mnie. Głaskałem ją po plecach, w czasie gdy ona obcałowywała mnie obficie i namiętnie, obejmując dłońmi moją twarz. No, nieźle jak na przyzwoitkę. Czułem, że pewna część mego ciała, będąca najskuteczniejszym miernikiem wartości dziewczyny, właśnie daje znać, że powinienem być zadowolony. Ell musiała to wyczuć, gdyż chyba odrobinę się speszyła.
- W porządku - wydyszałem.
Pogładziłem ją po głowie. Następnie moja ręka zaczęłam schodzić coraz niżej, delikatnie posuwając się po jej policzku, szyi, aż dotarła do piersi. Włożyłem rękę pod koszulkę dziewczyny. Zastopowała mnie, ledwie poczułem pod palcami jej obojczyki.
- Co jest?
- Prze-przestań... - wyjąkała. W jej dużych oczach błąkał się niepokój.
- Dlaczego? Obiecuję, że będzie przyjemnie.
- Proszę, Adam, zo-zostaw.
- Nie przesadzaj...
- Mówię ci, przestań! - Dziewczyna strąciła moją rękę i sturlała się ze mnie, lądując na plecach obok mnie. Oddychała płytko i nieregularnie. Ja rozumiem, że mogła się zestresować, ale...
Postanowiłem trochę ją ośmielić. Ręka moja zanurkowała pod kołdrę i wędrowała od łydki dziewczyny w górę, delikatnie ją łaskocząc.
- Nie dotykaj mnie!
- Przesadzasz - mruknąłem, nie przerywając czynności.
- NIE DOTYKAJ! - wrzasnęła. Poczułem, jak wierzga i mnie kopie. Z początku nawet mnie to bawiło, gdyż każdy jej protest był dla mnie nową motywacją, by robić to, czego mi zabrannia, ale chyba rzeczywiście wkurzyła się nie na żarty. W końcu dałem za wygraną. Okej, nie to nie.
- Wyjdź stąd, Adam - szepnęła płaczliwie, nie patrząc w moim kierunku, a w biały sufit.
- No coś ty! Jest jeszcze wcześnie...
- Wyjdź stąd! - powtórzyła stanowczo, cedząc słowa przepełnione jawnym gniewem.
- Ym... no dobra. To śpij dobrze. - Wysunąłem się z cieplutkiej pościeli i znów przeżyłem termiczny szok, w momencie gdy moje stopy dotknęły zimnej posadzki. Odwróciłem się tylko, by pocałować ją w policzek. Odsunęła się. Co jej znowu? Jest jakaś rozchwiana emocjonalnie, ale i tak wszystko zawsze idzie na mnie.

Kiedy obudziłem się nazajutrz rankiem i zszedłem na dół, Ell siedziała przy jadalnym stole i babrała łyżką w talerzu owsianki. Przyjrzałem się jej śniadaniu krytycznie. W tym domu mogła otrzymać do jedzenia dosłownie wszystko, na co miała ochotę. Głowę daję, że, choć doskonale o tym wiedziała, jej rozmowa z domowym skrzatem wyglądała tak, iż nie chciała robić zbytniego kłopotu. Westchnąłem w duchu.
- Dzień dobry, promyczku - powitałem ją z uśmiechem. Spojrzała na mnie i naraz naszło mnie nieodparte wrażenie, że niezbyt w tej chwili przypomina ona rzeczony promyczek słońca. Już bardziej złowrogą, burzową chmurę.

Ell?
Urodzone w bólach >.<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz