Statystyka

Październik! ~~~

Październik
Nauka, nauka i nauka!
Powoli Robi Się Coraz chłodniej. Weekendy uczniowie spędzają w miasteczku.


Punkty przyznawane SĄ dopiero od roku szkolnego AŻ zrobić Początku wakacji - wtedy na Początku piszecie nazwę domu :. Od ... do / CD ...]
W WAKACJE Piszcie TYLKO od kogo ma kogo! Bez domu ponieważ nie nie SA przyznawane wtedy Punkty! :)

Opowiadania DO DOKOŃCZENIA!


Od Ell cd Rosalie - Czy Rosalie


Od Jonasza zrobić ... - Trzecioroczniaka Z Belle.
Od Lili cd. Jonasza - Do Jonasza
, Od Vinyli cd Lili - Czy Bianki i Lili



Od Avalone cd Daniela - CZY Daniela & Vako

środa, 18 marca 2015

Bellefeuille: Od Bianki CD Lili

- Oki doki, do roboty! - zasalutowałam i zanim dziewczyny się zorientowały, poleciałam do łazienki. No cóż, życie. Uśmiechnęłam się do zamkniętych drzwi, które zaczęły się podejrzanie trząść. Zza nich dobiegały odgłosy przypominające jakieś ryki godowe niedźwiedzi czy jeleni. W każdym razie szybko się odświeżyłam i ostrożnie wyszłam. Dziewczyny siedziały na łóżkach. Kiedy mnie zobaczyły, warknęły tylko i powlokły się do łazienki. Ja wzięłam swoją błękitną pelerynę i ruszyłam coś zjeść. Na schodach prawie zaliczyłam glebę, odwracając się do biegnących przyjaciółek.
- Karma? - mruknęła Lili ze złośliwym uśmiechem. Vinyl nie była za to taktowna:
-Dobrze ci tak debilu, przez ciebie prawie się spóźniłyśmy się na śniadanie.
- Prawie. - skwitowałam. Z racji, iż dogoniły mnie przy Wielkiej Sali, wkroczyłyśmy do niej wspólnie. Ja - jak zawsze - zjadłam mleko z płatkami, przy czy uwaliłam sobie koszulę. Blondi ciągle powtarzała coś o karmie, a ruda jej wtórowała. Jeśli dalej tak dalej pójdzie to znajdę się w szpitalu. Gdy skończyłyśmy jeść, podczas którego nie obeszło się bez oblania sokiem ruszyłyśmy na pierwszą lekcję tego dnia.
- No szlag by to wziął - westchnęłam. Byłyśmy niemal w połowie drogi do chatki Trich'a i dopiero teraz się zorientowałam, że nie wzięłam wakacyjnego wypracowania o jednorożcach. - Muszę się wrócić do dormitorium.
- Karma! - wykrzyknęły naraz dziewczyny. Wywróciłam oczami i pobiegłam w kierunku zamku. To była jedna z tych rzadkich chwil, w których przeklinałam fakt, iż nasze domitorium jest tak wysoko oraz mój lęk przed miotłami. Hasałam po schodach, omijając zdziwionych uczniów. Ile ja bym dała, żeby móc się zmienić w moją animagiczną formę, ale nie - nie wiadomo z jakiego powodu, po prostu przestałam się przemieniać, choćbym nie wiem jak chciała. Docierając do drzwi dormitorium byłam mocno zadyszana, a moje mięśnie, które jeszcze się nie rozciągnęły po nieciekawym poranku, wyły z bólu.
- Uważaj jak łazisz! - krzyknęłam na jakiegoś pierwszaka, który wychodził z różdżką w ręce. To wcale nie była moja wina, że na niego wpadłam wbijając sobie kawałek drewna w brzuch. Wcale. Tego dnia cały świat był przeciwko mnie, nawet ja sama, wtedy bowiem zrozumiałam, jaka ze mnie idiotka.
- Accio wypracowanie o jednorożcach.
Tak. Naprawdę, nie ma co się rozpisywać. Trzymając kartki w dłoni niemal zleciałam ze schodów, ale po jakimś czasie dobiegłam na lekcję, która trwała już jakiś czas. Od razu skierowałam się do profesora.
- Ja przepraszam za spóźnienie. - wydyszałam, przepychając się przez tłum uczniów. Gdzieś w tle mignęły mi przyjaciółki. Kilka metrów dalej stał Trich. Ruszyłam do niego machając dłonią. - Zapomniałam z mojego pokoju wypracowania i ...
- Uwag... ! - Reszta jego słów utonęła w pisku jakiejś dziewczyny. Nagle padł na mnie cień. Szybko odwróciłam się, chcąc zobaczyć co to. Na szczęście odruchowo osłoniłam się ręką. Poczułam na niej mocny uścisk, a potem ból, jakby wyrywali mi ramię. Chwilę później straciłam grunt pod nogami. Wrzasnęłam i zaczęłam się rzucać niczym w furii. Adrenalina dodała mi niesamowitej trzeźwości. Kątem oka zarejestrowałam pióra i sierść. To przecież jest cho!erny hipogryf. W dole słyszałam stłumione okrzyki, chyba nawet gwizdek gajowego. W pewnym momencie to wszystko stało się tak odległe i nie ważne, a ja poczułam na twarzy relaksujący pęd powietrza - jakby moja dusza oddzieliła sie od mojego ciała. No i prędko to zaje uczucie poszło się chędożyć (razem z moim Wenem :C), bo oto przedemną wyrosły drzewa i prościuteńko w te drzewa zostałam zrzucona przez przeklętą ulubioną kreaturę Trich'a zwaną Kłębolotem (czy jak mu tam było). Jedyne co jeszcze zdążyłam sobie uświadomić to myśl: ''No to jestem w ....''.

<Lili? Vija?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz