Statystyka

Październik! ~~~

Październik
Nauka, nauka i nauka!
Powoli Robi Się Coraz chłodniej. Weekendy uczniowie spędzają w miasteczku.


Punkty przyznawane SĄ dopiero od roku szkolnego AŻ zrobić Początku wakacji - wtedy na Początku piszecie nazwę domu :. Od ... do / CD ...]
W WAKACJE Piszcie TYLKO od kogo ma kogo! Bez domu ponieważ nie nie SA przyznawane wtedy Punkty! :)

Opowiadania DO DOKOŃCZENIA!


Od Ell cd Rosalie - Czy Rosalie


Od Jonasza zrobić ... - Trzecioroczniaka Z Belle.
Od Lili cd. Jonasza - Do Jonasza
, Od Vinyli cd Lili - Czy Bianki i Lili



Od Avalone cd Daniela - CZY Daniela & Vako

niedziela, 3 maja 2015

Bellefeuille: Od Jonasza cd Amir'a

Podobnie jak większość, byłem na błoniach i latałem na miotle. Koledzy wypuścili złoty znicz, a ja, że jestem "ścigającym", to musiałem za nim ruszyć jak głupi. Już stawałem na miotle i wyciągałem ku niemu rękę. Wtem ktoś na mnie wpadł. Momentalnie poczułem jak zsuwam się z miotły i spadam. Słyszałem z boku krzyki, które mnie nawoływały. Były łamliwe i przeszywające. Zobaczyłem nad sobą Amir'a.
To działo się tak wolno...
Począł pikować ku mnie z wystawioną dłonią. Chciałem jej dosięgnąć. Nie mogłem, był za daleko. Przerażenie zawładnęło moim ciałem, nie mogłem zmienić formy. Wyprężyłem się jak struna, z głową skierowaną w dół. Patrzyłem na zbliżającą się ziemię. Zamknąłem oczy i spróbowałem się rozluźnić... teraz... albo już nigdy... a gdy je otworzyłem to zacisnąłem zęby. Przemieniłem się w hipogryfa, aby przy okazji Amir spadł na mój grzbiet. Jak przypuszczałem tak się stało. Padł na mnie, odrzucając miotłę. Zaczął targać pióra. Opadłem na trawę, a on zeskoczył, przewracając się w tył. Powróciłem do prawdziwej formy i padłem na kolana. Skierowałem drżącą głowę w jego stronę. Wszystko zaczęło się rozmazywać. Złapałem się za brzuch prawą ręką, a lewą zacisnąłem na źdźbłach trawy. Ktoś mnie podniósł i zaczął biec do szkoły.

***

- To nic takiego, tylko wybity obojczyk i posiniaczony brzuch, niedługo pan wyjdzie- urocza pielęgniarka uśmiechnęła się do mnie. Kiwnąłem głową, odwzajemniając gest. Osobą, która mnie przyniosła, nie był kto inny jak Amir. Wiedziałem, że to zamknięty rozdział, że nie wrócimy do siebie, jednakże jego ciepło i wszystko co z nim było związane, dawało mi poczucie spokoju, bezpieczeństwa i tego, że jest ktoś, za kim tęsknie i w pewnym sensie jest moim oparciem. Trzymałem na komodzie jego poruszające się zdjęcie, gdy posyłał aparatowi szeroki uśmiech i puszczał mu oczko, lecz tylko ja je widziałem. Dla innych było zaczarowane i widzieli je dopiero, gdy je podnosiłem, co robiłem często...
Zbyt często...
Wziąłem jakąś kartkę i wypisałem na niej krótkie słowa:
"Dziękuję Ci..."
Pod spodem zamieściłem moje zaczarowane zdjęcie, które szczerzyło się do oglądającego, by na końcu podnieść różdżkę i przyjąć neutralny wyraz twarzy, machnąć tym magicznym patykiem i wtedy kartka powoli zapalała się od dołu. Zadziała to dopiero, gdy on weźmie ją w łapki.
Zamknąłem ją i poleciłem, by trafiła do Amir'a. Zmieniła się w motyla i wyleciała przez otwarte drzwi. Sam wyjrzałem przez okno. To tylko podziękowanie... nic więcej...

(Amir? Rekordy w długości opek .-. )

2 komentarze:

  1. Ekhem...Ścigający i znicz ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TFU! Szukający! No cholercia, zawsze ich mylę T.T
      ~Rozkojarzony Jonasz

      Usuń